Sześć lat za zabójstwo. "Przeprosił matkę ofiary"
Po ponad roku zapadł wyrok w sprawie zabójstwa, do jakiego doszło w Chełmku koło Oświęcimia. 64-letni mężczyzna, który śmiertelnie ranił scyzorykiem 30-latka, decyzją Sądu Okręgowego w Krakowie, trafi do więzienia na sześć lat. Ma też wypłacić odszkodowanie matce ofiary. Wyrok nie jest prawomocny.
29.12.2022 | aktual.: 29.12.2022 08:15
Do zabójstwa doszło 25 sierpnia 2021 roku na osiedlu Nowopole w Chełmku (woj. małopolskie). Przed godz. 23 pod numer alarmowy zadzwonił 64-letni Marian K., który poinformował, że znalazł rannego 30-latka. Miał wówczas przekazać, że na mężczyznę natknął się przypadkiem, wracając z pracy.
30-latka niestety nie udało się uratować. Śledztwo wykazało, że za zabójstwo odpowiada mężczyzna, który rzekomo przypadkiem natknął się na rannego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Lubin. Samochód potrącił pieszych na pasach
- Mężczyzna, wracając osiedlową ulicą z pracy do domu, został zaczepiony przez 30-latka, który zażądał od niego papierosa. Kiedy zaczepiony odmówił, wywiązała się bójka, w trakcie której starszy z mężczyzn scyzorykiem kilkakrotnie ugodził młodszego w klatkę piersiową - przekazała policja.
Po zadaniu ciosów, 64-latek zaczął reanimować 30-latka. Bez skutku.
Zabójstwo pod Oświęcimiem. Sąd złagodził karę
Choć Kodeks karny przewiduje za zabójstwo od 8 do 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocie, w sprawie 64-latka Sąd Okręgowy w Krakowie zdecydował się złagodzić karę.
Marian K. przyznał się do zadania ciosów scyzorykiem, ale zapewniał, że nie chciał zabić. Przeprosił też matkę ofiary mówiąc, że żałuje tego, co się stało. Przekonywał, że został napadnięty i się bronił.
Oprócz wyroku sześciu lat więzienia, Marian K. został zobowiązany do wypłaty matce ofiary 50 tys. złotych "za wyrządzoną krzywdę i pogorszenie warunków życia".
- Z Tomkiem łączyła mnie szczególna więź, często rozmawialiśmy o filozofii, bo syna podobnie jak i mnie interesowała ta dziedzina, był bardzo dobry z matematyki - opowiada Dorota Księżalczyk, matka zmarłego.
Kobieta jest chora na dystrofię mięśniową, która uniemożliwia jej chodzenie. - Jestem niesamodzielna, poruszam się na wózku inwalidzkim, w domu za pomocą chodzika - mówi. To właśnie nieżyjący syn się nią opiekował. 30-letni Tomasz zajmował się też młodszym bratem, który cierpi na schizofrenię.
Podczas procesu kobieta sama zawnioskowała o 50 tys. zadośćuczynienia. Sąd się do tej prośby przychylił.
Wyrok nie jest prawomocny.
Przeczytaj też:
Źródło: "Super Express"/WP Wiadomości