Szefowa brytyjskiego MSW broni taktyki policji
Brytyjska minister spraw wewnętrznych Theresa May wzięła w obronę taktykę, przyjętą przez policję podczas zamieszek w Londynie. Zdaniem wielu obserwatorów, w wielu miejscach policja nie potrafiła jednak opanować sytuacji. Jak donosi CNBC, do tej pory aresztowano 450 osób, w tym 200 minionej nocy.
09.08.2011 | aktual.: 10.08.2011 09:51
- W Wielkiej Brytanii nikogo nie powstrzymujemy, używając armatek wodnych - powiedziała May w wywiadzie telewizyjnym. Jej zdaniem, słuszne jest stawianie na współpracę policji z mieszkańcami.
May wezwała rodziców i przedstawicieli społeczności lokalnych do pomagania władzom w identyfikowaniu uczestników zamieszek na podstawie nagrań kamer monitoringu.
Szef Scotland Yardu Tim Godwin zapewnił we wtorek, że nie ma planów wezwania wojska do tłumienia zamieszek w Londynie i innych miastach. Zaapelował do rodziców, by w związku z zamieszkami zatrzymywali swe nastoletnie dzieci w domach.
Według policji, zmienił się "profil" uczestników zajść. Przez pierwsze dwie noce była to głównie młodzież w wieku 14-17 lat, natomiast w nocy z poniedziałku na wtorek zaobserwowano grupy starszych osób, poruszających się samochodami i organizujących grabieże.
Rzecznik Scotland Yardu poinformował, że od początku zamieszek zatrzymano już 450 osób, w tym ok. 200 w nocy z poniedziałku na wtorek. - Wszystkie nasze cele są już zajęte. Musimy przekazywać zatrzymanych na posterunki policji w okolicy - powiedział.
Według Scotland Yardu, na ulicach Londynu jest obecnie sześć tysięcy policjantów. W policji wstrzymano urlopy i szkolenia, żeby wszystkie dostępne siły mogły wkroczyć do akcji. Jeden z komendantów policji powiedział w BBC, że w nocy z poniedziałku na wtorek sytuacja była tak poważna, iż na ulice wysłano także tych policjantów, którzy nie przeszli specjalnego przeszkolenia w zakresie tłumienia zamieszek.
Według najnowszych danych Scotland Yardu, 44 policjantów odniosło obrażenia; w jednym przypadku są one groźne dla życia.
W następstwie trzydniowych zamieszek przyznano londyńskiej policji specjalne uprawnienia. Funkcjonariusze będą mogli zatrzymać i przeszukać każdą osobę. Dotychczas mogli to zrobić tylko, gdy mieli ku temu uzasadniony powód. Praktyka zatrzymywania i rewidowania była w przeszłości powodem napięć na tle etnicznym, ponieważ czarnoskórzy mieszkańcy Londynu i muzułmanie sądzą, że jest to skierowane przeciwko nim.
Jak donosi CNBC, do tej pory aresztowano 450 osób, w tym 200 minionej nocy. Według najnowszych doniesień rozruchy przeniosły się do dzielnic Croydon, Brixton, Lavender Hill i Hackney w północnej części Londynu. Zamieszki odnotowano również w Birmingham i Liverpoolu.
W związku z rozruchami premier David Cameron i burmistrz Londynu Boris Johnson przerwali swoje urlopy i wrócili do kraju. W poniedziałek z urlopu wróciła minister spraw wewnętrznych Theresa May. Na wtorek rano zaplanowano posiedzenie sztabu antykryzysowego - Cobra.