Szef UKIE: będziemy interweniować ws. skargi Polaków
Szef UKIE Mikołaj Dwogielewicz
poinformował, że będzie interweniował w sprawie
skargi Polaków, protestujących przeciwko dyskryminacji polskich
kandydatów w konkursach na urzędników unijnych.
08.05.2008 | aktual.: 08.05.2008 14:10
Śledzimy tę sprawę i będę prosił o wyjaśnienia komisarza ds. administracyjnych Siima Kallasa - powiedział Dowgielewicz.
Ewentualną dyskryminacją Polaków w konkursach zainteresowali się już polscy eurodeputowani. Filip Kaczmarek (PO) poinformował w czwartek, że wysłał w tej sprawie formalne zapytanie do Komisji Europejskiej (KE).
Trzydziestu Polaków, którzy nie zdali ostatniego etapu konkursu na unijnych urzędników, złożyło we wtorek skargę do unijnego biura rekrutacyjnego EPSO oraz KE.
W kopii skargi Polacy wskazują na zaskakująco słabe wyniki, jakie osiągnęli w ostatnim konkursie na urzędników (kategorii A5) w dziedzinie publicznej administracji i zasobów ludzkich. Według nieoficjalnych obliczeń samych sygnatariuszy skargi, "zaskakująco niski odsetek" Polaków, którzy przeszli do ostatniego, ustnego etapu, zdało pomyślnie egzamin.
Szacujemy, że przyznana Polsce kwota 145 miejsc w tym konkursie w połowie pozostanie niewypełniona - powiedziała jednak ze skarżących. "Jako że Polacy byli w konkursie oddzieleni od innych narodowości, rodzi się pytanie, czy wszystkim kandydatom podczas egzaminu postawiono tę samą poprzeczkę. Polscy kandydaci byli egzaminowani przez inną komisję egzaminacyjną niż kandydaci innych narodowości i otrzymali inny zestaw pytań" - czytamy w skardze.
Polacy żalą się, że około 75% pytań, jakie zadano im podczas konkursu, dotyczyło technicznych spraw związanych z dziedziną zasobów ludzkich. Tymczasem - przekonują w skardze - kandydaci z innych państw byli odpytywani głównie z wiedzy o unijnych politykach.
Stąd słabe wyniki Polaków w porównaniu z innymi i wyeliminowanie ich z konkursu, który otwiera drogę do kariery w unijnych instytucjach. Skarżący podkreślają, że trudno zrozumieć takie podejście egzaminatorów w świetle danych, że Polska na tle nowych krajów członkowskich ma najniższy procentowy wskaźnik wypełnienia kwot przyznanych w instytucjach europejskich dla urzędników danego obywatelstwa.
Polacy, licząc na pomoc, swą skargę przesłali do wiadomości polskich władz, polskich europarlamentarzystów oraz europejskiego rzecznika praw obywatelskich.
Według najnowszych danych z kwietnia tego roku, w Komisji Europejskiej pracuje 994 polskich urzędników. Polska tylko w 76 proc. wypełniła przyznaną jej w 2004 roku pulę stanowisk (1341). To najgorszy wynik spośród wszystkich państw, które wstąpiły do UE przed czterema laty. Ponadto aż połowa z zatrudnionych Polaków pracuje na najniższych w unijnej hierarchii stanowiskach asystenckich.
Liczby dotyczące zatrudnienia Polaków na średnich i wyższych stanowiska kierowniczych nie zmieniły się od ubiegłego roku, czyli nie ma tendencji wzrostowej, jak w przypadku innych nowych krajów UE. Polacy, a także Czesi, są proporcjonalnie słabiej reprezentowani na tzw. listach rezerwowych, czyli listach osób, które pomyślnie przeszły konkursy do KE i czekają na konkretne oferty.
Ta słabsza obecność na listach rezerwowych - tłumaczyła Komisja Europejska w kwietniu - wynika "z proporcjonalnie mniejszej liczby uczestników konkursów z tych krajów oraz słabszych rezultatów podczas konkursu". Możemy to odnotować, ale nie mamy na to wyjaśnienia - dodaje KE. (ap)
Inga Czerny