Szef SLD zdradza: to nasz plan na kampanię
- Nie będziemy uczestniczyli w pyskówkach, nie będziemy organizowali marszy po Krakowskim Przedmieściu - zapowiada w dzienniku "Fakt" w rozmowie z Anitą Sobczak szef SLD Grzegorz Napieralski. - Cytując klasyka, zamierzam ludziom mówić "co premier Tusk i jego rząd spieprzył" - precyzuje polityk odpowiadając na pytanie o strategię wyborczą w najbliższej kampanii
Czy byli premierzy Leszek Miller i Józef Oleksy są zadowoleni ze swoich okręgów i miejsc na listach wyborczych?
- Obaj otrzymali bardzo dobre propozycje. Ostateczne decyzje w sprawie list zapadną w przyszłym tygodniu.
Gazety pisały, że Oleksy ma startować z Nowego Sącza, a Miller z Gdyni. Z jednej strony pan ich przygarnia, ale z drugiej wysyła do niewybieralnych regionów
- Proszę nie żartować! Jedynka na liście to złe miejsce? Tu nie ma mowy o żadnej zsyłce czy przypadku. Jeśli mówimy o Nowym Sączu, to nie dlatego, że ktoś miał takie widzimisię, tylko Józef Oleksy tam się urodził i wiele lat mieszkał. Był tam nawet ministrantem! Gdynia natomiast…
No Leszek Miller tam się nie urodził
- Ale tam służył w wojsku. Obaj są związani z wymienionymi regionami. Przede wszystkim mają gigantyczną wiedzę i doświadczenie. Jestem przekonany, że będą świetnymi parlamentarzystami. Jednak tak jak powiedziałem - ostateczne decyzje zapadną na Radzie Krajowej SLD.
Uważa pan, że obaj są dobrze zagospodarowani?
- Bardzo dobrze.
To dlaczego słychać ich narzekania, szczególnie Józefa Oleksego?
- Ja ich nie słyszę. A rozmawiam z nimi dość często.
Jaką rolę w kampanii SLD będzie pełnił jeszcze jeden ważny dla lewicy polityk - Aleksander Kwaśniewski?
- Nasza współpraca jest merytoryczna i stała. To, że były prezydent wspiera SLD, że jest aktywny medialnie już nam pomaga i dużo dla nas znaczy. Lewica idzie do tych wyborów razem. Nie ma kłótni, podziałów i niepotrzebnych animozji. Jest wspólny cel - zwycięstwo w wyborach i odsunięcie prawicy od władzy. Wystarczy już tego prawicowego eksperymentu.
Kwaśniewski będzie się pojawiał na spotkaniach z wyborcami, w spotach itd?
- Powtórzę za Aleksandrem Kwaśniewskim: jak konieczna będzie jego pomoc, to będzie się pojawiał.
Wybaczył pan mu już, że niezbyt aktywnie wspierał pana w wyborach prezydenckich w zeszłym roku?
- Nie ma mu czego wybaczać, bowiem Aleksander Kwaśniewski zawsze wspierał SLD. Przecież to jego partia i środowisko. Wierzę, że tym razem również tak będzie.
Jaką SLD ma strategię na tegoroczne wybory? Na czyje głosy pan liczy?
- Robimy wszystko, by kampania była merytoryczna. Nie będziemy uczestniczyli w pyskówkach, nie będziemy organizowali marszy po Krakowskim Przedmieściu. Od kilku miesięcy wspólnie z najlepszymi ekspertami w Polsce od gospodarki, służby zdrowia, edukacji czy nowych technologii pracujemy nad programem. Efekty są widoczne. Powstał kompleksowy projekt, który daje bardzo konkretną odpowiedź na to, jak rozwiązać problemy Polaków. To nie są piarowskie hasła, ale gotowe rozwiązania - jak skrócić kolejki do specjalistów, jak modernizować kolej, jak budować tanie mieszkania, naprawiać państwowe finanse, jak modernizować kraj. A wreszcie co zrobić, by młode pokolenie nie było pokoleniem straconym. Dlatego, jak słyszę niektórych dziennikarzy, którzy mówią, że SLD nie ma programu, to zastanawiam się, czy to zwykła złośliwość, czy też totalna niekompetencja. Będziemy też w tej kampanii bardzo blisko ludzi. Powiemy też oczywiście, do czego doprowadziły rządy PO i PSL. Cytując klasyka, zamierzam ludziom mówić, co premier
Tusk i jego rząd spieprzył. A mamy ekipę partaczy. Szef resortu infrastruktury umie zbudować spółdzielnię kolesi w PO, ale nie potrafi ułożyć nawet rozkładu jazdy. Mamy ministra Rostowskiego, magistra podającego się za profesora, który zadłuża państwo na potęgę i nie potrafi dbać o nasze finanse. Warto nazywać rzeczy po imieniu. Gdyby ten rząd odpowiadał za warzywniak, to pierwszego dnia zbrakłoby ziemniaków, drugiego dnia pomidory pomalowano by na czerwono, żeby wyglądały na świeże, ale trzeciego dnia przyszedłby komornik. Albo jeszcze inne porównanie - gdyby w hipermarkecie kasjerki robiły takie manko w kasie, jak w polskim budżecie minister Rostowski, to ten hipermarket dawno by zbankrutował.
Mimo to PO cieszy się wysokim poparciem, a PKB nadal rośnie
- Ja mówię o realiach, a nie o słupkach. A realia są takie, że bezrobocie wciąż rośnie, zatrudnienie maleje. Dziura w budżecie jest coraz większa, a premier podwyższa podatki i majstruje przy emeryturach. Akurat dziś miałem spotkanie ze służbami mundurowymi. W policji nie ma podwyżek pensji, nie ma na papier, policjant nie wie, jaka go czeka przyszłość. Ale z drugiej strony, diagnoza społeczna prof. Czapińskiego pokazuje, że ponad 70% Polaków starcza na bieżące wydatki. 20 lat temu to było tylko dwadzieścia kilka procent. I w ogóle żyje nam się coraz lepiej.
- Nie jest sztuką przeżyć od pierwszego do pierwszego! Równajmy do najlepszych. Nie widzę powodów, by Polska młodzież, przedsiębiorcy, rolnicy, nauczyciele i pielęgniarki czy też polscy emeryci i renciści mieli gorzej niż ich koledzy z Niemiec, Francji oraz Holandii. Nam nie chodzi o to, by żeby ledwo starczyło na bułkę z masłem. Ja chcę wygrać te wybory, bo mam jasny cel: żeby moje córki zarabiały tyle, co ich rówieśnicy w Niemczech. Jestem gotowy pracować po kilkanaście godzin na dobę, bo bycie premierem to nie są ciągłe wakacje w Sopocie. Na pół etatu nie da się zmodernizować kraju. No to jaki SLD ma pomysł, żeby pojawiła się na tej bułce szynka?
- Jeszcze raz powtarzam: Jako jedyna partia mamy program. Proszę. (Współpracownicy Grzegorza Napieralskiego kładą na stole sześć broszurek programowych). Po pierwsze wiemy, jak naprawić publiczne finanse. Leszek Miller zasypał dziurę Bauca ja zasypię dziurę Rostowskiego. Będziemy chcieli zlikwidować przywileje podatkowe dla najbogatszych (becikowe, ograniczenie kosztów uzyskania przychodów dla celebrytów, a pozostawienie dla dziennikarzy i prawdziwych twórców, likwidacja przywilejów podatkowych dla obszarników). Pomoc społeczna musi być uzależniona od kryterium majątkowego, bo nie może być tak, że bezrobotny mercedesem przyjeżdża odebrać zasiłek. Państwo musi być zarządzane w sposób gospodarny. Biurokracja musi być odchudzona. Zakupy scentralizowane. A pensje wysokich urzędników ograniczane. Banki i instytucje finansowe powinny być opodatkowane. Na pewno nie będziemy sięgać do kieszeni tych, którzy ledwo wiążą koniec z końcem. A tak zrobił premier Tusk. Podwyższając VAT planował zabrać 5,5 mld. złotych.
Wyciągnął już 8 miliardów, a do końca roku może zabrać kilkanaście kolejnych. Bo jedyne co potrafi zrobić "rząd partaczy" to sięgać do kieszeni najbiedniejszych.
Planujecie powrót do trzeciej stawki podatku PIT?
- Nie zawsze podnoszenie podatków jest panaceum na całe zło. Przypominam, że SLD w kadencji 2001-2005 obniżył podatek CIT. Ale obecne stawki PIT są po prostu niesprawiedliwe. Na przejściu z trzech stawek: 41, 30 i 19 proc na dwie 32 i 18 proc. skorzystali tylko ci najlepiej zarabiający. Warto się zastanowić, jak pomóc tym, dla których stawka zmalała jedynie o 1 punkt procentowy. Poszukać sprawiedliwości społecznej.
To ta sprawiedliwość społeczna kazała rządowi SLD dramatycznie skrócić urlopy macierzyńskie?
- Proszę pamiętać, że po rządzie AWS-u zastaliśmy zgliszcza. Przyznaję, popełniliśmy kilka błędów, ale się z nich wycofaliśmy. Rząd Tuska tego nie robi. Podniósł VAT i chce go podnieść jeszcze. I diagnoza prof. Czapińskiego za pół roku będzie nieaktualna, bo ceny będą nieustannie wzrastać, a ludziom będzie się żyć coraz gorzej.
Z tego, co pan mówi wynika, że chcecie pozyskać wyborcę rozczarowanego polityką społeczną i gospodarczą tego rządu. Jak wobec tego rozumieć takie zaangażowanie SLD w in vitro i związki partnerskie? To w mediach jest na pierwszym planie
- Przebijemy się ze swoim przekazem w sprawie gospodarki, a walki o in vitro nie zamierzamy odpuścić. Bo założę się, że każdy czytelnik Faktu ma w swoim otoczeniu przynajmniej jedną parę, która nie może mieć dzieci. I ktoś się musi tym zająć. A co mówi Rostowski? Że in vitro strasznie drogo kosztuje. Niech ten minister pójdzie do rodziny, która nie może mieć dzieci i zapyta ile kosztuje takie cierpienie?
Jak wobec tych wielu bardzo krytycznych słów o Platformie wyobraża pan sobie ewentualną koalicję z PO?
- O koalicji będziemy rozmawiać po wyborach. Dziś przede wszystkim musimy przekonać Polaków, że SLD musi być w rządzie, musi wygrać wybory, bo jest gwarantem pozytywnych zmian. SLD nie tylko zmniejszyło podatek CIT, ale też wprowadziło ustawę o swobodzie gospodarczej, o pomocy dla niepełnosprawnych. Bijemy prawicę o głowę niemal we wszystkim.
W aferach też? Że wspomnę aferę Rywina i niedawny wyrok w sprawie Aleksandry Jakubowskiej
- Zostawmy afery, których nie było. Aleksandra Jakubowska walczyła o to by media publiczne nie były prywatyzowane. Naraziła się wielu osobom. Dzisiaj odpowiada przed sądem. Nie chowa się. A co się dzieje z bohaterami afery hazardowej? Co z ludźmi, którzy odpowiadają za śmierć Barbary Blidy?
Czy SLD skorzysta z możliwości emitowania spotów i reklamowania się na billboardach?
- Rząd znów spartaczył sprawę, bo zakwestionowaną przez TK ustawę pisał na kolanie. I znów zamiast debaty będziemy mieli polityków na plakatach czy w wyreżyserowanych reklamówkach.
Czyli Sojusz nie będzie tego robić?
- Jak tylko w przyszłym parlamencie będziemy mieli siłę, to przeprowadzimy skuteczną ustawę w tym zakresie. A jeśli chodzi o kampanię, o wszystkim zadecyduje nasz sztab.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Rząd każe Ci założyć konto