Szef MSWiA Mariusz Błaszczak doprowadził do destrukcji w służbach i administracji?
• Zdaniem polityków PO, rok działalności Mariusza Błaszczaka doprowadził do "destrukcji w służbach i administracji"
• Wskazali oni między innymi na na "najdłuższy w historii wakat" na stanowisku Komendanta Głównego Policji
• Według opozycji, minister spraw wewnętrznych i administracji ponosi odpowiedzialność za "zniszczenie służby cywilnej"
Na konferencji prasowej w Sejmie Borys Budka, który kieruje resortem spraw wewnętrznych w ramach gabinetu cieni PO, ocenił, że jedyną dobrą rzeczą w ostatnim roku urzędowania szefa MSWiA "jest chyba to, że tylko trzy lata dzielą nas od tego, by pan minister Błaszczak przestał być ministrem spraw wewnętrznych i administracji".
"Najdłuższy w historii wakat"
- Przez ostatni rok dokonano wyjątkowej destrukcji jeśli chodzi bezpieczeństwo Polaków - podkreślił Budka. Wskazał między innymi na "najdłuższy w historii wakat" na stanowisku Komendanta Głównego Policji oraz na wypadek prezydenckiego samochodu. Według Budki dowodzi to, że "PiS nie potrafił zapewnić bezpieczeństwa nawet prezydentowi, który powinien takie bezpieczeństwo mieć zagwarantowane".
- Nadinspektor Jarosław Szymczyk daje gwarancję dobrego wykonywania swoich obowiązków. Moim zadaniem jako ministra jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom naszego kraju. Moje zadanie polega na stworzeniu odpowiednich warunków do tego, żeby policja pracowała skutecznie i profesjonalnie. Zadaniem pana nadinspektora jest dowodzenie policją. Spowodowanie tego, żeby rzeczywiście wyniki pracy policji były dobre - tłumaczył w kwietniu Błaszczak przedłużający się termin powołania nowego komendanta głównego policji.
"Zniszczenie służby cywilnej"
Borys Budka ocenił też, że na działaniach Błaszczaka ucierpiały służby mundurowe.
- Symbolem PiS-u stała się kibolska kominiarka, czy też wybryki chuligańskie, które towarzyszyły świętom państwowym, a orzełek w mundurze tak naprawdę przegrał z szalikiem, czy też z osobami, które nie potrafią uszanować polskiej policji - powiedział Budka.
Wiceminister MSWiA w gabinecie cieni Wojciech Wilk przekonywał, że destrukcja dotknęła również administracji publicznej. Zwrócił w tym kontekście uwagę na fakt, że Błaszczak ponosi odpowiedzialność za "zniszczenie służby cywilnej".
- Poprzez to, że został zlikwidowany tak naprawdę przez pana ministra konkursowy nabór na wyższe stanowiska urzędnicze i nie tylko, teraz PiS może zatrudniać swoich ludzi bez żadnego skrępowania - zauważył poseł. Zmiany te, jak dodał Wilk, doprowadziły z kolei do podważenia zaufania "obywateli do administracji publicznej", a ponadto "podważyło zaufanie również tych ludzi, którzy pracują na rzecz państwa polskiego, wobec tego państwa".
Członkowie powołanego przez PO gabinetu cieni zwracali również uwagę na szkodliwe - ich zdaniem - działania szefa MSWiA ograniczające prawa i wolności obywatelskie. Wskazywali w tym kontekście m na fakt, że to Błaszczak był inicjatorem uchwalonej w piątek przez Sejm nowelizacji ustawy o zgromadzeniach.
- Dzisiaj dopełnia się ten czarny scenariusz, który tak naprawdę od początku rządów pana ministra Błaszczaka w resorcie był przewidziany. PiS tak bardzo boi się własnych obywateli i tak bardzo boi się tych, którym władza nie podoba się, że próbuje zawłaszczyć również przestrzeń publiczną - mówił Budka.
Przed sejmowym głosowaniem w tej sprawie minister MSWiA oświadczył, że przepisy zawarte w projekcie ustawy nie ograniczają praw obywatelskich. Jego zdaniem, dzięki propozycji zostaną rozwiązane problemy związane z "konfrontacją pomiędzy jedną grupą manifestującą, a drugą". - Jest to ustawa o rozwiązywaniu konfliktów społecznych - ocenił.
Jak wyjaśniał Błaszczak, projekt zakłada, że w tym samym miejscu nie mogą odbywać się dwie manifestacje. - Przecież to nie ma sensu, żeby w jednym miejscu dwie grupy na raz manifestowały. Doszłoby do konfrontacji, doszłoby do burd. Ale wam na tym pewnie zależy. To wy mówiliście, że jesteście totalną opozycją, że będziecie z rządem walczyli przez ulicę i zagranicę - mówił do posłów opozycji.
"Nie ma nic wspólnego z dezubekizacją"
Na piątkowej konferencji przedstawiciele Platformy krytycznie odnosili się też do projektu tzw. ustawy dezubekizacyjnej, która według Budki, "nie ma nic wspólnego z dezubekizacją".
- To jest kolejny etap czystek w służbach mundurowych. Pan minister Błaszczak rozpoczynając swoje urzędowanie zwolnił bardzo wielu profesjonalnych policjantów, bardzo wielu wykształconych ludzi, którzy powinni dalej służyć Polsce, a nie na skutek politycznej zmiany być odsunięci od swoich obowiązków - wtórował mu Wilk.
Zdaniem posłów PO negatywne skutki wprowadzenia w życie ustawy dezubekizacyjnej mogłyby dotknąć m.in. funkcjonariuszy państwowej straży pożarnej, policji czy biur paszportowych, a także np. rodziny funkcjonariuszy BOR, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.
- To jest naprawienie tego, co przez lata naprawione nie zostało. To jest wyraz sprawiedliwości społecznej. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i aparatu władzy państwa komunistycznego, represyjnego, wciąż jeszcze pobierają wysokie emerytury i renty. Projekt naprawia te błędy - tłumaczył w lipcu Błaszczak.
- Na tę ustawę czekaliśmy bardzo długo. Naprawiamy to, co zostało zepsute przez lata. Chcemy doprowadzić do tego, żeby w społeczeństwie zatriumfowało poczucie sprawiedliwości. Nie ma na to zgody, żeby funkcjonariusze służb aparatu opresji otrzymywali tak wysokie świadczenia za to, że dławili wolność, niepodległość naszego kraju - mówił wtedy minister MSWiA.
Marek Grabski