Szef CBA: moje słowa zostały wyrwane z kontekstu
Szef CBA Paweł Wojtunik oświadczył, że nigdy nie posądzał byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza o zlecenie podpalenia budki pod Ambasadą Rosji. Jak mówił, z jego nagranej rozmowy z Elżbietą Bieńkowską wyciąga się niewłaściwe wnioski.
- Absurdalna jest jakakolwiek sugestia, jakobym oskarżał ministra spraw wewnętrznych, że dokonał prowokacji pod ambasadą rosyjską - powiedział Wojtunik, który w czwartek przedstawiał w Senacie informacje na temat działalności CBA w 2014 roku.
- Możemy się różnić w pewnych poglądach z ministrem Sienkiewiczem na temat sposobu zarządzania różnymi instytucjami, ale to nie oznacza, że nie uważam ministra Sienkiewicza za osobę propaństwową, pryncypialną i nastawioną patriotycznie do swoich obowiązków - mówił Wojtunik, który odpowiadał na pytanie senatora Macieja Klimy o nagranie jego rozmowy z Elżbietą Bieńkowską, ujawnione przez tygodnik "Do Rzeczy".
Podkreślał, że jakiekolwiek sugerowanie, że Sienkiewicz podjął się działań niezgodnych z prawem jest nieuprawnione. - Ja niczego takiego nie powiedziałem - zaznaczył.
Szef CBA wyjaśniał też, że ostatnio był za granicą, więc nie zdążył dobrze zapoznać się z ujawnionymi nagraniami z jego spotkania z minister Elżbietą Bieńkowską. Trudno mu więc ocenić, mówił, "na ile jest to wszystko oryginalne".
- Pamiętam niektóre tematy, które poruszaliśmy, one są podobne do tego, co jest opisane w tygodniku, jednak uważam, że doszło tutaj do pewnej manipulacji i nieporozumienia - powiedział. Zdaniem Wojtunika z tego, co jest zarejestrowane "wyciąga się niewłaściwe wnioski".
Szef CBA podobnie odpowiadał na pytania dziennikarzy, już po wyjściu z sali obrad senatu. - Uważam za nie fair wyrwanie z kontekstu tych słów. Dochodzimy do sytuacji absurdalnej. Takie sformułowanie z moich ust nie padło - stwierdził Paweł Wojtunik. Wyraził też ubolewanie nad tym, że ktoś mógł poczuł się urażony wypowiedziami, które padły w czasie rozmowy z minister Elżbietą Bieńkowską. - Rozmawialiśmy w sposób krytyczny o stylu zarządzania paru osób. W tym znalazły się uwagi dotyczące Sienkiewicza - dodał.
W poniedziałek tygodnik "Do Rzeczy" opublikował fragmenty rozmowy, która miała zostać podsłuchana 5 czerwca 2014 roku w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Według tygodnika podczas rozmowy ówczesnej wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem miała paść sugestia, że Sienkiewicz zlecił policjantom spalenie budki przed rosyjską ambasadą. - Widzisz, ale facet nauczył ich (Sienkiewicz - red.), że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką... wiesz z takiego... - brzmi fragment wypowiedzi przypisanej Wojtunikowi przez "Do Rzeczy".
Taśmy trafiły już do prokuratury, która wszczęła śledztwo w tej sprawie. Zadaniem prokuratury będzie m.in. ustalenie, czy to nagranie było manipulowane. - Dokonaliśmy wstępnej analizy tego, co otrzymaliśmy. Wszystko wskazuje na to, że nagranie jest integralne i bez cięć. Są to słowa dosłownie spisane z taśmy - w rozmowie z WP stwierdził Cezary Gmyz.