Szczyt UE w Rzymie: o kompromis trudno
Przywódcy 25 obecnych i przyszłych państw
członkowskich Unii Europejskiej "okopali się" na swoich
pozycjach w czasie pierwszej sesji konferencji międzyrządowej w
Rzymie, mającej przyjąć konstytucję dla Unii.
05.10.2003 | aktual.: 05.10.2003 10:41
Mimo uspokajających zapewnień wielu przywódców, że konferencja może się zakończyć już w grudniu, jak zaplanowały przewodniczące UE Włochy, sesja nie przyniosła zbliżenia stanowisk.
Drobne zastrzeżenia
Francja, Niemcy, Włochy, Belgia, Holandia, Luksemburg, Dania i Grecja potwierdziły, że mają tylko drobne zastrzeżenia do projektu konstytucji sporządzonego przez Konwent Europejski, zgromadzenie przedstawicieli rządów i parlamentów.
Premierzy Leszek Miller i Hiszpanii Jose Maria Aznar jako jedyni jednoznacznie zażądali utrzymania korzystnego dla obu krajów nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE. Przy poparciu przywódców Włoch, Portugalii, Litwy i Słowacji wnioskowali też o wyraźne odwołanie się we wstępie do konstytucji do tradycji chrześcijańskich.
Zapytany o to na konferencji prasowej prezydent Francji Jacques Chirac ponowił stanowczy sprzeciw wobec wzmianki o chrześcijaństwie ze względu na to, że "Francja jest państwem laickim".
Miller nie będzie pierwszy
Miller oświadczył, że na pewno nie zgłosi jako pierwszy propozycji kompromisu między Polską i Hiszpanią a większością państw członkowskich, które chcą zastąpić system nicejski systemem, w którym największe państwa Unii, zwłaszcza Niemcy, zyskują dzięki znacznie większej liczbie ludności niż pozostałe.
Równocześnie minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz zaprzeczył, jakoby dopuszczanie przezeń podjęcia w 2008-2009 r. dyskusji o przyszłości tego systemu głosowania w Radzie UE było sugestią kompromisu.
Przewodniczący Unii i konferencji międzyrządowej w tym półroczu premier Włoch Silvio Berlusconi musiał przyznać, że jeśli Polska i Hiszpania utrzymają sprzeciw wobec zasady podejmowania decyzji w Unii, to "sytuacja jest jasna i wracamy do postanowień z Nicei".
Berlusconi chce zgody
Berlusconi nawoływał do zgody na podstawie projektu Konwentu Europejskiego i do rezygnacji z "partykularnych" interesów. W sukurs przyszli mu kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i prezydent Francji Jacques Chirac, według których poszerzona Unia wymaga sprawniejszego systemu podejmowania decyzji niż uzgodniony w 2000 r. na szczycie w Nicei.
Na szczycie przez chwilę zaiskrzyło między Francją a Polską, kiedy Chirac uznał za stosowne, żeby osobiście powiedzieć Millerowi, co myśli o odkryciu przez polskich żołnierzy w Iraku francuskich rakiet wyprodukowanych rzekomo w 2003 r.
Zapytany przez francuskiego dziennikarza, czy to nie przypadek, że Polska odkrywa rakiety w przeddzień szczytu, Chirac ocenił, że "polscy żołnierze doprowadzili do zamieszania, którego można było uniknąć, gdyby informacje wcześniej sprawdzono z władzami francuskimi. Powiedziałem to po przyjacielsku i stanowczo polskiemu premierowi" - dodał.
Szczyt UE i protesty
Szczyt odbywał się w monumentalnym Pałacu Kongresów w dzielnicy na przedmieściach Rzymu, wzniesionej w czasach Benito Mussoliniego w stylu charakterystycznym dla faszystowskiej architektury.
W pobliżu miejsca szczytu doszło do gwałtownych starć między kilkuset antyglobalistami a policją, która użyła gazów łzawiących. Kilkanaście osób po obu stronach zostało rannych, aresztowano ok. 40 demonstrantów.