"Szczyt niesprawiedliwości". Albania i Macedonia Północna wściekłe na UE
Kraje Bałkanów Zachodnich, uwięzione w poczekalni UE, nie kryją goryczy po czwartkowym unijnym szczycie, na którym rozpatrywano przede wszystkim akcesję Ukrainy, a także Mołdawii i Gruzji. Tymczasem na przyjęcie do struktur czekają od dawna Macedonia Północna, Serbia, Albania i Czarnogóra.
Premier Albanii Edi Rama jako pierwszy zademonstrował swoje niezadowolenie z unijnych decyzji. Premier Macedonii Północnej Dimitar Kovačevski też jest zdenerwowany ostatnim szczytem. - Będę szczery. To, co się tutaj wydarzyło, jest poważnym ciosem w wiarygodność UE - powiedział na konferencji prasowej.
Irytacja przywódców krajów bałkańskich jest uzasadniona. Państwa te od dawna czekają w przedsionku Unii Europejskiej na moment, w którym z kandydatów akcesyjnych staną się pełnoprawnymi członkami organizacji. Macedonia Północna cieszy się statusem kandydata od 17 lat, Serbia i Albania od 13 lat, a Czarnogóra od 12 lat.
Tymczasem przyspieszony tryb dla Ukrainy budzi zrozumienie w obliczu sytuacji tego kraju, ale wywołuje także niepokój tych, którzy wciąż nie zostali wpuszczeni na salony. Jak ocenia niemiecki tygodnik "Die Zeit", gniew jest słuszny, jednak odsunięcie terminu zakończenia formalności związanych z przyjęciem w przypadku poszczególnych krajów ma różne przyczyny.
Przyjęcie Macedonii Północnej blokuje Bułgaria, która domaga się zagwarantowania w macedońskiej konstytucji praw mniejszości bułgarskiej. Rząd Kiryła Petkowa sygnalizował nawet wcześniej, że jest gotowy do zniesienia blokady, ale w przededniu szczytu upadł. Kandydatury Macedonii Północnej i Albanii są traktowane przez UE razem, wobec czego Tirana również jest zablokowana.
"Szczyt niesprawiedliwości". Albania i Macedonia Północna wściekłe na UE
Rozszerzenie UE w kierunku południowo-wschodnim spotyka się z dużym sceptycyzmem wielu państw członkowskich, przede wszystkim Francji. Emmanuel Macron wielokrotnie ostrzegał w przeszłości, że struktura z 32, 33, a nawet 35 członkami nie będzie w stanie działać bez fundamentalnych reform.
Reforma przed rozszerzeniem, to program, który popiera kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Jest on także za zniesieniem zasady jednomyślności w przypadku niektórych decyzji.
Jak ocenia tygodnik, z czwartkowego szczytu zadowolony może być tylko serbski przywódca Aleksandar Vučić, choć kilka dni przed spotkaniem przywódców unijnych zagroził bojkotem wydarzenia. Serbii, jawnie wspierającej Rosję w agresji na Ukrainę i krytykującej europejskie sankcje wobec Kremla, pozostawanie w unijnej poczekalni kandydatów z krajów bałkańskich jest na rękę.