ŚwiatSzczyt NATO: Wiele obietnic dla nas, mało konkretów dla Ukrainy

Szczyt NATO: Wiele obietnic dla nas, mało konkretów dla Ukrainy

Szczyt NATO przyjął solidny pakiet planów, jak zwiększyć gotowość do interwencji we wschodniej flance, ale testem będzie ich wdrożenie. Ukraina usłyszała słowa wsparcia, ale Zachód boi się zbroić jej armię. Ogłoszony rozejm pomógł odsunąć ten dylemat na bok.

Szczyt NATO: Wiele obietnic dla nas, mało konkretów dla Ukrainy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Maurizio Gambarini

06.09.2014 | aktual.: 06.09.2014 10:13

Po zakończonym w piątek szczycie NATO w walijskim Newport, eksperci zgodnie przyznają, że w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainie NATO przyjęło "solidny" plan działań, jak wzmocnić bezpieczeństwo swych wschodnich członków. Prezydent USA Barack Obama jest chwalony, że podczas wizyty w Tallinie, nie pozostawił wątpliwości, że atak na jednego członka, choćby najmniejszego, jak leżąca na peryferiach NATO Estonia, oznacza atak na cały Sojusz. Te słowa znalazły potwierdzenie w dokumencie przyjętym na szczycie w Walii.

- To był dobry tydzień dla Obamy. Zademonstrował jak ważne jest przywództwo amerykańskie - oceniła ekspertka Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Heather A. Conley.

Ale od razu zastrzegła: "Teraz, jak zgasły światła na szczycie, konieczne są kroki, by wdrożyć wszystko to, co zostało postanowione. Pytanie jak szybko Amerykanie udzielą wkładu w nowe siły szybkiego reagowania. Dopiero wdrożenie uzgodnień będzie prawdziwym testem NATO i amerykańskiego przywództwa" - powiedziała.

Za najbardziej konkretne postanowienie szczytu ocenia się utworzenie tzw. szpicy, czyli planowanych na ok. 4 tys. żołnierzy sił natychmiastowego reagowania. Ale jak zauważył na Twitterze ekspert ds. bezpieczeństwa w Radzie Stosunków Międzynarodowych (CFR) Micah Zenko, "to już trzeci raz, gdy NATO ogłasza o siłach szybkiego reagowania" w ostatniej dekadzie. Wiąże się z tym konieczność rozbudowy infrastruktury i przesunięcia sprzętu (by kraje wschodnie były gotowe do przyjęcia szpicy), ale sami żołnierze szpicy będą głównie stacjonować w swych krajach.

NATO ma już liczące 20 tys. wielonarodowe Siły Odpowiedzi NATO, które mogą być rozmieszczone na całym świecie w celu zbiorowej obrony albo zarządzania kryzysowego. Nowością szpicy, jak tłumaczył dyrektor PISM Marcin Zaborowski, ma być szybkość jej działania, bowiem o użyciu tych sił ma decydować dowódca wojskowy. "Jeżeli NATO miałoby w trybie tradycyjnym użyć sił, to wymagałoby iluś tam tygodni konsultacji, itd. A tutaj stwarza się taki mechanizm, który umożliwia akcję w ciągu dwóch-trzech dni. To jest przełomowe" - ocenił.

Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zastrzegł, że opracowanie szczegółów dotyczących wdrażania nowych planów Sojuszu, w tym lokalizacji infrastruktury dla sił szpicy, zajmie kilka miesięcy. Ponadto, by wzmacniać obecność wojskową we wschodniej części Sojusz planuje "ciągłe" rotacyjne ćwiczenia sił, co też wymaga odpowiedniej infrastruktury oraz struktury dowództwa i kontroli na terytoriach wschodnich krajów Sojuszu. To wszystko będzie "dość kosztowne" - uprzedził Rasmussen.

- Dopiero jak to wdrożą, Sojusz na nowo oceni zagrożenia i zdecyduje, czy potrzebne są dodatkowe środki i siły. Dlatego uzgodnień szczytu nie postrzegam jako ostatecznych, ale jako ramy do ewentualnego zwiększania zaangażowania - powiedziała Conley.

Także ekspert ds. polityki zagranicznej i obronnej w Brookings Institution Michael O'Hanlon ocenił, że "decyzja o utworzeniu szpicy jest rozsądnym krokiem". Ale podkreślił, że "kluczowa" w działaniach w odpowiedzi Zachodu na agresję Rosji jest "wiarygodność". Zarówno w sferze wojskowej jak i polityce sankcji, czego brakowało. - Przyszłe sankcje gospodarcze muszą być tak skonstruowane, by były wiarygodne dla Putina. A to oznacza, że trzeba opracować plan znacznych zmian w uzależnieniu Europy od rosyjskiego gazu - powiedział. To zabolałoby Rosję najmocniej, gdyż eksport gazu, jest jej głównym źródłem dochodów.

Obama zapowiedział w piątek w Walii, że USA i UE finalizują pracę nad "pogłębieniem i rozszerzeniem sankcji wobec sektorów finansowego, energetycznego i obronnego Rosji". W Brukseli ogłoszono nawet, że nowy pakiet jest gotowy do przyjęcia w poniedziałek. Ale dyplomaci zastrzegli, że wprowadzenie sankcji może zostać zawieszone, jeśli utrzyma się wstrzymanie ognia na wschodzie Ukrainy, uzgodnione w piątek między Kijowem a prorosyjskimi rebeliantami i jeśli Moskwa wycofa z Ukrainy swe wojska.

Zapowiedziane w środę przez prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę porozumienie ws. rozejmu zmieniło dynamikę rozmów o Ukrainie podczas szczytu. Choć rozejm jest odbierany przez zachodnich polityków, w tym Obamę, z dużym sceptycyzmem, to umożliwił przywódcom państw NATO odłożenie na bok trudnej kwestii ewentualnego dozbrajania ukraińskiej armii, by pomóc jej pokonać wspieraną przez Rosję rebelię na wschodzie kraju.

- W pewien sposób wstrzymanie ognia postawiło znaki zapytania, jak ten konflikt się dalej rozwinie, co umożliwia liderom przerwę, by zobaczyć, co dalej, czy rozejm działa. Mają więcej czasu na podjęcie decyzji, czy udzielą Ukrainie większej pomocy wojskowej - powiedziała Conley.

W Newport Poroszenko usłyszał wiele słów poparcia dla Ukrainy i jej terytorialnej suwerenności. Jeśli chodzi o konkrety, to NATO zapowiedziało utworzenie funduszu powierniczego na wsparcie dla Ukrainy o wartości 15 mln euro. Ale ma się ono koncentrować na długofalowej modernizacji ukraińskiej armii, cyberbezpieczeństwie, logistyce, rehabilitacji weteranów, a nie zaopatrzeniu w sprzęt śmiercionośny. Zachodnie kraje NATO boją się, że byłaby to zbytnia konfrontacja z Rosją.

Sporo niejasności wywołały słowa Rasmussena, że NATO jako sojusz nie może dostarczyć Ukrainie sprzętu wojskowego, ale mogą to uczynić poszczególne kraje członkowskie. - Jeśli rozumieć to jako zielone światło na zbrojenie Ukrainy, to jest to dobra decyzja - powiedział ekspert Rady Atlantyckiej John Herbst. - Oznaczałaby, że NATO nie ma obiekcji, by poszczególne kraje, jak USA czy Polska, które rozumieją problem, zaczęły dostarczać broń".

Niemniej ani USA ani żaden inny kraj NATO jak dotąd się na to nie zdecydował. Kilka, w tym USA, dostarcza nieśmiercionośny sprzęt wojskowy. Herbst uważa jednak, że nie można wykluczyć, że w "bliskiej przyszłości" USA zaczną bez rozgłosu dostarczać Ukrainie także broń. Zwłaszcza jeśli obecny rozejm się załamie i rosyjska agresja będzie postępować. W Kongresie rośnie presja w tej sprawie na Obamę z obu partiach politycznych.

Conley zgodziła się, że słowa Rasmussena "mogą mieć ciąg dalszy", jeśli nastąpi wzrost rosyjskiej agresji na Ukrainie. - Ale ta administracja jest temu bardzo niechętna. Jej ulubioną metodą jest zwiększanie sankcji razem z UE - powiedziała.

W sferze politycznych deklaracji jest też zapis w dokumencie szczytu, że kraje NATO zwiększą wydatki na cele obronne do poziomu 2 proc. PKB w ciągu dekady. Wymusiły to USA, na barkach których spoczywa ponad 70 proc. ciężaru wydatków obronnych NATO. - To jasny cel, ale czy europejskie rządy podejmą kroki i go zrealizują, to zobaczymy - powiedziała Conley, przypominając, że USA od lat apelują do Europy o zwiększenie wydatków obronnych.

Na marginesie szczytu USA zorganizowały spotkanie z udziałem przedstawicieli 10 państw (w tym Polski), by budować międzynarodową koalicję przeciw dżihadystom z Państwa Islamskiego, które opanowało sporą część Iraku i Syrii. Ale brakuje wskazówek na szybką wojskową interwencję przeciw IS. - Jest wielka niechęć wobec jakiegokolwiek wojskowego rozwiązania, innego niż dostarczanie pomocy humanitarnej i broni walczącym w terenie z IS wojskom kurdyjskim - oceniała Conley. Podobne zdanie wyraził O'Hanlon. - Nie jestem pewien, czy USA oraz ich sojusznicy europejscy i partnerzy w regionie zdołają razem pracować - powiedział.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)