Szczyt NATO w Newport - powrót do podstaw?
NATO nie rozmieściło na wschodniej flance stałych bojowych związków taktycznych, czego domagały się Polska i kraje bałtyckie, ponieważ część "starych" państw Sojuszu nie chciało łamać porozumienia z Rosją z 1997 roku o nierozmieszczaniu na terytorium nowych członków "znaczących sił" konwencjonalnych - komentuje ustalenia szczytu Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego. Przeważyły obawy przed retorsjami, jakie Moskwa mogłaby podjąć w odpowiedzi.
Wydaje się, że takie rozstrzygnięcia mają być kompromisem między postulatami Polski i państw bałtyckich, domagających się rozmieszczenia na stałe bojowych związków taktycznych NATO, a niektórymi pozostałymi państwami Sojuszu (będącymi jego członkami przed 1999 r.), honorującymi porozumienie z Rosją z 1997 r. (Founding Act on Mutual Relations, Cooperation and Security between NATO and the Russian Federation), na mocy którego NATO zobowiązało się do nierozmieszczania na terytorium nowych członków broni nuklearnej, a także "znaczących sił" konwencjonalnych. Wolę utrzymania tej umowy wykazały na kilka dni przed szczytem m.in. Stany Zjednoczone, chcąc m.in. uniknąć środków, jakie Rosja mogłaby podjąć w odpowiedzi (np. ostateczne wypowiedzenie zawieszonego traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie - CFE, i układu całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu - INF).
4-5 września 2014 r. w walijskim Newport odbył się szczyt NATO na szczeblu szefów państw lub rządów. Do głównych jego decyzji należy przyjęcie "Planu na Rzecz Gotowości" (Readiness Action Plan), mającego m.in. zwiększyć i usprawnić możliwości odpowiedzi Sojuszu w przypadku zagrożenia terytorium któregoś z państw członkowskich. Choć zgodnie z zapowiedziami nie postanowiono o stałym rozmieszczeniu na wschodniej flance bojowych związków taktycznych sił NATO, wydaje się, iż po spotkaniu w Walii większy nacisk zostanie położony na tradycyjną rolę Sojuszu, czyli kolektywną obronę terytoriów państw członkowskich.
Przyjęty w Newport Plan na Rzecz Gotowości zakłada wyodrębnienie w ramach Sił Odpowiedzi NATO (NATO Response Force, NRF) kilkutysięcznego kontyngentu znajdującego się w stałej gotowości i zdolnego do przerzutu w zagrożony obszar w ciągu 2-5 dni (Immediate Alliance Assurance Force, IAAF). Obsadzenie tego złożonego z sił lądowych, dysponujących wsparciem powietrznym i morskim, kontyngentu ma mieć charakter rotacyjny.
Dotychczas powołane w 2002 r. decyzją szczytu w Pradze 20 tys. NRF powinny być zdolne do działania w ciągu pięciu dni od podjęcia decyzji (w przypadku obrony terytorialnej mają zająć pozycję jako siły wejścia przed pozostałymi siłami wysokiej gotowości). Powołany na szczycie w Walii kontyngent ma podlegać głównodowodzącemu sił NATO w Europie (SACEUR), ale jego rozmieszczenie będzie prawdopodobnie wymagało politycznej decyzji Rady Północnoatlantyckiej (tak jak w przypadku NRF). Sojusz ma też usprawnić mechanizmy wczesnego ostrzegania, zaktualizować plany obronne i zaplanować więcej ćwiczeń.
Sojuszniczy kompromis
Wydaje się, że takie rozstrzygnięcia mają być kompromisem między postulatami Polski i państw bałtyckich, domagających się rozmieszczenia na stałe bojowych związków taktycznych NATO, a niektórymi pozostałymi państwami Sojuszu (będącymi jego członkami przed 1999 r.), honorującymi porozumienie z Rosją z 1997 r. (Founding Act on Mutual Relations, Cooperation and Security between NATO and the Russian Federation), na mocy którego NATO zobowiązało się do nierozmieszczania na terytorium nowych członków broni nuklearnej, a także "znaczących sił" konwencjonalnych. Wolę utrzymania tej umowy wykazały na kilka dni przed szczytem m.in. Stany Zjednoczone, chcąc m.in. uniknąć środków, jakie Rosja mogłaby podjąć w odpowiedzi (np. ostateczne wypowiedzenie zawieszonego traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie - CFE, i układu całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu - INF). Sojusz uznał, że korzystniejsze niż rozmieszczenie stałych sił będzie utworzenie kontyngentu zdolnego do
natychmiastowego przerzutu na terytorium zagrożonych państw, mogącego wejść do walki w czasie niewiele dłuższym niż stałe jednostki. Co więcej, na terytoriach wschodnich członków Paktu znajdą się bazy z zapleczem logistycznym dla sił NATO oraz prowadzone mają być ciągłe ćwiczenia Sojuszu, co oznacza w zasadzie nieprzerwaną obecność jego sił.
Na szczycie zdecydowano też o wzmocnieniu stacjonującego w Szczecinie dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego i rozpoczęciu procedury podwyższenia jego stopnia gotowości z niższej (Forces at Lower Readiness, FLR) do wysokiej (High Readiness Forces, HRF - obecnie jest sześć takich dowództw, które muszą być zdolne do rozpoczęcia przerzutu w ciągu 10 dni i mogą przejąć dowodzenie na Siłami NATO wielkości korpusu - do 60 tys. żołnierzy).
Sygnał dla Rosji
Decyzje na szczycie w Wali mają przede wszystkim związek z toczącym się konfliktem rosyjsko-ukraińskim i wejściem na terytorium Ukrainy jednostek rosyjskich. Choć w przeddzień szczytu pojawiły się doniesienia o wypracowaniu porozumienia dotyczącego zawieszenia broni (prawdopodobnie propozycja padła z inicjatywy Kremla, aby zablokować wymierzone w Rosję decyzję na szczycie), nie wpłynęło to na jego atmosferę i decyzje polityczne.
Jeszcze przed obradami Sojusz postanowił o przeprowadzeniu wspólnych manewrów na Ukrainie, wizytujący w Estonii Prezydent USA Barack Obama potwierdził amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla regionu, a prezydent Francji (prawdopodobnie, aby uniknąć dalszej krytyki w Walii) zdecydował o wstrzymaniu dostawy dla Rosji okrętów desantowych typu Mistral. Na samym szczycie zdecydowano natomiast o uruchomieniu nowych programów mających wzmocnić zdolności sił zbrojnych Ukrainy i powołaniu w tym celu nowego funduszu z początkowym wkładem wielkości 15 mln Euro. Symbolicznie zdecydowano też, że kolejny szczyt NATO odbędzie się w Polsce - państwie flankowym Sojuszu.
Na szczycie w Walii omówiona także kwestię przyszłości Afganistanu po zakończeniu misji ISAF. NATO potwierdziło swoją gotowość rozpoczęcia z początkiem 2015 r. misji Resolute Support, mającej zapewnić trening i doradztwo siłom afgańskim oraz potwierdzono wsparcie finansowe dla tych sił do końca 2017 r. W czasie spotkania poruszono także kwestie konfliktu w Iraku i zmniejszających się wydatków obronnych państw Sojuszu. Przywódcy 28 państw NATO zobowiązali się w tym kontekście do dojścia do zalecanego przez organizację pułapu 2 proc. PKB na obronę w ciągu 10 lat.
Klimat międzynarodowy sprzyja Polsce
Istniejący obecnie klimat międzynarodowy wydaje się sprzyjać tradycyjnemu celowi polskiej dyplomacji, czyli większym skoncentrowaniu się NATO na obronie kolektywnej i zwiększeniu zdolności Sojuszu w tym zakresie. Warszawa powinna dążyć do szybkiego wdrożenia postanowień szczytu i wypracowania szybszych mechanizmów decyzyjnych w zakresie kolektywnej obrony. Celem Polski powinno być precyzyjne uregulowanie procedury rozmieszczania powołanego kontyngentu NATO (IAAF) w zagrożonych obszarach tak, aby uprościć w tym zakresie procedurę decyzji politycznych (należy zbadać m.in. możliwość przekazania decyzji o rozmieszczeniu tych sił w kompetencje dowódcy NATO w Europie, który podejmowałby ją na wniosek państwa obawiającego się o swoje bezpieczeństwo).
Polska powinna dążyć też do stworzenia precyzyjnego katalogu sytuacji uruchamiających art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego (obejmującego np. potajemne wspierania grup separatystycznych działających na terytorium państw Sojuszu), aby ograniczyć możliwości wystąpienia tzw. sytuacji trudnokonsensualnych.
Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.