Szczyt Ligi Arabskiej zakończyła inicjatywa pokojowa
Uczestnicy szczytu Ligi
Arabskiej w Algierze postanowili intensywniej działać na
rzecz arabskiego planu pokojowego z 2002 roku.
Podjęli m.in. decyzję o
wysłaniu do Europy i USA komisji, aby tam wyjaśniać arabskie
stanowisko w sprawie pokoju między Izraelem a Palestyńczykami.
23.03.2005 | aktual.: 23.03.2005 17:54
W komunikacie odczytanym na końcowej sesji szczytu przez sekretarza generalnego Ligi Arabskiej Amra Mussę, liderzy arabscy opowiedzieli się za pokojem na Bliskim Wschodzie i unormowaniem stosunków z Izraelem. Chcą, aby państwo żydowskie oddało wszystkie tereny zajęte w rezultacie wojny sześciodniowej z 1967 roku, utworzenia palestyńskiego państwa ze stolicą w Jerozolimie i rozwiązania problemu palestyńskich uchodźców na podstawie rezolucji nr 194 Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych z 1948 roku.
Jest to w zasadzie powtórzenie oferty sformułowanej na szczycie arabskim w Bejrucie w 2002 roku, kiedy również uzgodniono powołanie komisji promującej arabską inicjatywę pokojową w ONZ, USA, Rosji, państwach muzułmańskich i w Unii Europejskiej.
W Algierze przywódcy arabscy nie doszli do porozumienia w sprawie składu komisji. Zgłoszono propozycję, aby jej członków wybrała goszcząca szczyt Algieria.
W deklaracji końcowej arabscy przywódcy wyrazili pełne poparcie dla Syrii, na którą USA nałożyły w zeszłym roku sankcje ekonomiczne.
Tematami dwudniowego szczytu, w którym udział wzięli przedstawiciele 22 krajów arabskich oraz reprezentanci innych państw i organizacji, były także reformy polityczne w świecie arabskim i poparcie dla Iraku. Obiecano kontynuować reformy, promować rozwój i modernizację na rzecz umocnienia demokracji, praw człowieka, społeczeństwa obywatelskiego i pozycji kobiet. Postanowiono ustanowić - na tradycyjnych podstawach - niewybieralne ciało doradcze, określone jako "arabski parlament".
W końcowej dyskusji prezydent Algierii Abdelaziz Buteflika ocenił, że szczyt położył podwaliny pod trwałe pojednanie w świecie arabskim.
Atmosferę szczytu ożywiło godzinne, żywiołowe wystąpienie przywódcy Libii. Muammar Kadafi, najdłużej utrzymujący się u władzy przywódca arabski, powiedział, że obie strony konfliktu na Bliskim Wschodzie są głupie: Izraelczycy - ponieważ od 20 lat zaniedbują Zachodni Brzeg Jordanu, a Palestyńczycy - ponieważ nie udało im się stworzyć tam państwa. Wzbudził tym śmiech audytorium.
Kadafi z drwiną odniósł się do nacisków na reformy w świecie arabskim. Przypomniał, że podczas jego zeszłorocznej wizyty w Brukseli rozmawiano z nim o prawach i "obrzezaniu" kobiet, zamiast o sprawach międzynarodowych. Jest to jego zdaniem arogancją i ignorancją kulturową. Zauważył też, że brak szacunku dla zasad islamu tworzy miliony bin Ladenów.
W Gazie radykalne palestyńskie ugrupowania Hamas i Islamski Dżihad oceniły, że rezultaty szczytu, który występuje z planem pokojowym są kłamliwe i pokazują bezsilność Ligi Arabskiej - powiedział rzecznik Hamasu, Sami Abu Zuhri. (mila)