Szczyt G7. Joe Biden w Wielkiej Brytanii. Czego chce od niego Unia Europejska?
Europa z ulgą przyjmuje prezydenta USA, który w przeciwieństwie do Donalda Trumpa nie pragnie rozpadu UE i deklaruje pełne przywiązanie do NATO. Jednak szczyty G7 i potem w Brukseli powinny przynieść nie tylko symbole.
11.06.2021 10:08
W piątek w Kornwalii rozpoczyna się spotkanie przywódców grupy G7 (jej członkiem jest również UE jako całość - red.), które potrwa do niedzieli. Następnie prezydent Joe Biden będzie uczestniczyć w poniedziałkowym szczycie NATO w Brukseli, a we wtorek - w szczycie UE-USA, by w środę spotkać się z prezydentem Władimirem Putinem w Genewie.
Szczyt G7. Gesty przyjaźni i trudne konkrety
Dla Europejczyków te wszystkie spotkania z Bidenem będą się toczyć pod hasłem "przetrwaliśmy Donalda Trumpa", który potężnie wstrząsał sojuszem transatlantyckim. Ale zarazem w cieniu obaw, że kluczowe elementy polityki Trumpa mogą za parę lat wrócić do Waszyngtonu, choć może reprezentowane przez przywódcę z większą ogładą, i pozostawią Europę na lodzie.
Przesłaniem Bidena dla Europy będzie "America is back!", ale po już paru miesiącach jego prezydentury Europejczycy i USA szykują się - oprócz symbolicznych gestów przyjaźni - także do rozmów z trudnych konkretach: od polityki szczepionkowej i sporów handlowych UE-USA poprzez działania wobec Chin po kontrowersje co do poszczególnych działań w walce z kryzysem klimatycznym.
Zobacz też: Spotkanie Biden-Duda. "Wszystko zależy od Kaczyńskiego"
- Skoncentruję się na czterech dziedzinach, w których współpraca grupy G7 jest szczególnie potrzebna. To sytuacja zdrowotna, współdziałanie w polityce zagranicznej m.in. w sprawie Rosji i Chin, zmiany klimatyczne i opodatkowanie korporacji międzynarodowych - powiedział Charles Michel, szef Rady Europejskiej, przed szczytem w Kornwalii.
Waszyngton bez konsultacji z UE wezwał w maju do uchylenia ochrony patentowej na szczepionki covidowe, czemu nadal - pomimo apeli europarlamentu - sprzeciwia się większość przywódców UE, stawiająca na wspomaganie transferu know-how i technologii w ramach licencji dobrowolnych, a w ostateczności licencji przymusowych (zachowujących ochronę własności intelektualnej oraz wynagrodzenie dla właściciela patentu -red.). Zapewne także dlatego szczegółowe zapisy o szczepionkach są jednym z nielicznych wciąż nieuzgodnionych punktów w projekcie zapisów ze szczytu UE-USA. Jednak ugodowe ustalenia może przynieść już spotkanie w Kornwalii.
Biden potwierdził w czwartek zakup 500 mln dawek szczepionek przez USA (w tym 200 mln w 2021 r.) dla uboższych krajów. Ale Unia podkreśla, że przekaże "co najmniej 100 mln dawek w tym roku poprzez mechanizm COVAX. A gdy USA blokowały - teraz lekko luzowany-– wywóz szczepionek, Unia wyeksportowała już połowę z około 300 mln wyprodukowanych w UE dawek. Pomimo tych tarć UE i USA zamierzają wspólnie dążyć - jak głosi projekt zapisów szczytu w Brukseli - do zaszczepienia "co najmniej dwóch trzecich ludności świata przed końcem 2022 r.".
Szczyt G7. Chiny, Chiny, Chiny
Jedynym z głównych tematów szczytu G7 będą Chiny, a Unia oraz USA już wspólnie określają relacje z Pekinem jako - w zależności od dziedziny - współpracę i konkurowanie, ale też "systemową rywalizację". Jednak Unia pomimo impasu w sprawie wstępnie wynegocjowanej w grudniu 2020 r. umowy inwestycyjnej z Chinami (CAI) pozostaje jako całość mniej jastrzębia wobec Chińczyków. I z pewną irytacją wysłuchuje kąśliwych uwag wobec CAI od Amerykanów, którzy za prezydenta Trumpa już w styczniu 2020 r. wynegocjowali podobne warunki z Pekinem bez żadnego oglądania się na Brukselę. A Biden nie zrezygnował z tej ugody.
Pomimo tych różnic na szczytach G7 oraz UE-USA powinny zapaść decyzje w paru kwestiach związanych z Chinami, w tym o powołaniu unijno-amerykańskiej Rady ds. Handlu i Technologii. Jej celem będzie wzmocnienie koordynacji w zakresie zasad i standardów technologicznych (w tym próba narzucania zachodnich standardów etycznych w dziedzinie sztucznej inteligencji), kontroli eksportu, łańcuchów dostaw oraz technologii 5G.
Mocne słowa wobec Rosji i Białorusi będą padać zarówno w Kornwalii, jak i Brukseli (w oczekiwaniu na szczyt Biden-Putin), ale Amerykanie chcą rozmawiać o Chinach również na forum NATO.
"W jaki sposób NATO powinno zająć się nowymi szkodliwymi technologiami, dezinformacją i atakami na demokrację? Jak odnieść się do tego chińskiego instrumentarium? Siła militarna Chin na Pacyfiku jest problemem, który w dużej mierze wykracza poza zakres kompetencji NATO, ale jak sojusznicy poradzą sobie z zagrożeniami dla infrastruktury i społeczeństwa wewnątrz NATO?" - pyta w swym przedszczytowym komentarzu Kristine Berzina z brukselskiego biura German Marshall Fund.
Szczyt G7. Niewygaszone batalie handlowe
Bruksela jest rozczarowana, że za Bidena wciąż nie rozwiązano kilku sporów handlowych z czasów Trumpa. A wezwania obecnego prezydenta USA do "polityki zagranicznej życzliwej klasy średniej" (ang. foreign policy for the middle class) bywają w Europie odbierane jako ładniejsza forma protekcjonistycznego sloganu "America First".
- Chcemy zdecydowanych postępów w rozwiązaniu sporów o amerykańskie cła na stal i aluminium - powiedział Valdis Dombrovskis, wiceszef Komisji Europejskiej, w europarlamencie w tym tygodniu. Ponadto Bruksela deklaruje tez gotowość do ugody w kilkunastoletnim sporze o - odpowiednio amerykańskie i unijne - subsydia dla Boeniga i Airbusa. - Skierowaliśmy do USA wyraźny sygnał, że chcemy rozwiązać ten problem w uczciwy i zrównoważony sposób. Ale teraz czas na krok Stanów Zjednoczonych - powiedział europosłom Dombrovskis.
W Brukseli wciąż trwa szlifowanie zapisów szczytu UE-USA o bezpiecznym przekazywaniu i ochronie danych między Europą i Ameryką (chodzi o dyscyplinowanie gigantów internetowe).
UE oraz Ameryka zamierzają osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. , ale unijne plany wprowadzenia "węglowej wyrównawczej opłaty granicznej" (CBAM) budzą nie tylko zrozumiałe obawy w Rosji albo Chinach, ale też pewne zastrzeżenia w USA. Chodzi o wyrównywanie cen towarów (w kilku najbardziej emisyjnych branżach) importowanych do UE z tych krajów, które nie walczą dostatecznie z emisjami CO2 i dzięki temu zyskują przewagę cenową nad producentami z Unii ponoszącymi duże koszty walki o klimat. Zdaniem krytyków CBAM cały mechanizm może przerodzić się w unijny "zielony protekcjonizm", ale Europejczycy chcą walczyć z takimi obawami i na szczycie G7, i w Brukseli.
Ministrowie finansów grupy G7 już w zeszłym tygodniu zgodzili się w ramach walki z unikaniem podatków przez międzynarodowe korporacje, że powinny płacić co najmniej 15 proc. Jednak przed G7 stoi teraz zadanie wypracowania kolejnych szczegółów, by do tego rozwiązania przekonać grupę G20 oraz OECD.
G7. Irlandia na deser?
Formalnie pobrexitowe tarcia między Unią i Wlk. Brytanią nie są w porządku obrad G7, ale Bruksela po cichu liczy na wsparcie Bidena w eskalującym sporze o specjale rozwiązania na rzecz utrzymania "niewidzialnej granicy" między brytyjską Irlandią Płn. i unijną Irlandią. Rząd Borisa Johnsona, gospodarza szczytu G7, jest teraz oskarżany w Unii o sabotowanie ustaleń irlandzkich, choć premier Wlk. Brytanii sam je wynegocjował i ogłosił wielkim sukcesem. Biden mówił z Johnsonem m.in. o Irlandii już podczas czwartkowego spotkania dwustronnego w Kornwalii, ale temat zapewne powróci w rozmowach na marginesie szczytu G7.
Autor: Tomasz Bielecki (dw.com/pl)