Szczur rozłączył nowozelandzkie telefony
Przepis na wprowadzenie w Nowej Zelandii telekomunikacyjnego chaosu jest prosty.
Wymagane składniki to jeden głodny szczur i jeden wątpliwych kwalifikacji pracownik telekomunikacji. Do tego wszystkiego potrzebna jest jeszcze szczypta zbiegu okoliczności.
Tysiące mieszkańców tego wyspiarskiego kraju zostało pozbawionych możliwości komunikowania się po tym, jak uszkodzono dwie ważne linie światłowodowe. Pierwsza z nich padła ofiarą zębów szczura na jednym z mostów w Rimutaka na North Island (północna cześć Nowej Zelandii). Uszkodzenie to skończyłoby się mniejszymi problemami i skierowaniem ruchu na inne części sieci, gdyby nie niefortunny zbieg okoliczności i uszkodzenie drugiego przewodu światłowodowego, także na North Island, w Taranaki, przez pracownika Telecom New Zealand. David Cunliffe, tamtejszy minister odpowiedzialny za sprawy telekomunikacji, nazwał wystąpienie dwóch podobnych przypadków w niemal tym samym czasie „dziwnym zdarzeniem”.
Chaos trwał pięć godzin, paraliżując działanie telefonów komórkowych oraz połączeń internetowych. Na kilka godzin swe działanie musiała przerwać nawet tamtejsza giełda papierów wartościowych.