Szczepionka na COVID. AstraZeneca zrywa spotkanie z UE?
Zamieszanie ze szczepionkami. Brytyjsko-szwedzki koncern AstraZeneca wpierw odwołał środowe rozmowy z przedstawicielami Unii Europejskiej na temat dostawy szczepionek przeciw COVID-19. Później jednak je potwierdził. Spór na linii firma farmaceutyczna - Komisja Europejska narasta, obie strony publicznie domagają się wyjaśnień.
Informację o zerwaniu rozmów zaplanowanych na środowy wieczór poinformował portal "Politico" oraz agencja Reutera. Doszło do tego zaledwie kilka godzin po głośnym wywiadzie prezesa AstraZeneci. Pascal Soriot we wtorek wieczorem oświadczył, że koncer "nie ma zobowiązania umownego z UE, a jedynie dołoży wszelkich starań" aby dostarczyć szczepionkę na COVID-19.
W środę po południu firma farmaceutyczna AstraZeneca potwierdziła jednak, że tego samego dnia jej przedstawiciele spotkają się z ekspertami Unii Europejskiej.
Komisja Europejska domaga się więcej informacji na temat przewidywanego 60-procentowego obniżenia dostaw szczepionek przez firmę w pierwszym kwartale 2021 r. "Zamiast spotkania, firma odpowie na piśmie na żądanie komisarz ds. zdrowia Stelli Kyriakides - przekazał anonimowo urzędnik z kręgów Komisji. We wtorek nieoficjalnie informowano, że AstraZeneca zaproponowała UE coś zupełnie odwrotnego - przyśpieszenie dostaw szczepionek przeciwko COVID-19.
Brukselska korespondentka EuroNews donosi, że Unia Europejska jest gotowa opublikować umowę z AstraZenecą, jeśli firma wyrazi na to zgodę. "Od koncernu oczekuje się maksymalnego wykorzystania produkcji szczepionek zgodnie z umową. Ma to oznaczać wykorzystanie innych zakładów spoza UE do realizacji zamówienia" - dodaje we wpisie na Twitterze Shona Murray.
Wiadomo jednak, że AstraZeneca ma problemy ze zwiększaniem produkcji szczepionki; występują one w dwóch fabrykach - w Holandii i w Belgii. - To skomplikowane zwłaszcza we wczesnych fazach, gdy musimy się zmagać z różnego rodzaju problemami. Wydaje nam się, że udało się je rozwiązać, ale jesteśmy dwa miesiące do tyłu - zaznaczył. Prezes zwrócił uwagę, że podobne problemy występowały przy "łańcuchu dostaw" do Wielkiej Brytanii, ale umowa z tym krajem została podpisana trzy miesiące wcześniej, co zapewniło firmie więcej czasu.