Strażacy opanowali pożar składowiska odpadów w Szczecinie. Akcja trwała 20 godz.
Dopiero w nocy strażacy opanowali pożar składowiska odpadów w Szczecinie. Łącznie z dogaszaniem akcja trwała ok. 20 godz. Nad miastem wciąż unosi się smród spalenizny. Tymczasem firma, na terenie której doszło do pożaru, wydała oświadczenie.
Do pożaru składowiska odpadów w Szczecinie doszło w czwartek ok. godz. 16. W zakładzie demontażu sprzętu AGD zaczęły palić się tworzywa sztuczne - plastik i elementy służące do chłodzenia lodówek, które mogły zawierać gazy. W czasie walki strażaków z ogniem doszło do 12 eksplozji. W akcji gaszenia pożaru w kulminacyjnym momencie brało udział 41 zastępów straży pożarnej i 107 ratowników.
Gęsty trujący dym i smród spalenizny
Nad Szczecinem przez cały czas unosiły się kłęby gryzącego, trującego dymu i smród spalenizny. Zapach był też odczuwalny w okolicznych miejscowościach, m.in. w oddalonym o 30 km Goleniowie. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska apelował do mieszkańców miasta o zamknięcie okien. W piątek WIOŚ będzie analizował skład powietrza, który już wyraźnie się poprawił.
- Na dokładne dane trzeba będzie poczekać. Pracownicy WIOŚ są w terenie i pobierają próbki z powietrza i wody. Prowadzą też kontrolę w zakładzie, gdzie doszło do pożaru. Jakość powietrza jest lepsza niż wczoraj i mieszkańcy nie mają powodu do obaw. Nie ma dla nich żadnego zagrożenia - powiedział Wirtualnej Polsce Andrzej Miluch, Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Szczecinie.
20 godz. akcji strażaków
Ogień udało się opanować dopiero w nocy, jednak strażacy walczyli z dogaszaniem pogorzeliska do godz. 11. Firma TOM Elektrorecykling, na terenie której doszło do pożaru, wydała oświadczenie. "Przyczyną pojawienia się ognia, był najprawdopodobniej samozapłon wynajętej przez spółkę maszyny do rozdrabniania surowców. Stamtąd pożar szybko przeniósł się na przygotowane na sprzedaż towary oraz czekający na demontaż sprzęt AGD" - brzmi jeden z fragmentów.
"Na skutek pożaru spółka straciła nie tylko cenne towary handlowe, ale również zakład przetwarzania sprzętu oraz znajdujące się tam maszyny i urządzenia. Straty są znacznych rozmiarów i w dalszym ciągu trwa ich szacowanie" - czytamy.
Nie było celowego podpalenia
Jednocześnie firma zaprzeczyła, że doszło do celowego podpalenia. "Spaleniu uległy nie tylko problematyczne, wymagające kosztownej utylizacji odpady, ale i surowce mające istotną wartość handlową. Straciliśmy również maszyny i urządzenia służące ich dalszemu pozyskiwaniu" - dodano. Jednocześnie TOM Elektrorecykling podkreśliło, że to ich pierwszy pożar w historii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl