"Szczątki satelity spadną tam, gdzie nie ma ludzi"
Doktor Krzysztof Ziołkowski z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk uważa, że prawdopodobieństwo, iż szczątki satelity, który krąży wokół Ziemi uderzą w teren zamieszkany jest bardzo niewielkie.
Amerykańskie wojska rakietowe zapowiedziały, że podejmą w przyszłym tygodniu próbę zestrzelenia uszkodzonego satelity szpiegowskiego. Rozkaz zestrzelenia obiektu podpisał już prezydent George Bush.
Jak podkreślił specjalista, który był gościem "Rozmowy Dnia" w radiowej Trójce, codziennie kilkaset kilogramów materii kosmicznej wpada w ziemską atmosferę i się w niej spala. Tak też najprawdopodobniej stanie się z resztkami amerykańskiego satelity - zaznaczył profesor. Jak dodał, jeśli już jakiś obiekt upada na ziemię, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że trafi do wody lub na tereny, gdzie nie ma ludzi.
Doktor Ziółkowski powiedział, że zużyte i stare obiekty kosmiczne są dużym problemem w przestrzeni okołoziemskiej. Jak podkreślił naukowiec, nie stanowi to zagrożenia dla ludzi na ziemi, ale jest niebezpieczne dla działających i używanych obiektów. Specjalista przypomniał, że w przeszłości trzeba było na przykład zmieniać orbitę stacji kosmicznej, gdyż zagrażało jej zderzenie z niewielkim odpadem.
Doktor Ziołkowski nie wykluczył, iż Amerykanie chcą potraktować zestrzelenie satelity jako możliwość wykonania prób militarnych. Mógłby to być eksperyment z użyciem broni nowej generacji - dodał specjalista. (mg)