Szaszłyk za 43 zł, pajda chleba za 30 zł. "Paragony grozy" na jarmarku bożonarodzeniowym
Na Rynku Głównym w Krakowie stanęło 97 kiosków handlowych i gastronomicznych, w których można znaleźć świąteczne ozdoby, wyroby ceramiczne i skórzane, a także polską kuchnię i słodycze. Ceny zwalają jednak z nóg. Za szaszłyk trzeba zapłacić aż 43 zł, za pajdę ze smalcem - 25 zł. W innych miastach nie jest taniej.
- Przyszliście tu oglądać jedne z najwspanialszych targów bożonarodzeniowych w Europie - tak sądzą dziennikarze, goście, którzy z całego świata tutaj przyjeżdżają - mówił w sobotę przed sceną przy Ratuszu wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider.
Swoje produkty oferują w 97 kramach kupcy z całej Polski, a także z Litwy, Ukrainy, Słowacji i Węgier. Jak co roku sporą część zajmują kramy gastronomiczne, w których można dostać polskie dania i słodycze. Tanio nie jest.
W tym roku koszt porcji 12 pierogów to 38 zł, a za żurek trzeba zapłacić 25 zł. Staropolska pajda kosztuje 18 zł, a grzaniec - ok. 15 zł.
Jak informuje serwis krknews.pl, na niektórych stoiskach jest jeszcze drożej. Szaszłyk kosztuje aż 43 zł, a churrosy - 40 zł.
Jarmark bożonarodzeniowy na Rynku Głównym potrwa do 1 stycznia 2024 roku.
Jarmark bożonarodzeniowy w Poznaniu
Drogo jest nie tylko w Krakowie. Internauci publikują "paragony grozy" także z poznańskich jarmarków świątecznych. Wskazują, że np. trzy szaszłyki to koszt ok. 170 zł, a za pajdę chleba "full wypas" trzeba zapłacić 30 zł. Koszt grzańca to z kolei wydatek 18 zł.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak został zapytany przez lokalnych dziennikarzy o wysokie ceny na świątecznych jarmarkach. W odpowiedzi zachęcił, by na jarmarki zabierać swój grzaniec czy kanapki.
Źródło: PAP/krknews.pl