PolskaSzarżowali po zmroku i potrącili policjantów

Szarżowali po zmroku i potrącili policjantów

Potrąceni policjanci i rozbity w proch zabytkowy barometr - to efekty nocnych szaleństw dwudziestoletnich kierowców z Legnicy.

26.11.2007 09:12

W nocy z soboty na niedzielę na legnickich ulicach szarżowali samochodami młodzi ludzie. Mężczyznę ostudziły dopiero strzały oddane przez policjantów. Kobieta zatrzymała się na barometrze. Ulica Jaworzyńska. Na czerwonym świetle stoi sportowy opel calibra. Za nim zatrzymuje się nieoznakowany policyjny radiowóz z wywiadowcami. Kierowca opla sprawia wrażenie zdenerwowanego. Naciska na pedał gazu, jakby startował w wyścigach. Policjanci dają mu znać, by zjechał na pobocze. Kierowca jednak rusza z piskiem opon i pędzi ponad 100 km na godzinę. Na szczęście ruch w nocy jest w mieście niewielki. Opel dojeżdża do przejazdu kolejowego. Tutaj staje, bo przed nim zatrzymuje się inny samochód osobowy. Nadjeżdżają policjanci i blokują mu odwrót. Kierowca jednak próbuje dalej uciekać. Wpada autem do płytkiego rowu. Z radiowozu wybiegają policjanci. Kierowca opla wyjeżdżając z rowu potrącił funkcjonariuszy - relacjonuje komisarz Sławomir Masojć z legnickiej policji. - Jeden z nich wyciągnął broń i strzelił. Pocisk
trafił w błotnik opla. Strzał ostudził zapały uciekiniera. Zatrzymał auto i poddał się. Został przewieziony na komendę. Był trzeźwy
.

Pirat drogowy ma 20 lat. To mieszkaniec jednej z podlegnickich wsi. Tłumaczył się, że bał się, że ktoś chce zabrać mu auto i dlatego uciekał. Postawiliśmy mu zarzut spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym oraz naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy - dodaje Sławomir Masojć. - Grozi za to do trzech lat więzienia.

Policjanci, którzy ścigali pirata, odnieśli lekkie obrażenia. Kierowca opla po przesłuchaniu i postawieniu mu zarzutów został zwolniony do domu. Do takich sytuacji na szczęście dochodzi bardzo rzadko - mówi Sławomir Masojć. Ta sama noc, ulica Witelona w Legnicy. Drogą mknie lancia. Prowadząca auto kobieta niedawno odebrała prawo jazdy. Z nogą na gazie próbuje skręcić w ulicę Mickiewicza, ale samochód wypada z jezdni, przebija się przez żywopłot i roztrzaskuje stojący kilka metrów od krawężnika zabytkowy barometr. Dziewczyna była trzeźwa.

Legniczanie zaledwie kilka miesięcy cieszyli się z odrestaurowanej stacji meteorologicznej koło placu Słowiańskiego. Miasto wydało 20 tysięcy złotych na odnowienie rzeźbionej pogodynki. Teraz wyda znacznie więcej przez brak wyobraźni 20-letniej kierującej autem kobiety. Zabytkowe szczątki złożono w lapidarium Muzeum Miedzi w Legnicy. - Najbardziej zniszczone są rzeźbione zdobienia i kolumny kapliczki - mówi Ryszard Fraś z firmy Gemex zajmującej się renowacją zabytków. - Nie wiem, jak ja córce wytłumaczę, że nie ma już barometru - mówi Marzena Stefaniak, mama trzyletniej Oli. - Zawsze, kiedy tylko tamtędy przechodziłyśmy, córka ciągnęła mnie za rękę, by przez szybkę przyglądać się urządzeniu. Zygmunt Mułek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)