Szarpanina na spotkaniu z Beatą Szydło. Mieszkańcy Bochni wygwizdali zwolennika KOD
Beata Szydło odwiedziła w sobotę wyborców w Bochni. Podczas dwugodzinnego spotkania było wszystko: teksty pochwalne na cześć byłej premier, totalna krytyka PiS za postawę wobec niepełnosprawnych, bójka, a nawet śpiewanie pieśni... chyba religijnych.
Wicepremier Beata Szydło przyjechała w sobotę do Bochni, by porozmawiać z mieszkańcami miasta. Na miejscu przywitała ją orkiestra górnicza miejscowej kopalni soli.
Pierwsza część spotkania wyglądała standardowo. Była szefowa rządu opowiadała o obietnicach wyborczych, które PiS udało się już zrealizować i zapewniała, że partia Jarosława Kaczyńskiego dalej będzie bardzo ciężko pracować.
Najciekawszy okazał się tradycyjnie ten fragment spotkania, kiedy do głosu dochodzą wyborcy. Tu repertuar był wyjątkowo rozbudowany.
Uczestnicy spotkania dziękowali Beacie Szydło, że słucha Polaków. Wyrażali swoją wdzięczność za darmowe leki dla seniorów, programy 500+ i Mieszkanie+. W pewnym momencie do głosu doszedł jednak działacz KOD z Krakowa.
Najpierw zarzucił PiS, że gdy jego kolega z Komitetu Obrony Demokracji dopytywał na jednym ze spotkań o protest niepełnosprawnych, został potem wylegitymowany przez policję. Następnie mężczyzna wystosował całą litanię zarzutów. W pewnym momencie Beata Szydło wstała i poprosiła o zadanie konkretnego pytania.
"Chcę tylko wiedzieć, czego wy się boicie" - rzucił mężczyzna, a z sali poniosło się buczenie i gwizdy. Zdecydowana większość uczestników wyrażała oburzenie i domagała się, aby mężczyzna opuścił salę.
Anielski głos całkowicie zmienił nastrój spotkania, ale nie na długo
Beata Szydło skupiła się na spokojnej i rzeczowej odpowiedzi. Jak relacjonuje portal bochnianin.pl, odparła, że rząd PiS jest pierwszym, który przeznacza na służbę zdrowia tak duże środki oraz dorzuciła: - My od PO i PSL różnimy się tym, że nie sprzedajemy szpitali i ich nie zamykamy. Komentując protest w Sejmie oceniła, że robienie polityki z wykorzystaniem osób niepełnosprawnych jest podłe.
Atmosfera dalej była napięta. Potem stało się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał.
- Aby żadna rodzina na świecie nie była bez domu. Aby dom był ostoją, oazą i chronił przed złem. Panie spraw, aby nikt nie roztrwonił twojego daru. Żyjąc teraz i tutaj i tym, co przynosi dzień - zaczęła śpiewać nagle jedna z uczestniczek spotkania, która poprosiła o udzielenie jej głosu.
Następnie mikrofon trafił jeszcze do kilku kolejnych osób. Większość z nich zamiast zadawać pytania wolała po prostu dziękować Szydło za jej "poświęcenie i zaangażowanie".
Najgoręcej zrobiło się pod koniec
Spotkanie zbliżało się ku końcowi, a opuszczająca salę wicepremier ciągle zatrzymywała się w przejściu rozmawiając jeszcze z kolejnymi osobami. Był wśród nich również wspomniany zwolennik KOD, który cały czas trzymał w dłoni telefon i nagrywał wszystko to, co się dzieje.
Nawet opuszczając budynek szedł tyłem i rejestrował każdy ruch byłej premier. "W pewnym momencie dość niespodziewanie starszy mieszkaniec Bochni sięgnął ręką i chwycił go za gardło" - relacjonuje bochnianin.pl.
"Natychmiast zareagował kolega zaatakowanego mężczyzny. Szarpanina trwała kilka sekund. Napaść została zgłoszona patrolowi policji stojącemu na zewnątrz, który wylegitymował i spisał krewkiego bochnianina" - relacjonuje portal.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy taki przypadek. Działacze Komitetu Obrony Demokracji coraz częściej pojawiają się na spotkaniach polityków PiS z wyborami i mówiąc delikatnie, wprowadzają zamieszanie. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Chociaż emocji i nietypowych zdarzeń było więc wiele, Beata Szydło nie zaprzątała sobie tym głowy. "Bardzo dobra rozmowa o Polsce" - skomentowała krótko na Twitterze swoją wizytę w Bochni.
Zobacz: Nietypowy głos z sali:
Zobacz: Działacz KOD na spotkaniu z Beatą Szydło:
Źródło: bochnianin.pl, wp.pl, twitter.pl