Trwa ładowanie...
10-02-2010 08:14

"Szanse Kaczyńskiego rosną"

- Wiele zmieniła rezygnacja Donalda Tuska z kandydowania. Dziś reelekcja Lecha Kaczyńskiego nie jest tak niemożliwa. Teraz nastroje są dużo lepsze. Także, moim zdaniem, szanse Kaczyńskiego rosną. Ale jest i niedogodność - porażka z każdym innym politykiem niż Tusk będzie bolała dużo bardziej - ocenia Paweł Poncyliusz (PiS) w rozmowie z dziennikiem "Polska - The Times".

"Szanse Kaczyńskiego rosną"Źródło: Polska The Times, fot: Wojciech Barczyński
d3n031d
d3n031d

Polska - The Times: Zrezygnujmy z kandydowania razem - czy taka oferta premiera Tuska do Lecha Kaczyńskiego z dzisiejszej perspektywy brzmi logicznie?

Paweł Poncyliusz:Tak, bo w grudniu Donald Tusk już mógł wiedzieć, że nie chce startować. Sygnały, że się waha, docierały od dawna. A jeśli tak było, to mógł wpaść na pomysł, że wspólne wycofanie się dwóch najpoważniejszych pretendentów do tej funkcji byłoby odbierane lepiej niż tylko jego osobista rezygnacja. To byłaby bezpieczna gruba kreska. Postanowił więc pewnie spróbować i zapytać o to prezydenta.

Prezydent nie mógł się na tę ofertę zgodzić?

- Nie. Po pięciu latach prezydentury nie można wycofać się z walki o reelekcję z innego powodu niż na przykład choroba.

Jak rozumiem, premier mógł szukać sposobu na wykorzystanie decyzji, którą i tak chciał podjąć?

- Tak, bo dla premiera byłoby to komfortowe rozwiązanie. Nie schodziłby z pola walki sam, ale wraz z głównym rywalem. I nie rodziłoby to tylu pytań o prawdziwe przyczyny rezygnacji. Pewnie dowiemy się o nich z jego pamiętników.

Te pojawiające się w wypowiedziach polityków PO, a więc docenienie władzy premierowskiej, obawa przed porzuceniem partii Pana nie przekonują?

- Nie do końca. Najbardziej wierzę w obawę o los Platformy. Ale jest coś jeszcze. Świadomość, że najbliższe miesiące nie będą dla niego łatwe. Oceny tego rządu będą, jak sądzę, surowe.

d3n031d

Politycy PiS prognozują to od dawna. A Tusk się trzyma.

- To nie znaczy, że to w końcu nie nastąpi. Sądzę, że w PO widzą, jak pogarszają się nastroje społeczne i sytuacja wielu Polaków. Doszli do wniosku, że tej popularności nie uda się dowieźć do wyborów. Ale nie chodzi tylko o sondaże. Im bliżej wyborów, tym wyraźniej będzie widać, że te rządy nie są sukcesem.

Zaraz Pan pewnie powie, że Donald Tusk bał się przegranej z Lechem Kaczyńskim.

- Nie, oceniam Tuska wyżej. To coś innego - rodzaj szacunku wobec prezydenta, szczególny stosunek. To poczucie, nuta w duszy, które mówią mu, że choćby nie wiem jak się starał, w kilku obszarach Lech Kaczyński będzie lepszy. Tej wrażliwości Tusk w ogóle nie ma w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, ale wobec prezydenta jest ona wyraźna. Widzą to też Polacy. W sondażach wskazują wyraźnie, że cechy męża stanu widzą częściej w prezydencie. I Tusk, dokonując rachunku sumienia, musiał zrozumieć, że nie ma w nim dojrzałości koniecznej do skutecznego starania się o prezydenturę. Może być premierem, ale czegoś mu brakuje, by zostać głową państwa.

Skoro nie Tusk, to kto? Sondaże oceniające kandydatów Platformy wyraźnie osłabiają Bronisława Komorowskiego. Na kogo ostatecznie zdecydują się politycy PO?

- Z tego, co wiem, to już dawno sondaże zlecone przez PO wykazywały, że oprócz Tuska szanse na poważną walkę o prezydenturę mają tylko Jerzy Buzek i Radosław Sikorski. W przypadku Komorowskiego i Hanny Gronkiewicz-Waltz znacząco rosły szanse Lecha Kaczyńskiego. To ważne, bo dwaj pierwsi kandydaci są trochę z zewnątrz Platformy. Jerzy Buzek startować nie może. Pytanie, czy zdecydują się na Sikorskiego. * Albo, jak głoszą niektóre plotki, na Olechowskiego*.

- Ten kandydat, jak rozumiem, już odmówił. Premier Donald Tusk mówił wyraźnie, że Olechowski może wziąć udział w prawyborach Platformy, ale pod warunkiem że jak przegra, to się wycofa. To była jednoznaczna oferta. Olechowski ją odrzucił. Wniosek nasuwa się sam: krąg polityków, którzy mogą wygrać z Lechem Kaczyńskim, się zawęża. I zaczynam myśleć, że to ze strony premiera może być świadoma gra, rodzaj gestu wobec Lecha Kaczyńskiego. Tusk chce przegrać wybory, aby wygrał je Kaczyński?!

d3n031d

- Nie on sam, ale wystawiając słabego kandydata. To może być jeden z motywów wynikający z tego szczególnego szacunku do prezydenta. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że wcześniej do PiS docierały sygnały, iż Tusk gotowy jest w zamian za ograniczenie siły prezydenta i zmiany w konstytucji poprzeć Lecha Kaczyńskiego w Zgromadzeniu Narodowym, to staje się to jeszcze bardziej prawdopodobne. Rezygnacja Donalda Tuska na pewno otwiera nowe pole gry z prezydentem, może także wokół zmian w konstytucji.

Mimo wszystko trudno zrozumieć postępowanie premiera. Nie ma prawyborów, ma być de facto decyzja Donalda Tuska o tym, kto będzie kandydatem PO, a festiwal nakręcania się emocji wewnątrz partii rządzącej trwa w najlepsze. Wczoraj na przykład Janusz Palikot, stronnik Komorowskiego, ostro zaatakował Sikorskiego za jego żonę. To jest niezrozumiałe.

- Ale to niekoniecznie jest nieudacznictwo. Donald Tusk ma pewnie w głowie jakiś scenariusz, a teraz trochę się z nami i ze swoją partią bawi.

W kuluarach pojawia się scenariusz, że przez osiem lat chce być premierem, a potem przez dekadę prezydentem. I to wymaga, by wybory w 2010 r. wygrał ktoś, kto pięć lat później da się wygonić, by ustąpić miejsca Tuskowi.

To możliwe, a wspomniana wypowiedź Palikota pokazuje, że wewnątrz Platformy jest dziś gorąco. Może Komorowski zorientował się, że nie jest faworytem, że premier stawia na kogoś innego? Z punktu widzenia Tuska Sikorski jest idealnym kandydatem, bo słabo powiązanym ze strukturami partii. On nie zbuduje żadnego stronnictwa w PO.

d3n031d

Ale on też nie da się wygonić po pięciu latach.

- Może zgodzić się na to wcześniej, za cenę poparcia Donalda Tuska teraz. A może, tu wracam do swojej tezy, on też jest zającem i dla lidera Platformy najlepszy wariant to ten, w którym Kaczyński pozostaje w Pałacu? On za pięć lat na pewno będzie musiał odejść.

Premier Tusk na dwie kadencje - to w ogóle możliwe?

- Na pewno bardziej możliwe niż kiedyś. Ale wciąż w sferze mało realnej. Donald Tusk popełnia błąd, snując tak dalekie plany.

Jak rozumiem, w PiS nie ma wątpliwości, że kandydatem będzie Lech Kaczyński. Ale czy jest wiara w zwycięstwo? W nieoficjalnych rozmowach nawet bojowi posłowie PiS przeczuwają porażkę.

- Wiele zmieniła rezygnacja Donalda Tuska z kandydowania. Dziś reelekcja Lecha Kaczyńskiego nie jest tak niemożliwa, jak wydawała się trzy miesiące temu. Wtedy czuć było złe nastroje. Teraz są dużo lepsze. Także, moim zdaniem, szanse Kaczyńskiego rosną. Ale jest i niedogodność - porażka z każdym innym politykiem niż Tusk będzie bolała dużo bardziej. Ostateczną diagnozę będzie można postawić, gdy będzie kontrkandydat.

d3n031d

PiS przeżyłby porażkę w wyborach prezydenckich?

- Trudne pytanie. Na pewno byłoby to wąskie gardło, ostry zakręt, za którym jest niewiadoma. Także dla Lecha Kaczyńskiego byłby to problem. Partia pewnie by się nie rozsypała, bliskie wybory parlamentarne zmuszałyby do zwarcia szeregów, uruchomienia przekazu, że nic się nie stało, walczymy dalej. Ale szczerze mówiąc, to byłaby naprawdę trudna chwila. Zresztą, z tej właśnie świadomości brały się głosy, że jeśli Lech Kaczyński miałby przegrać, to lepiej wystawić kogoś innego, nawet skazanego na porażkę. Bo wtedy prezydent mógłby walczyć dalej, wrócić do Prawa i Sprawiedliwości i przewodzić partii. Po przegranej byłoby to trudne.

A przegrana kandydata PO mocno zaszkodziłaby premierowi Tuskowi?

- Tak, uruchomiłoby to ukryte napięcia, związane także z aferą hazardową. To Jarosław Gowin opowiedział dowcip, że kierownictwo PO dopuściło do tej afery, bo nie oglądało puszczonego posłom na początku kadencji filmu o aferze Sawickiej. Ten dowcip dobrze obrazuje napięcia w tej partii. Dzisiaj jednoczy ich wizja zwycięskiej przyszłości. Gdyby się okazało, że kandydat PO przegrywa, zaczęłyby się rozliczenia, poszczególne frakcje skoczyłyby sobie do gardeł. Większość posłów tej partii jest sfrustrowana - z jednej strony naprawdę się pilnują, jeśli chodzi o kontakty z biznesmenami, możliwości wstawiania swoich ludzi do rad nadzorczych i zarządów spółek Skarbu Państwa. Z drugiej, muszą się tłumaczyć z afery hazardowej, gdzie to wszystko okazuje się codziennym zwyczajem kierownictwa. Plus fot. wojciech barczyński

d3n031d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3n031d
Więcej tematów