Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. Łukaszenka ma nowy pomysł?
Od kilku tygodni na granicy polsko-białoruskiej mamy do czynienia z kryzysem. Migranci koczują w lasach, by móc przedostać się do Polski. Według opozycjonisty i byłego dyplomaty Pawła Łatuszki Aleksander Łukaszenka ma zmienić swoją taktykę.
25.10.2021 11:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Fakt" przekazał, że z ustaleń Pawła Łatuszki wynika, że białoruski prezydent wraz z nadejściem zimy chce wykorzystać ludzi z Afganistanu do szturmu polskiej granicy.
- Dostaną w Tadżykistanie paszporty, które później będą im zabierane na terytorium Białorusi. I już bez dokumentów zostaną wrzuceni na terytorium Unii Europejskiej. Chodzi o to, że Afgańczycy, z punktu widzenia warunków pogodowych, są lepiej przygotowani do zimy niż Arabowie z cieplejszych krajów - powiedział tabloidowi białoruski polityk.
Zdaniem Łatuszki duża liczba migrantów na granicy polsko-białoruskiej może doprowadzić do szturmu na naszej granicy. Według opozycjonisty wzrosnąć może także liczba prowokacji białoruskich władz.
Były dyplomata wskazał także rozwiązanie tego problemu. Według niego Łukaszenka musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Paweł Łatuszka w rozmowie z "Faktem" zdradził, że przedstawiciele organizacji międzynarodowych oraz eksperci poruszyli ten temat w Norymberdze.
Zobacz też: Generał nie ma wątpliwości. "Łukaszence sytuacja wyrwała się spod kontroli"
Sytuacja na granicy polsko-białoruskie. Doszło do ataku
Rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska powiedziała w rozmowie z PAP, że grupa migrantów licząca około 60 osób chciała przedostać się do Polski. Cudzoziemcy mieli być agresywni.
- Cudzoziemcy używali kijów i rzucali kamieniami w funkcjonariuszy Straży Granicznej i żołnierzy Wojska Polskiego. Jeden z żołnierzy został uderzony przez cudzoziemca gałęzią w twarz, a drugi kamieniem w twarz. Obaj musieli zostać przewiezieni do szpitala w Białymstoku. Ich życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Już opuścili szpital - przekazała rzeczniczka.
Źródło: "Fakt", PAP