PolitykaSyryjski reżim u progu zwycięstwa w Aleppo. Ogromne koszty pięcioletniej bitwy

Syryjski reżim u progu zwycięstwa w Aleppo. Ogromne koszty pięcioletniej bitwy

• Dziesiątki tysiący mieszkańców uciekają z oblężonej części Aleppo
• Siły reżimu Baszara al-Asada są bliskie zajęcia całego miasta i zakończenia trwającej od 5 lat bitwy
• Zdobycie Aleppo przechyli szalę konfliktu na korzyść reżimu
• Szybkie zakończenie wojny jest jednak mało prawdopodobne

"Jeśli szybko nie opuścicie tych okolic, zostaniecie unicestwieni. Uratujcie się. Wiecie, że wszyscy zostawili was na śmierć i nie zaoferowali żadnej pomocy" - ulotki o takiej treści pojawiły się na ulicach zajmowanego przez rebeliantów, wschodniego Aleppo. W obliczu zintensyfikowanej ofensywy sił sprzymierzonych z reżimem Baszara al-Asada, która w ostatnich dniach przełamała panujący od miesięcy impas, wielu mieszkańców oblężonych dzielnic posłuchało groźby. ONZ szacuje, że wschodnie osiedla Aleppo opuściło co najmniej 50 tysięcy osób, szukając schronienia przed bombardowaniem na terytorium zajmowanym przez reżim.

Z informacji dochodzących z miasta wynika, że w trakcie nieustannych bombardowań rosyjskiego i syryjskiego lotnictwa, zniszczone zostały wszystkie placówki medyczne, brakuje jedzenia, wody i innych niezbędnych do życia. I choć na terenach zajmowanych przez rebelię pozostało jeszcze nawet do 200 tysięcy ludzi, to wynik trwającej od 2012 roku bitwy o Aleppo wydaje się przesądzony. Wobec przewagi sił Asada i bezlitosnych bombardowań ostateczne zajęcie miasta przez reżim to teraz tylko kwestia czasu - i liczby ofiar. A tych, w obliczu strachu i nieufności mieszkańców do reżimu, nieugiętej postawy bojowników oraz przyjętej przez reżim strategii (mimo próśb ONZ pomoc humanitarna udzielana jest tylko po stronie kontrolowanej przez siły Asada) - może być jeszcze znacznie więcej. Bettina Luescher, rzeczniczka oenzetowskiego Światowego Programu Żywnościowego opisała tę sytuację jako "staczanie się do piekła w zwolnionym tempie". Istnieją jednak poważne obawy, że sytuacja poprawi się wraz z zakończeniem bitwy i
poddaniem się ostatnich sił opozycji.

- Już teraz pojawiają się doniesienia o organizowanych na zajętych terenach łapankach mężczyzn z wschodniego Aleppo i o ich wywożeniu na lotnisko - mówi WP dr Łukasz Fyderek, politolog i znawca Bliskiego Wschodu z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak dodaje, lotniska były dotąd często miejscami kaźni i tortur przeciwników reżimu. - Dlatego jesteśmy w momencie, kiedy na Damaszek powinna zostać wywarta bardzo zdecydowana presja, by nie dopuścić do takich zbrodni. Także ze strony Polski i innych krajów, które dotąd zajmowały bardzo zdystansowaną pozycję wobec tego konfliktu - uważa ekspert.

Za sprawą ofensywy sił sprzymierzonych z Damaszkiem zmienia się jednak nie tylko humanitarna, ale i strategiczna sytuacja w Syrii.

- Pod względem operacyjnym, praktycznie nie da się nic zrobić by nie dopuścić do upadku Aleppo - mówi Emile Hokayem, ekspert Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) w Londynie. - Wszystkie drogi zaopatrzenia są odcięte, interwencja z powietrza jest niemożliwa z uwagi na koszty i ryzyka - dodaje. W ciągu ostatnich kilku dni ofensywy siły Asada zajęły do ok. 40 proc. terytorium Aleppo. Jak podaje "Washington Post", o przerwanie oblężenia i dopuszczenie pomocy do oblężonych wciąż próbuje zabiegać sekretarz stanu John Kerry, ale jego wysiłki są skazane na porażkę. Szczególnie, że wybór na prezydenta Donalda Trumpa, który zapowiedział sprzymierzenie się z Rosją i Asadem, wytrącił z rąk odchodzącej administracji niemal wszystkie instrumenty nacisku.

Jak powiedział WP Tomasz Otłowski, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego i Bliskiego Wschodu, zdobycie Aleppo przez siły reżimu dramatycznie przechyli szalę w trwającym od ponad pięciu lat konflikcie.

- Aleppo jest kluczem do tej wojny. To najważniejsze miasto kraju. Assad nie pójdzie na żadne kompromisy dopóki go nie zajmie, podobnie dla rebelii to miasto ma symboliczne, ale też strategiczne znaczenie. To ostatni duży bastion dla opozycji i w tym sensie jego utrata dałaby Assadowi potężną przewagę propagandową i polityczną - mówi analityk. - Wtedy być może mógłby "łaskawie" usiąść do stołu rokowań z opozycją, ale już ewidentnie z pozycji siły - dodaje.

To jeszcze nie koniec

Aleppo nie jest jedynym miejscem, gdzie siły Asada odnoszą sukcesy. Od miesięcy reżim bowiem konsoliduje ziemie pod swoją kontrolą także w okolicach Damaszku i innych miast środkowej Syrii. Zdobycie Aleppo stawia go w pozycji, dzięki której będzie mógł zredukować tereny zajmowane przez rebeliantów do jednego ciągłego pasa ziemi z jednym - i wąskim - korytarzem umożliwiającym dostawy zaopatrzeń z Turcji.

A jednak mimo tak dużych i tak wielu przewag Asada, szybki koniec wojny jest mało prawdopodobny. Siły zbrojnej opozycji nadal są wystarczająco silne by stawiać opór. Choć Stany Zjednoczone w praktyce porzuciły swoje wsparcie dla sił opozycyjnych - zaś całkowitego odcięcia się można się spodziewać już w styczniu, kiedy prezydenturę obejmie Donald Trump - to nic nie wskazuje też na to, by poparcie dla bojówek wycofali ich zagraniczni sponsorzy i sojusznicy. Wręcz przeciwnie, we wtorek prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zadeklarował że rozpoczęta we wrześniu interwencja tureckich wojsk w północnej Syrii ma na celu usunięcie Baszara al-Asada z pozycji władzy. Zdaniem dr Fyderka, zdobycie położonego niedaleko granicy z Turcją Aleppo bezpośrednio godzi w interesy Trucji, zaś wypowiedź prezydenta zwiastuje koniec współpracy Turcji z Rosją.

- W momencie zdobycia Aleppo sprzeczność interesów Turcji i Rosji staje się bardzo mocno widoczna. Wypowiedź Erdogana należy odczytywać jako zapowiedź, że Turcja nie zrezygnuje ze swoich interesów - mówi Fyderek. Jak dodaje, ze względu na swoją postawę, a także brak alternatyw dla rebeliantów, Turcja może stać się główną siłą wspierającą opozycję. - Z pewnością nie można jeszcze przesądzać jak skończy się ten konflikt - podsumowuje.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (146)