ŚwiatSyryjska armia odcięła drogę do rebelianckich dzielnic Aleppo. Nawet 300 tys. cywilów może być bez pomocy

Syryjska armia odcięła drogę do rebelianckich dzielnic Aleppo. Nawet 300 tys. cywilów może być bez pomocy

• Syryjska armia zajęła jedyną drogę do kontrolowanej przez rebeliantów części Aleppo

• OCHA: 200-300 tys. ludzi jest bez pomocy humanitarnej

• Media ostrzegają przed długim głodowym oblężeniem

• Jednak Damaszkowi może też zależeć na czasie i szybszej ofensywie

Syryjska armia odcięła drogę do rebelianckich dzielnic Aleppo. Nawet 300 tys. cywilów może być bez pomocy
Źródło zdjęć: © AFP | KARAM AL-MASRI
Małgorzata Gorol

18.07.2016 | aktual.: 19.07.2016 12:08

Syryjska armia i wspierające ją milicje zajęły w niedzielę jedyną drogę prowadzącą do kontrolowanych przez rebeliantów dzielnic Aleppo - podała agencja Reutera. To nie żadna błaha zmiana na wojennej szachownicy w Syrii. Zamknięcie trasy nazywanej Castello Road oznacza odcięcie od dostaw wschodniej część miasta, gdzie wciąż mieszkają także cywile. Właśnie dlatego ONZ i media już od kilku dni alarmowały, że 200-300 tys. ludzi grozi humanitarny kryzys, a wielu nawet śmierć głodowa. Ale gra o Aleppo może się toczyć o jeszcze jedną stawkę: być albo nie być prezydenta Baszara al-Asada.

Odcięcie Castello Road

Walki w okolicy drogi Castello wybuchły już dwa tygodnie temu. Siłom Asada, które na lądzie mieli wspierać Irańczycy i Hezbollah, a z powietrza Rosjanie, dość szybko udało się zająć ważny przyczółek przy strategicznej trasie. Właściwie już wtedy droga został odcięta - przez grad pocisków. Według członka Syryjskiej Cywilnej Obrony ze wschodniej części miasta, który wypowiadał się dla organizacji dziennikarskiej Syriadirect.org, każdego dnia dochodziło do 150 ostrzałów. Atakowała tak artyleria, jak i siły powietrzne, zrzucano m.in. bomby beczkowe. - Każda próba podróży Castello Road to samobójstwo - twierdził na początku lipca mężczyzna. Mimo to części transportów z zapasami wciąż udawało się dostać do miasta.

Moskwa miała, jak opisuje Global Post w swoim artykule o sytuacji we wschodnim Aleppo, tłumaczyć swoje wsparcie dla ofensywy walką z Frontem Al-Nusra - syryjską filią Al-Kaidy, która operuje w regionie. Także Witold Repetowicz, ekspert ds. Bliskiego Wschodu, ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską, że niektórymi dzielnicami miasta rządzą de facto dżihadyści i Al-Nusra odgrywa tam bardzo dużą rolę. - Tam nie ma cywilnych władz, tylko szariackie sądy. A ci sami rebelianci jeszcze niedawno ostrzeliwali kurdyjskie obszary Sheikh Maqsood - mówi Repetowicz. Tymczasem sami rebelianci twierdzą, że wpływy Al-Kaidy są tam minimalne.

Niezależnie od zbrojnych grup, które rozrywają miasto, wciąż przebywają tam też cywile.

Widmo oblężenia i bombardowań

W sobotę OCHA (Biuro NZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej) alarmowało, że pomoc humanitarna nie może dotrzeć do setki tysięcy ludzi ze wschodnich dzielnic. ONZ szacowało wówczas, że w tej części miasta jest wystarczająco jedzenie na miesiąc dla 145 tys. ludzi (a może ich tam być nawet dwa razy więcej) i podstawowych zapasów medycznych na 4-5 miesięcy. Na wyczerpaniu jest także paliwo potrzebne m.in. do generatorów prądu. Dzień po oświadczeniu OCHA oddziały popierające władze w Damaszku zajęły drogę prowadzącą do rebelianckich obszarów.

Obraz
© (fot. WP)

Tymczasem ze słów aktywisty ze wschodniego Aleppo, z którym rozmawiał serwis Global Post, wynika, że nie trzeba wcale kilku tygodni, by sytuacja stanęła tam na ostrzu noża. Już przed weekendem trudno było coś kupić, a wielu ludzi nie zrobiło zapasów jedzenia, bo nie było ich na to stać.

Nie byłby to pierwszy raz, gdy zastosowano taktykę długiego, głodowego oblężenia. W styczniu głośno zrobiło się o otoczonej przez reżim Madaji, na zachód od Damaszku, gdzie ludzi zaczęli umierać z głodu. Także islamscy rebelianci mieli trzymać w uścisku szyickie miejscowości. Z kolei przez walki między Frontem Al-Nusra i Państwem Islamskim, które pogorszyło odcięcie przez władze dostaw wody, dramat przeżywali mieszkańcy palestyńskiego obozu Jarmuk na obrzeżach syryjskiej stolicy.

Czy także wschodniej części Aleppo grozi podobny scenariusz? Ostrzegają przed tym niektóre media. Amerykański lekarz Samer Attar, który pracował w Aleppo, powiedział stacji NBC News, że miasto już jest oblężone, a siły rządowe strzelają do wszystkiego, co się rusza na drodze. Jak przewidywał, Aleppo czekają teraz bombardowania i głód.

Istnieje jednak też możliwość, że Asad nie będzie chciał, czy bardziej mógł sobie pozwolić na czekanie.

Większy obrazek

Witold Repetowicz podkreśla, że na walki w Aleppo trzeba spojrzeć w szerszym kontekście. A na ten składają się m.in. parcie Syryjskich Sił Demokratycznych (zdominowanej przez Kurdów koalicji, do której przystąpiły także ugrupowania arabskie czy chrześcijańskie) do połączenia opanowanych na północnym-wschodzie terenów z leżącym na północnym-zachodzie obszarem Afrinu. Warto dodać, że taka wizja to także koszmar Turcji, bo oznacza silny front kurdyjski u jej granic.

- Syryjska armia musi się spieszyć, bo mniej więcej za miesiąc, półtora miesiąca w tym rejonie (Aleppo - red.) pojawi się SDF i to może mocno komplikować sytuację - wyjaśnia Repetowicz. Ekspert przyznaje jednocześnie, że z drugiej strony wojska Asada ponosiły już klęski przez zbyt szybką ofensywę z wysuniętym czołem, gdy walczyły z Państwem Islamskim. Trudno więc ocenić, jak teraz będzie wyglądała ich operacja.

Zwłaszcza że pojawia się jeszcze jeden element. Mimo zestrzelenia w ubiegłym roku rosyjskiego bombowca przez tureckie siły, Ankara i Moskwa - jak ocenia ekspert - powoli zbliżają się do siebie i mogą zacząć prowadzić wspólną politykę wobec Syrii. - Pytanie tylko, na kogo postawią: Asada, który w tej chwili jest bardziej wspierany przez Iran niż Rosję (…) czy rząd w Gaziantep (gdzie rezyduje opozycyjny syryjski rząd na uchodźstwie - red.) i wspólnie wprowadzą go do Syrii - mówi. Przejęcie kontroli nad całym Aleppo dałoby przewagę Asadowi.

Jak więc taktykę wybierze Damaszek? Powoli wyniszczającego oblężenia czy szybkiego zaciskania pętli, którą zarzuca na wschodnie dzielnice? Dla chcącego się utrzymać na stołku prezydenta Asada to mogą być ważne pytania. Mniej dla uwięzionych cywilów, dla których - jeśli nic nie zmieni sytuacji wokół Aleppo - będzie to tylko oznaczać śmierć z głodu lub od bomb i kul.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
syriarosjaAleppo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (59)