Syria. Żona prezydenta al‑Assada poważnie chora. Ma raka piersi
Świat obiegła informacja, że żona dyktatora Asma al-Assad rozpoczęła walkę z nowotworem piersi. Smutna informacja pojawiła się na jednym z portali społecznościowych, a później została potwierdzona przez biuro prasowe prezydenta Baszara el-Asada.
09.08.2018 10:26
Żona prezydenta Syrii Asma al-Assad już zaczęła leczenie. Poinformowano, że rak został wykryty we wczesnym stadium, przez co jest duża szansa na całkowity powrót do zdrowia pierwszej damy.
Prezydent Syrii opublikował zdjęcie żony w szpitalu
Na oficjalnym profilu facebookowym Baszar al-Asada dodał zdjęcie, na którym widać uśmiechniętą parę prezydencką, siedzącą na przeciwko siebie w szpitalu. Jego żona podłączona jest pod kroplówkę. Dyktator Syrii dodał, że życzy Asmie szybkiego powrotu do zdrowia.
Baszar el-Asad o chorobie nowotworowej Asmy
Po kilku godzinach Baszar al-Asad opublikował na Facebooku kolejną fotografię pierwszej damy, niosącej laptopa w jednej ręce i filiżankę w drugiej. Ma zabandażowany lewy nadgarstek. - "Należę do (syryjskiego) ludu, który nauczył świat niezłomności, siły i tego, jak borykać się z trudnościami" - brzmi treść podpisu pod opublikanym zdjęciem.
Publiczne ogłoszenie o poważnej chorobie bliskiej osoby to spore przełamanie stereotypów w arabskim świecie. W Syrii rak uważany jest za temat tabu.
Asma Asad - żona syryjskiego prezydenta
Przed kryzysem w 2011 r. Asma była chwalona na łamach znanego "Vogue" i wielu innych magazynów modowych.
Od kiedy w Syrii wybuchła wojna domowa pierwsza dama Asma Asad spotykana była głownie w mijescach publicznych, gdzie przyjmowane były rodziny poległych żołnierzy lub ranni w konflikcie, osierocone dzieci oraz podczas spotkań edukacyjnych.
Gdy spór w państwie zaognił się, na żonę prezydnenta Baszara el-Asada spłynęła fala krytyki. Dla wielu zwolenników opozycji stała się celem pogardy. Niektórzy otwarcie potępiają ją za wybielanie okrucieństw dokonywanych przez rząd.
Konflikt w Syrii nadal trwa. Do dziś w państwie życie straciło ok. 350 tys. osób.
Źródło: dailymail.co.uk