ŚwiatSyria, czyli wojna wszystkich ze wszystkimi. Preludium do wojny światowej?

Syria, czyli wojna wszystkich ze wszystkimi. Preludium do wojny światowej?

W ciągu czterech i pół roku, konflikt w Syrii przeszedł ewolucję od lokalnej wojny domowej, poprzez regionalne starcie angażujące siły z niemal całego Bliskiego Wschodu, by w końcu stać się - jak nazwał go ostatnio "New York Times" - "proto-wojną światową", gdzie ścierają się interesy wielkich mocarstw i globalnego dżihadu. Wyjaśniamy zawiłości konfliktu, który kosztował życie ponad ćwierć miliona osób.

Syria, czyli wojna wszystkich ze wszystkimi. Preludium do wojny światowej?
Źródło zdjęć: © WP | Marta Sitkiewicz
Oskar Górzyński

23.10.2015 | aktual.: 24.10.2015 10:02

Kto walczy po stronie opozycji?

Siły zbrojnej opozycji syryjskiej tworzy ponad setka mniejszych grup i bojówek o bardzo zróżnicowanej ideologii, od demokratycznego liberalizmu po radykalny islam, które - mimo że łączy je taktyczny sojusz - nie są wolne od wewnętrznych starć i wojen. Mimo ogromu ugrupowań, można jednak wydzielić trzy główne grupy walczące przeciwko reżimowi prezydenta Syrii Baszara al-Asada.

Obraz
© (fot. WP)

Wolna Armia Syryjska

Za początek wojny w Syrii uznaje się zwykle wydarzenia w Darze, niewielkim mieście na południu kraju. To właśnie tam, trwające w marcu 2011 roku antyrządowe protesty zainspirowane przykładem arabskiej wiosny w innych państwach regionu, przerodziły się w krwawe starcia z syryjskimi służbami, a w końcu też i z wojskiem wysłanym przez Baszara al-Asada do spacyfikowania powstania. To wtedy doszło do pierwszych przypadków dezercji części oficerów i żołnierzy syryjskiej armii, którzy przeszli na stronę protestujących, wkrótce tworząc "Wolną Armię Syryjską" (FSA). W pierwszej fazie konfliktu to właśnie ta organizacja zbrojna była główną grupą walczącą z reżimem Asada. FSA jest dziś koalicją wielu mniejszych grup, odwołujących się zarówno do demokratycznych, świeckich haseł jak i "umiarkowanie islamistycznej" ideologii. Organizacja jest określana jako reprezentant umiarkowanej części syryjskiej opozycji. Otrzymała wsparcie - polityczne i materialne - ze strony Turcji oraz, trochę później, państw Zachodu. Z biegiem
czasu i wraz z powstawaniem w Syrii islamistycznych bojówek - w tym wspartej przez duży legion zagranicznych dżihadystów Frontu al-Nusra - wpływ i siła FSA zaczęła stopniowo maleć - tym bardziej, że ze względu na swoje uzbrojenie i kontakty z zachodnimi państwami stanowili dogodny cel do ataków nie tylko ze strony wojsk reżimu, ale i islamistów, zarówno tych z Państwa Islamskiego, jak i Al-Kaidy.

Dziś mimo odmiennej ideologii, FSA z Nusrą i Frontem Islamskim łączy taktyczny sojusz - razem walczą z wrogiem numer jeden dla obu grup, czyli z wojskami reżimu. Ponadto, od 2014 na północy kraju w ramach wspólnego dowództwa "Wulkan-Eufrat" razem z kurdyjskimi Powszechnymi Jednostkami Obrony walczy przeciwko Państwu Islamskiemu.

1. Front Islamski

Front Islamski to najliczniejsza obecnie koalicja sił reprezentująca siły syryjskich islamistów. Największą grupą wchodzącą w skład koalicji jest Ahrar asz-Szam (pl. Wolni ludzie Lewantu), uważana za jedną z najskuteczniejszych i najliczniejszych formacji działających po stronie rebelii. Jej trzon stanowią członkowie grup islamistycznych, którzy przed wojną byli przetrzymywanych w okrytym niesławą wojskowym więzieniu Sednaya nieopodal Damaszku. Według raportów Human Rights Watch i Amnesty International, członkowie tej i kilku innych grup tworzących Front Islamski są odpowiedzialni za zbrodnie wojenne - chodzi m.in. o "pacyfikację" prorządowych wiosek w prowincji Latakia w 2013 roku. Na terytoriach, które okupuje Ahrar asz-Szam, egzekwowane jest prawo szariatu. Mimo to, grupa jest zwykle widziana jako mniej radykalna islamistyczna alternatywa dla innych większych grup dżihadystycznych: Frontu al-Nusra i Państwa Islamskiego. Z oddziałami al-Nusry Ahrar asz-Szam tworzy Armię Podboju, która odegrała kluczową
rolę w zdobyciu przez rebeliantów miasta Idlib w tym roku. Grupa toczy również wojnę z Państwem Islamskim. W sierpniu tego roku zaapelowała nawet do państw zachodnich o pomoc i wspólną walkę z ISIS. Propozycja została odrzucona. Według ujawnionych przez "Die Zeit" informacji niemieckiego wywiadu, Front Islamski wspiera Turcja oraz Katar.

1. Front al-Nusra

Syryjska "filia" Al-Kaidy. Według niektórych raportów, jest to obecnie "najbardziej zmotywowana, zorganizowana i najlepiej uzbrojona" grupa zbrojna walcząca z wojskami Asada, choć jest prawdopodobnie mniej liczna niż Ahrar asz-Szam. Głównym celem grupy wiernej jest obalenie al-Asada i ustanowienie w Syrii salafickiego emiratu rządzonego przez szariat. Od grudnia 2013 roku, na skutek rozłamu w łonie Al-Kaidy walczy także z Państwem Islamskim. Jak podały we wtorek rosyjskie media, rosyjski wywiad podejrzewa, że może dojść do zawarcia zgody pomiędzy dwoma ugrupowaniami i utworzenia przez nich wspólnej koalicji do walki z siłami al-Asada.

Żadne państwo nie przyznaje się do wspierania grupy - większość uznaje al-Nusrę za organizację terrorystyczną. Także i Turcja, która - wraz z arabskimi państwami Zatoki Perskiej - była oskarżana o sprzyjanie dżihadystom.

Państwo Islamskie

Najsilniejsza organizacja dżihadystyczna, sprawująca kontrolę nad rozległymi obszarami głównie we wschodniej Syrii i północno-zachodnim Iraku. Organizacja w pełni samodzielną stroną wojny stała się pod koniec 2013 roku, kiedy przywódca irackiej Al-Kaidy (zwanej wówczas Państwem Islamskim Iraku), Abu Bakr al-Bagdadi próbował doprowadzić do włączenia pod swoje przywództwo struktury al-Nusry. Doprowadziło to do rozłamu w łonie "Bazy" oraz sporu ideologicznego, a w rezultacie również odpływu części bojowników organizacji na rzecz uformowanego przez Bagdadiego Państwa Islamskiego Iraku i Syrii (ang. ISIS). W lipcu 2014 roku Bagdadi ogłosił na podbitych terytoriach ustanowienie kalifatu a siebie mianował jako kalif Ibrahim - lider świata muzułmańskiego i następca proroka Mahometa. Ruch ten, połączony z nowoczesną kampanią rekrutacyjną sprowokował napływ nowej fali zagranicznych bojowników do Syrii i Iraku. ISIS walczy zarówno z siłami syryjskiej opozycji, wojskami reżimu al-Asada jak i Kurdami. W tym roku do
terytorium dołączyło m.in. Palmirę odbitą z rąk reżimu i część terytoriów na północy prowincji Aleppo kosztem opozycji, co sprawiło że dżihadyści są coraz bliżej stolicy prowincji i najważniejszego ekonomicznie miasta Syrii.

Kto walczy po stronie Asada?

* 1. Syryjskie siły zbrojne* Trzon koalicji popierającej syryjskiego prezydenta, złożone głównie z alawitów i szyitów siły, w skład których można zaliczyć regularne wojsko lądowe i lotnictwo, a także ochotnicze oddziały Narodowych Sił Obrony (NDF). Siły te wspierane są dodatkowo przez "Szabihę", alawicką bojówkę związaną z partią Baas, cieszącą się szczególnie złą sławą i oskarżaną o masowe egzekucje cywilów. Po ponad czterech latach są w słabej kondycji, szczególnie ze względu na trudności z rekrutacją nowych żołnierzy. W ciągu ostatnich 12 miesięcy siły wierne Asadowi poniosły znaczne porażki, tracąc kontrolę nad dużą częścią terytoriów w prowincjach Dara i Kunajtira na południu, oraz w prowincji i mieście Idlib na północy. Sytuację wojsk zdecydowanie poprawiła rosyjska interwencja oraz posiłki z Iranu, dzięki którym siłom Asada udało się odzyskać część terenów w prowincji Aleppo.

Siły reżimu oskarżane są o liczne zbrodnie wojenne, w tym te z użyciem broni chemicznej, a także siejących masowe zniszczenie bomb beczkowych, tj. zrzucanych przez siły powietrzne eksplodujących beczek naładowanych gwoździami i innymi metalowymi odłamkami.

Głównym przeciwnikiem wojsk Asada są siły zbrojnej opozycji. Państwo Islamskie, będące mniej bezpośrednim zagrożeniem, jest jedynie drugorzędnym przeciwnikiem. Potwierdza to raport instytutu IHS Jane Terrorism and Insurgency Center, według którego tylko 6 procent z 982 ataków przeprowadzonych przez armię w 2014 roku było skierowane przeciwko ISIS. Relacja ta działa także w drugą stronę, bo ataki ISIS na wojska reżimu stanowiły tylko 13 procent operacji dżihadystów w Syrii.

1. Hezbollah

Bojówki pochodzącego z Libanu i wspieranej przez Iran szyickiego ruchu były dotąd jednym z ważniejszych aktorów po stronie sił reżimu. Mimo, że liczy dużo mniej bojowników wojska rządowe, to w miarę ich słabnięcia właśnie na Hezbollahu coraz częściej skupiała się odpowiedzialność za działania ofensywne.

1. Iran

Islamska Republika była dotychczas najcenniejszym z zewnętrznych sojuszników reżimu. Oficjalnie Iran nie przyznaje się do wysyłania na wojsk bojowych, jednak w ciągu ostatnich 3 lat w Syrii zginęło 18 wysoko postawionych oficerów irańskich Strażników Rewolucji. W sferze informacyjnej Iran stosuje tu podobną politykę, jaką: według Teheranu, walczący w Syrii Irańczycy to ochotnicy lub urlopowani żołnierze. W ostatnim czasie światowe media obiegły informacje, że równolegle z rosyjską interwencją, do Syrii przybyły nowe oddziały irańskich żołnierzy, skoncentrowane wokół Aleppo. Oprócz udziału w walkach, Iran ma też względem Asada poważne zasługi w kwestii szkolenia i organizacji armii. Sformowanie zintegrowanych z armią syryjskich sił ochotniczych, Narodowych Sił Obrony, to w dużej mierze pomysł i dzieło irańskich oficerów.

1. Rosja

Rosja była sojusznikiem syryjskiego reżimu już od czasów panowania ojca obecnego dyktatora, Hafeza al-Asada. Mimo to, do niedawna rosyjski udział w wojnie ograniczał się głównie do materialnego wsparcia, szczególnie dostaw rosyjskiego uzbrojenia. Zmieniło się to na przełomie września i października tego roku, kiedy do bazy w prowincji Latakia trafiło kilkadziesiąt rosyjskich samolotów bojowych i śmigłowców, wspartych dodatkowo marynarką wojenną i liczącym kilkaset osób kontyngentem wojskowych doradców. Mimo że deklarowanym celem rosyjskiej interwencji jest zniszczenie Państwa Islamskiego, zdecydowana większość uderzeń z powietrza i morza była jak dotąd skupiona na terytoriach okupowanych przez opozycję. Co więcej, odkąd Rosja zaczęła swoje naloty, bojownikom ISIS udało się zdobyć nowe tereny w okolicy Aleppo.

O co walczą Kurdowie?

Kolejnym ważnym elementem i niezależną stroną konfliktu w Syrii jest Rożawa, czyli syryjski Kurdystan. Region zamieszkany głównie przez Kurdów zyskał de facto niezależność w wyniku rewolucji przeprowadzonej przez kurdyjskie bojówki zwane Jednostkami Powszechnej Ochrony (YPG), które pozbawiły władzy i kontroli nad tym terytorium syryjski rząd. Od tego czasu jest celem intensywnych ataków islamistów - przede wszystkim ze strony ISIS, ale też an-Nusry oraz mniejszych grup dżihadystycznych wchodzących w skład opozycji. To właśnie na Kurdach spoczywa największy ciężar walk z ISIS. Razem z YPG przeciwko islamistom walczą syryjscy chrześcijanie, skupieni w Asyryjskiej Radzie Wojskowej. Ich liczebność szacuje się na niewiele ponad 2 tysiące bojowników.

Wysiłki sił Rożawy wspierane są - przede wszystkim w postaci nalotów - przez międzynarodową koalicję przeciw Państwu Islamskiemu pod amerykańskim przywództwem. Sytuację skomplikował jednak udział w niej Turcji, dla których samodzielność syryjskich Kurdów stanowi zagrożenie w kontekście autonomicznych ambicji mniejszości kurdyjskiej w Turcji. W rezultacie, większość tureckich bombardowań w Syrii została skierowana właśnie przeciwko Kurdom, a nie dżihadystom.

Kto pomaga z zewnątrz

Poza siłami bezpośrednio zaangażowanymi w konflikt, duże znaczenia mają też państwa wspierające - materialnie i politycznie - poszczególnych aktorów. Jak zauważa w rozmowie z WP Tobias Borck, badacz Bliskiego Wschodu z Uniwersytetu Exeter w Wielkiej Brytanii, zaangażowanie sił zewnętrznych znacznie komplikuje i potęguje ryzyko rozszerzenia się wojny poza Syrię, a nawet poza sam region.

W rezultacie, konflikt w Syrii poza oczywistym charakterem wojny domowej stał się polem pośrednich zmagań geopolitycznych rywali: Stanów Zjednoczonych i Rosji oraz Iranu i Arabii Saudyjskiej. Dzięki zaangażowaniu Iranu i Hezbollahu z jednej strony oraz arabskich państw Zatoki Perskiej z drugiej strony, wojna w Syrii przybrała również formę wojny religijnej, stawiając przeciwko siebie szyitów i alawitów przeciwko sunnickiej większości.

Wszystko to gwarantuje, że konflikt, który i tak pochłonął już ćwierć miliona ofiar i skutkował exodusem 7 milionów ludzi, może trwać jeszcze długie lata. Po pierwsze dlatego, że poparcie mocarstw dla stron wojny bilansuje się, tworząc militarny impas. Po drugie, ilość broni i uzbrojenia wysyłana przez zewnętrznych aktorów obu stronom sprawia, że nawet gdyby mocarstwa chciały doprowadzić do pokoju, mogą nie być w stanie powstrzymać lokalnych grup bojowników, które będą miały wystarczająco dużo uzbrojenia, by kontynuować swoją walkę.

- Jedyną możliwością jaką widzę na zakończenie tej wojny w przewidywalnej przyszłości byłoby całkowite wycofanie się z niej zewnętrznych aktorów - mówi Borck. - Ale nic nie wskazuje na to, że to prawdopodobny scenariusz - dodaje.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (129)