Syria: bombardowanie części Damaszku, gdzie miano użyć broni chemicznej
Wojska prezydenta Syrii Baszara al-Asada zbombardowały kontrolowane przez rebeliantów przedmieścia Damaszku, gdzie - według opozycji - atak z użyciem broni chemicznej spowodował w środę śmierć ponad 100 osób - pisze agencja Associated Press.
22.08.2013 | aktual.: 22.08.2013 16:45
Mające siedzibę w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że nie ma informacji na temat ewentualnych ofiar bombardowania w czwartek wschodniej części Damaszku.
Rząd syryjski zaprzeczył, by użył broni chemicznej w tym rejonie i nazwał oskarżenia bezpodstawnymi. Rada Bezpieczeństwa ONZ oświadczyła w środę, że należy wyjaśnić zarzuty syryjskiej opozycji, iż siły reżimowe użyły w rejonie Damaszku gazu bojowego. Nie zażądała jednak przeprowadzenia śledztwa przez inspektorów ONZ, którzy obecnie przebywają w Syrii.
Dane na temat ofiar środowego ataku, które przytaczają aktywiści opozycji syryjskiej, oscylują między 136 a 1300. Według tych źródeł był to największy atak chemiczny w obecnej wojnie domowej w Syrii, zginęło w nim wiele dzieci, a większość ofiar pochowano jeszcze tego samego dnia w zbiorowych mogiłach.
Turcja: w Syrii przekroczono już wszelkie "czerwone linie"
Tymczasem szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu powiedział w Berlinie, że w Syrii przekroczono już wszelkie "czerwone linie". Skrytykował też bezczynność świata po oskarżeniu przez syryjską opozycję władz w Damaszku o atak z użyciem broni chemicznej.
- Wszelkie "czerwone linie" zostały przekroczone, lecz Rada Bezpieczeństwa ONZ w dalszym ciągu nie jest w stanie podjąć decyzji. To obowiązek wszystkich, którzy wciąż wytyczają "czerwone linie" i nas wszystkich - oświadczył minister spraw zagranicznych Turcji, który rozmawiał z szefem niemieckiej dyplomacji Guido Westerwellem.
Określenia "czerwona linia" w kontekście trwającego od marca 2011 roku konfliktu w Syrii użył prezydent USA Barack Obama. Za jej przekroczenie miano uznać użycie przez reżim w Syrii broni chemicznej lub przekazanie tej broni grupom terrorystycznym, po czym Zachód miał rozważyć interwencję militarną w Syrii.
Niemcy apelują o dochodzenie
Minister Westerwelle zaapelował do syryjskich władz, by zagwarantowały ekspertom ONZ możliwość zbadania doniesień syryjskiej opozycji o ataku chemicznym na ludność cywilną, w którym w środę pod Damaszkiem miało zginąć do 1300 osób.
- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni doniesieniami o użyciu w pobliżu Damaszku trującego gazu - powiedział Westerwelle na wspólnej z Davutoglu konferencji prasowej. Zaapelował o jak najszybsze wyjaśnienie tej sprawy i o umożliwienie zrobienia tego przebywającym w Syrii ekspertom od broni chemicznej.
Rada Bezpieczeństwa ONZ omawiała atak na przedmieściach Damaszku na posiedzeniu zwołanym pilnie w środę wieczorem czasu polskiego. Wyraziła "głębokie zaniepokojenie" doniesieniami o ataku i oświadczyła, że sprawę należy wyjaśnić. Nie zażądała jednak przeprowadzenia śledztwa przez inspektorów ONZ, którzy obecnie przebywają w Syrii.
Wojna domowa w Syrii rozpoczęła się w marcu 2011 roku, gdy władze krwawo stłumiły pokojowe, wielotysięczne demonstracje inspirowane wydarzeniami Arabskiej Wiosny. Front tego konfliktu przebiega wzdłuż podziałów religijnych. Za broń chwycili stanowiący prawie trzy czwarte syryjskiego społeczeństwa muzułmanie sunnicy - ich rebelia skierowana jest przeciwko Alawitom, odłamowi szyizmu, stanowiącym 10 proc. obywateli. To właśnie przedstawiciele tej mniejszości, z klanem Asadów na czele, zajmują najwyższe stanowiska w państwie i armii, twardą ręką rządząc krajem.