Syn Walentynowicz o wyroku ws. Smoleńska: Tusk też powinien stanąć przed sądem

- Oczekiwałbym od naszego wymiaru sprawiedliwości, że Donald Tusk również zostanie pociągnięty do odpowiedzialności i postawiony przed sądem. To nie kto inny, jak Tusk nadzorował prace podległych mu urzędników - tak w rozmowie z Wirtualną Polską komentuje dzisiejszy wyrok Janusz Walentynowicz, syn zmarłej w smoleńskiej katastrofie działaczki "Solidarności" Anny Walentynowicz.

Syn Walentynowicz o wyroku ws. Smoleńska: Tusk też powinien stanąć przed sądem
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Stróżyk
Sylwester Ruszkiewicz

- Skazanie Tomasza Arabskiego dobrze świadczy o naszym wymiarze sprawiedliwości, który chyba przestał się zachowywać w sposób poprawny politycznie. Jeżeli sędziowie doszli do wniosku, że pan Arabski, ale także urzędniczka z KPRM Monika B. ponoszą odpowiedzialność za to co się wydarzyło, to jest to słuszny wniosek - mówi WP Janusz Walentynowicz.

- Myślę, że ten wyrok będzie miał historyczne znaczenie. Jest to bowiem pierwszy tej rangi urzędnik państwowy skazany w procesie dotyczącym smoleńskiej katastrofy. Oczekiwałbym, że teraz Donald Tusk zostanie pociągniety do odpowiedzialności i postawiony przed sądem. To nie kto inny, jak Tusk, nadzorował prace podległych mu urzędników. To świadczy o jego niekompetencji bądź celowym działaniu. Ktoś, kto jest premierem, powinien nadzorować prace swoich podwładnych i mieć świadomość tego, co oni robią. To przecież Kancelaria Premiera organizowała lot i była dyspozytorem, więc to na niej – a nie na Kancelarii Prezydenta – spoczywała odpowiedzialność - twierdzi Janusz Walentynowicz.

- Z mojego punktu widzenia osoby będące podwładnymi Donalda Tuska w większym lub mniejszym stopniu ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało. Choćby Radosław Sikorski, ówczesny szef MSZ. Tacy ludzie robili wszystko, żeby zdezawuować wizytę w Smoleńsku. Padały słowa, że była to pielgrzymka. Uprawiano przemysł pogardy wobec hołdu pomordowanym oficerom. W tamtym czasie była cała masa ludzi, która wypowiadała się w taki sposób. Należałoby ich ukarać nawet symbolicznie. To oni maczali palce w tym, żeby najpierw utrudnić, a później ośmieszyć samą wizytę. No i doszło, do czego doszło… - ocenia syn Anny Walentynowicz.

- Ten wyrok to sprawiedliwość na raty. Za rządów PO – PSL panowała w sądach poprawność polityczna. I sądy nie mogły skazać urzędników państwowych, bowiem narażałoby to wymiar sprawiedliwości na utratę dobrego imienia przez rząd czy opinię publiczną - puentuje Walentynowicz.

Przypomnijmy, w czwartek były szef KPRM Tomasz Arabski został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na okres dwóch lat próby przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd uznał, że Arabski nie dopełnił obowiązków służbowych.

Oskarżeni w tej sprawie zostali również urzędnicy Monika B. i Mirosław K. oraz pracownicy ambasady RP w Moskwie: Justyna G. i Grzegorz C. Monika B. usłyszała wyrok 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Troje pozostałych oskarżonych uniewinniono.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (620)