Syn Sikorskiego w armii USA. "Nie ma problemu, nie ma zagrożenia"
Radosław Sikorski zdradził, że jego syn służy w armii USA. - Trzeba trzymać kciuki, być może jego umiejętności będą mogły być wykorzystane także w Polsce - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador RP dr Andrzej Byrt. Były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak podkreśla z kolei, że taka praktyka nie jest odosobnionym przypadkiem.
Radosław Sikorski w poniedziałek podczas wykładu w think-tanku Atlantic Council powiedział, że jego syn służy w amerykańskim wojsku.
Szef polskiego MSZ przypomniał, że jego żona - Anne Applebaum - urodziła się w Stanach Zjednoczonych, a ich syn "jest amerykańskim żołnierzem". - Moje serce i zobowiązania są związane z Polską, ale w moim interesie jest też sukces i wierność Ameryki wobec sojuszników - oświadczył Sikorski.
"Za chwilę będę żałował, że to powiedziałem"
Sprawa wzbudziła spore zainteresowanie mediów, minister nie chciał jednak zdradzać szczegółów. - Myślę, że to są szczegóły, których nie musicie państwo znać - odpowiedział Sikorski z szerokim uśmiechem na twarzy. Dopytywany o syna, dodał: - Za chwilę będę żałował, że to powiedziałem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brukseli wcale nie chodziło o kamienie milowe? "To są takie bajki"
Podwójne obywatelstwo i służba w obcej armii
Syn ministra - Tadeusz Sikorski - jest absolwentem szkoły wojskowej Johna Hopkinsa i służy w Cyber Corps - wojskach zajmujących się cyberprzestrzenią.
Zgodnie z przepisami, polscy obywatele, posiadający podwójne obywatelstwo i zamierzający podjąć służbę w armii jednego z tych państw, mogą zrobić to bez przeszkód.
Inaczej jest w przypadku osób posiadających jedynie obywatelstwo polskie i chcących podjąć służbę w innej armii niż wojsko RP. Do tego potrzebna jest zgoda ministra obrony narodowej, a do jej uzyskania prowadzi żmudna procedura administracyjna.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wrzawa po słowach Sikorskiego
Wyznanie Sikorskiego rozgrzało jednak internautów. W części komentarzy wybrzmiewało zdziwienie, że syn polskiego ministra jest żołnierzem obcego państwa.
Postanowiliśmy zwrócić się o komentarz w tej sprawie do dr Andrzeja Byrta, byłego ambasadora RP w Niemczech i we Francji oraz byłego wiceministra spraw zagranicznych.
- To przypuszczalnie obudzi u nas w kraju wiele znaków zapytania. Mnie to nie obrusza, choć wolałbym, żeby przyjęto u nas pewne zasady funkcjonowania polityków w tym zakresie - podkreśla nasz rozmówca.
- Jako wiceminister spraw zagranicznych miałem w 2002 roku odpowiedzieć w Sejmie na interpelację poselską, postawioną przez jednego z ówczesnych posłów PO. Pan Sikorski miał być kandydatem Polski - z tego, co pamiętam - na pewne stanowisko w NATO. Odpowiedź w tej sprawie przygotował departament prawny ministerstwa, który stwierdził, że kandydaci powinni być obywatelami tylko Polski, a proponowany kandydat miał także obywatelstwo innego kraju - przypomina historię dyplomata.
To prawda. Sikorski rzeczywiście posiadał w tym czasie obywatelstwo Wielkiej Brytanii, którego zrzekł się jednak w 2006 roku. - Jak kilka lat później przypomniałem ministrowi tę historię, tośmy się tylko się uśmiechnęli - zdradził były wiceszef MSZ.
"Taka praktyka nie jest odosobnionym przypadkiem"
Syn Sikorskiego posiada jednak podwójne obywatelstwo, co umożliwia mu służbę w polskiej lub amerykańskiej armii. - Jeśli ma dwa obywatelstwa, wybiera służbę w jednym z tych państw. Uważam, że to jest dowolny wybór. Tam się kształcił, mieszka, więc tak wybrał - komentuje w rozmowie z WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
- Nie widzę problemu, nie widzę zagrożenia. Taka praktyka nie jest odosobnionym przypadkiem. Sam spotkałem żołnierza kanadyjskiego w Afganistanie, który był obywatelem Kanady i Polski - dodaje wojskowy.
Nieformalni ambasadorzy
Dr Byrt również wskazuje, że podobnych przypadków są dziesiątki. - Powinniśmy być z nich dumni. Jeżeli jest się obywatelem Polski i USA, naszego największego sojusznika, i służy się w zorientowanych na przyszłość wojskach - bo tym jest przecież wojskowa cyberochrona - to trzeba zań trzymać kciuki, bo być może jego umiejętności będą mogły być wkrótce wykorzystane także w Polsce - podkreśla dyplomata.
O przyszłościowym charakterze wojsk cybernetycznych mówi również gen. Skrzypczak. - To jest formacja przyszłościowa. Jest dobrze wykształcony, dobrze przygotowany. Cyberwojska będą miały coraz większą rolę. Wydaje mi się, że wybrał bardzo dobrze. Amerykańskie wojska cybernetyczne są na pewno bardziej zaawansowane niż nasze - podsumowuje wojskowy.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski