Sygnał alarmowy dla polskiej demokracji

ISP podkreślił w środowym stanowisku, że czas do najbliższych wyborów należy wykorzystać właściwie. W interesie nas wszystkich jest by Sejm następnej kadencji był jak najbardziej reprezentatywny. A tego można dokonać tylko poprzez działania zwiększające frekwencję wyborczą - uważają autorzy dokumentu.

Instytut zauważył, że w niedzielnych wyborach, kiedy Polacy i mieszkańcy pozostałych państw UE wybierali przedstawicieli do PE, frekwencja we wszystkich państwach Unii była dość niska i wyniosła ok. 45%. Niemniej średnia frekwencja wśród 10 nowych członków UE była znacznie niższa od przeciętnej - 28%. Spośród państw Europy niechlubny rekord pobiły Słowacja (17%) oraz Polska (20,8%). "Niska frekwencja to jeden z zasadniczych przejawów kryzysu uczestnictwa w życiu publicznym w Polsce" - ocenił ISP.

Według ISP, jedną z ważniejszych przyczyn braku uczestnictwa, stanowią postawy społeczne wobec polityki. "Polacy odrzucają obecny sposób uprawiania polityki i pokazali to bardzo dobitnie 13 czerwca" - podkreślono. Jak czytamy, przyczyną niskiej frekwencji w przypadku wyborów do europarlamentu był również klimat debaty politycznej na temat UE. "Polacy byli w ciągu ostatnich miesięcy atakowani negatywnymi informacjami o Unii w związku z debatą nad Konstytucją Europejską i sposobem głosowania w Radzie. Efektem była dezorientacja Polaków i niska frekwencja w wyborach do PE" - uważa ISP.

W ocenie Instytutu, dogłębna zmiana polskiej polityki jest konieczna, ale nie jest to jednak proces, który można przeprowadzić w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

ISP uważa m.in., że należy utworzyć Komisję Elektoralną na wzór brytyjskiej Electoral Commission, której celem byłyby prace analityczne, modernizacja procesu wyborczego oraz promocja postaw obywatelskich. Ponadto należy wprowadzić głosowanie dwu- lub półtoradniowe, umożliwić głosowanie za pomocą poczty, rozpocząć prace nad pilotażowym głosowaniem elektronicznym, wprowadzić ułatwienia dla głosowania osób niepełnosprawnych.