Świńska sprawa Leppera
W 1999 r. Andrzej Lepper obiecał rolnikom walkę z wyniszczającą rodzinne gospodarstwa konkurencją – wkraczającą na polski rynek amerykańską korporacją mięsną Smithfield. Po kontaktach z szefami firmy, którzy – jak przyznaje lider Samoobrony – zaproponowali mu pieniądze, zaprzestał swych protestów. A na interesach z firmą ściśle związaną ze Smithfieldem zarabia dziś współpracownik Leppera - pisze "Gazeta Polska".
Trzy spotkania Lepper-Smithfield
Janusz Malewicz w 2000 r. był zastępcą i prawą ręką Andrzeja Leppera. Dziś mówi:
– Wiem o trzech spotkaniach Leppera z przedstawicielami korporacji Smithfield. Do pierwszego doszło w siedzibie Samoobrony. Animex, będący częścią Smithfielda, reprezentował pan Marek Gurdziel. Drugie odbyło się w siedzibie Animexu przy ul. Chałubińskiego w Warszawie, na trzydziestym którymś piętrze. Wziął w nim udział pan Baxter, zastępca szefa Smithfielda. W mojej obecności zaproponował nam pieniądze. Wiem, że było jeszcze trzecie spotkanie pomiędzy Lepperem i Baxterem, w cztery oczy. Po tym spotkaniu Lepper kazał zabrać samochodem dostawczym pięć tysięcy kaset z filmem obciążającym firmę Smithfield. Samochód należał do Stanisława Łyżwińskiego, obecnego posła Samoobrony. Odtąd wystąpienia przeciwko Smithfieldowi skończyły się.
Leszek Zwierz jest szefem związku zawodowego Ojczyzna, do którego przechodzą dawni członkowie Samoobrony, którzy sprzeciwili się polityce Leppera. Potwierdza informacje Malewicza i dodaje:
– Wiem, że podczas spotkania Lepper otrzymał pieniądze w gotówce. Kasety z filmem o Smithfieldzie zostały wywiezione i spalone w betoniarni w Hucie Skaryszewskiej koło Radomia, należącej do obecnego posła Stanisława Łyżwińskiego. Nie znam wysokości sumy przekazanej Lepperowi. Mówiło się o milionie dolarów.
Lepper: to obozy koncentracyjne dla zwierząt
Jest wrzesień 1999. Andrzej Lepper objeżdża Stany Zjednoczone. Jego wizytę finansuje amerykański Animal Welfare Institute walczący z potężną mięsną korporacją Smithfield, która przymierza się do ekspansji w Polsce. Z wynajętego specjalnie dla niego samolotu Lepper ogląda zmiany, jakich w amerykańskim krajobrazie dokonała korporacja. Z Lepperem podróżuje Malewicz.
Lider Samoobrony bierze udział w demonstracji przed budynkiem Kongresu USA. Pikietuje też siedzibę Smithfield Foods w stanie Wirginia. W swym przemówieniu nazywa zakłady Smithfielda „obozem koncentracyjnym dla zwierząt”:
– Zwierzęta hodowlane – jak wszystkie inne istoty – posiadają naturalne instynkty, które muszą być wyrażane. Musimy je więc traktować z szacunkiem, godnością i sympatią – przemawia, wzbudzając entuzjazm ekologów.
- Zrobię wszystko, by nie pozwolić na ekspansję Smithfield Foods w Polsce – obiecuje.
Agresywna retoryka lidera Samoobrony, który krytykuje prezydenta Billa Clintona, przypada do gustu amerykańskim działaczom. Instytut na rzecz Dobra Zwierząt, jedna z największych organizacji walczących ze Smithfieldem w USA, za walkę z korporacją przyzna-je Lepperowi medal im. Alberta Schweitzera.
Wróg gospodarstw rodzinnych i ekologów
Korporacja Smithfield to największy na świecie producent mięsa wieprzowego. W Ameryce opanowała 30% rynku. Sukces zawdzięcza temu, że w miejsce tradycyjnej hodowli zwierząt przez rolników wprowadziła potężne fermy przemysłowe, w których trzymane są dziesiątki, a nawet setki tys. świń. Świnie żyją wtłoczone w małe metalowe kojce. Nie wychodzą na powietrze, wegetują bez światła dziennego i ściółki, bez możliwości ruchu, rycia w ziemi czy kontaktu z innymi zwierzętami.
Faszerowane są antybiotykami. Okolice ferm otacza duszący smród. Świnia wydala 10-krotnie więcej odchodów niż człowiek. Jak wyliczają ekolodzy, w jednej z fabryk mięsa Smithfielda w stanie Utah żyje 850 tys. świń, które wytwarzają więcej ścieków niż Nowy Jork. Odchody spływają przez otwory w podłodze do podziemnego zbiornika, skąd co jakiś czas wypompowuje się je do olbrzymich szamb, zwanych lagunami.
Ekologów oburza, że podczas gdy miasta zobowiązane są do utylizacji ścieków, fabryki mięsa wylewają nieprzerobioną gnojowicę na pola. Odchody docierają do wody gruntowej lub wraz z wodą deszczową spływają do strumieni, rzek i jezior.
Przeciwnicy Smithfielda mają mocne argumenty. W 1997 r. sąd federalny w Wirginii nałożył na korporację grzywnę 12 mln dolarów – jedną z najwyższych kar za łamanie Aktu Ochrony Wody. Uznał, że jeden z zakładów Smithfielda pogwałcił ten akt około sześć tysięcy razy, a menadżerowie firmy świadomie okłamali urzędników federalnych. Z kolei w Północnej Karolinie zakazano otwierania kolejnych ferm przemysłowych.
Smithfield uznawany jest za jednego największych wrogów nie tylko przez ekologów, ale także przez właścicieli gospodarstw rodzinnych, które masowo upadają wszędzie, gdzie korporacja się pojawi. Właśnie takie gospodarstwa dominują w naszym kraju.
W zeszłym roku odwiedził Polskę Robert Kennedy, szef stowarzyszenia walczącego ze Smithfieldem; napisał w „Gazecie Wyborczej”, że koncern ten „wraz z innymi koncernami wyrugował dziesiątki tysięcy drobnych rolników z ich ziemi, pozbawił pracy tysiące rybaków, rozbił społeczności lokalne, zniszczył zdrowie mieszkańców wsi, a przy tym – w niewyobrażalnie okrutny sposób traktuje miliony zwierząt hodowlanych”.
Wejście świni trojańskiej
Gdy w 1999 r. Smithfield rozpoczynał ekspansję w Polsce, kraj zablokowany był przez rolników protestujących przeciwko polityce rządu Jerzego Buzka. Amerykańscy przeciwnicy Smithfielda byli pod wrażeniem siły protestów kojarzonych z najbardziej wyrazistym z chłopskich przywódców – Andrzejem Lepperem. Uznali więc Leppera za naturalnego sojusznika.
A Smithfield plany dotyczące Polski miał ambitne. Eksperci podkreślają, że nasz kraj jest atrakcyjny dla korporacji ze względu na dość liberalne przepisy ochrony środowiska oraz – co ważniejsze – kłopoty z ich egzekwowaniem od wielkich firm.
W 1999 r. Smithfield przejął jednego z największych polskich producentów mięsa, firmę Animex (wcześniej miał w tej firmie mniejsze udziały). Pojawił się też pod szyldami innych firm (np. Prima Farm z siedzibą w Czaplinku). Oficjalnie jej właścicielami są dwaj Polacy. Jednak w skład jej rady nadzorczej wchodzi Charles Griffith, przedstawiciel Smithfielda, bez którego zgodnie ze statutem firmy „właściciele” nie mogą podjąć żadnej decyzji. W Polsce powstało już 14 wielkich ferm przemysłowych.
Razem z Samoobroną przeciwko wejściu Smithfielda na nasz rynek protestowali ekolodzy i środowiska lokalne z regionów, w których pojawiła się korporacja. Mówiono, że może doprowadzić rodzinne gospodarstwa do upadku i postulowano konieczność poprawienia przepisów dotyczących ochrony środowiska. Samoobrona rozpowszechniła wśród rolników 3 tys. kaset z filmem „Świnia trojańska”, pokazującym negatywne skutki działalności Smithfielda w Ameryce.
Edmund Pawołek: ludzie Leppera pracują dla Smithfielda
Przeciwko inwestycji Prima Farm zorganizowali się mieszkańcy Więckowic koło Poznania.
– Działają u nas bezprawnie, bez zezwolenia, okolica jest zanieczyszczona odchodami, które spływają rowami do jeziora. Niby odbywają się jakieś kontrole, ale nas do nich nie dopuszczają – skarży się Edmund Pawołek z Więckowic.
Mieszkańcy, nie chcąc, by wykorzystały ich partie, utworzyli własne Stowarzyszenie Ekologiczne Ziemi Więckowickiej. Na początku ludzie z Samoobrony obiecali pomóc. Pawołek nie kryje oburzenia tym, co stało się później:
– Pan Lepper odgrażał się, że nie wpuści Smithfielda i rozpowszechniał kasetę „Trojańska świnia” z filmem pokazującym zniszczenia środowiska w Stanach Zjednoczonych. A teraz zmienił podejście i działacze Samoobrony zarabiają na smitfhieldowskich świniach. Jest dużo takich przykładów – mówi.
Sprawdziliśmy. Mirosław Tomikowski był szefem Samoobrony w dawnym woj. poznańskim, organizował blokady w Wielkopolsce. W ostatnich wyborach samorządowych kandydował z list Samoobrony do rady powiatu.
– Tomikowski pracuje dziś dla Prima Farm, który dostarcza mu prosięta do tuczenia. Miesięcznie zarabia na tym 16 tys. zł. Lepper załatwił mu to u Smithfielda – dowiedzieliśmy się od naszego informatora. Tomikowski w rozmowie z nami przyznał, że tuczy świnie dla Prima Farm, jednak gorąco zaprzeczał, jakoby załatwił mu to Lepper:
– W Samoobronie spotkałem się z pretensjami, że pracuję dla Prima Farm. Działalność Smithfielda jest bardzo pożyteczna. Miałem długi, przez całe lata 90. nie mogłem wyjść na prostą, teraz wreszcie odniosłem sukces. Te protesty przeciwko Smithieldowi to bicie piany – powiedział.
Marek Kryda: Samoobrona zapomniała o małych ludziach
Z ekspansją Smithfielda na Mazurach walczy Eugeniusz Kusior, działacz związku Ojczyzna:
– Tragedia! Ekspansja Smithfielda oznacza upadek gospodarstw rodzinnych. A Lepper milczy. Kiedy zorganizowaliśmy spotkanie na ten temat w Gołdapi, przedstawiciele Samoobrony w ogóle nie przybyli. Podpisali się dopiero pod protestem wystosowanym przez wszystkie związki zawodowe – mówi.
W 1999 r. ekolog Maciej Roszak z Zielonej Alternatywy organizował protesty razem z Lepperem i obecną posłanką Renatą Beger. Nie kryje swojego zawodu postawą Samoobrony:
– Samoobrona była jedyną siłą, która mogła być naprawdę groźna dla Smithfielda, bo miała prężne struktury w całym kraju. Ale od paru lat nie słyszałem o żadnych protestach Samoobrony w tej sprawie. Walczą osamotnione środowiska lokalne. Ale są za słabe, by wygrać z potężną korporacją – mówi.
Zdziwienia postawą Leppera nie kryje też Marek Kryda, wybitny ekspert od ekologii, polski przedstawiciel Animal Welfare Institute, organizacji, która w 1999 r. zaprosiła Leppera do USA:
– Owszem, paru ludzi wywodzących się z Samoobrony działa w sprawie Smithfielda. Ale przecież partia ta ma dzisiaj klub w sejmie, pieniądze, biura poselskie w całym kraju, dostęp do mediów, czyli potężne możliwości, z których nie korzysta. Kiedy stała się popularna, przestała pamiętać o małych ludziach. W efekcie rolnicy – właściciele gospodarstw rodzinnych tak naprawdę nie mają reprezentanta swoich interesów – tłumaczy Kryda.
Zachowania Leppera nie rozumieją też inni politycy chłopscy. – To fakt, że Samoobrona, która wygrażała w sprawie Smithfielda, nic w tej sprawie nie robi – mówi Marek Sawicki, wiceprezes PSL. Ślady protestów Samoobrony przeciwko Smithfieldowi znikają też z internetu. Wpisując do internetowej wyszukiwarki hasło „Smithfield”, trafiamy na informacje o dawnych protestach Samoobrony przeciwko korporacji. Ale linki nie działają, informacje ze strony zostały usunięte. Być może dlatego, że od protestów minęły już cztery lata?
Leszek Zwierz: Lepper wziął pieniądze
Zdaniem przedstawicieli związku zawodowego Ojczyzna, Lepper zrezygnował z protestów za pieniądze.
Janusz Malewicz opisał nam, jak doszło do kontaktów Smithfielda z Lepperem:
– Wiem o trzech spotkaniach Leppera z przedstawicielami korporacji Smithfield. Do pierwszego doszło w siedzibie Samoobrony. Animex, będący częścią Smithfielda, reprezentował pan Marek Gurdziel. Drugie odbyło się w siedzibie Animexu przy ulicy Chałubińskiego w Warszawie, na trzydziestym którymś piętrze. Wziął w nim udział pan Baxter, zastępca szefa Smithielda. W mojej obecności zaproponował nam pieniądze. Powiedział dokładnie, że może „wspierać działalność związkową”. Wiem, że było jeszcze trzecie spotkanie pomiędzy Lepperem i Baxterem, w cztery oczy. Po tym spotkaniu Lepper kazał zabrać samochodem dostawczym pięć tysięcy kaset z filmem obciążającym firmę Smithfield. Samochód należał do Stanisława Łyżwińskiego, obecnego posła Samoobrony. Odtąd wystąpienia przeciwko Smithfieldowi skończyły się. Wnioski co do tego, co się stało, są oczywiste – mówi Janusz Malewicz.
Raul Baxter to wiceprezes Smithfielda. Jak potwierdziła w rozmowie z nami szefowa działu public relations Lidia Zalewska z Animexu, był też członkiem rady nadzorczej tej firmy.
Leszek Zwierz jest szefem związku zawodowego Ojczyzna, do którego przechodzą dawni członkowie Samoobrony, którzy sprzeciwili się polityce Leppera. Potwierdza informacje Malewicza i dodaje:
– Wiem, że podczas spotkania Lepper otrzymał pieniądze w gotówce. Kasety z filmem o Smithfieldzie zostały wywiezione i spalone w betoniarni w Hucie Skaryszewskiej koło Radomia, należącej do obecnego posła Stanisława Łyżwińskiego. Nie znam wysokości sumy przekazanej Lepperowi. Mówiło się o milionie dolarów.
Samoobrona nie podjęła działań przeciwko Smithfieldowi, mimo że powiązanym z nim firmom zarzucono łamanie polskiego prawa. W maju ub.r. w wyniku skarg mieszkańców Inspekcja Ochrony Środowiska przeprowadziła kontrole w fermach powiązanych ze Smithfieldem w województwach wielkopolskim i warmińsko-mazurskim. Stwierdziła, że aż w czternastu fermach naruszono przepisy ochrony środowiska.
Inspektorzy orzekli m.in., że we wszystkich fermach brakuje wymaganej zgody na wprowadzanie gazów i pyłów do powietrza. W trzech pojemność zbiorników na gnojowicę była zbyt mała. Inspektorzy stwierdzili też pojedyncze przypadki wylewania gnojowicy do rowu melioracyjnego oraz rozlewania jej po zamarzniętym polu.
Z naruszeniem przepisów prawa budowlanego popegeerowskie budynki przerobiono na fermy, niektóre obiekty (np. silosy na paszę) zostały wybudowane w ogóle bez pozwolenia, pracownicy nie mieli obowiązkowych szczepień, nie przedstawiono też wyników badań wody do picia. Animex i Prima Farm obiecały poprawę.
Robert Kennedy: Smithfield korumpuje
Korumpowanie polityków to od lat jeden z zarzutów stawianych koncernowi Smithfield przez przeciwników.
– Firma Smithfield, która kontroluje Animex, korumpuje waszych polityków – mówił podczas zeszłorocznej wizyty w Polsce Robert Kennedy.
Według Kennedy’ego styl funkcjonowania korporacji przeczy zasadom wolnego rynku. „Nie ma większego orędownika wolnorynkowego kapitalizmu niż ja sam. Jednak firma nie może bogacić się, nie wzbogacając jednocześnie społeczności lokalnych i całego społeczeństwa. A Smithfield będzie próbował wzbogacić się kosztem Polski, kosztem waszych rolników i społeczności wiejskich. I osiągnie ten cel, unikając reguł wolnego rynku, a także zmuszając was do pokrycia kosztów zanieczyszczenia wody i powietrza, powiększając bezrobocie, trując sąsiadów, obniżając wartość ich domów i ziemi."
„Smithfieldowi nie jest potrzebny kapitalizm wolnorynkowy – on pragnie korporacyjnego monopolu. I użyje swego ogromnego bogactwa, by poprzez wpływy wśród urzędników rządowych ów monopol zdobyć” – pisał Kennedy w „GW”.
I podawał przykłady takich działań:
„Smithfield wykorzystuje swe bogactwo, by kupować polityków. W Karolinie Północnej koncern wciągnął w swe interesy senatora stanowego Wendella Murphy’ego i senatora federalnego Launcha Fairclotha. Posłużył się wyrafinowanymi technikami finansowania kampanii wyborczych. Opisała to największa gazeta w Karolinie Północnej, Releigh News&Observer, za co uhonorowano ją nagrodą Pulitzera”.
Polemizował z nim przedstawiciel Smithielda, Richard Poulson. Stwierdził, że w Ameryce Kennedy przegrywa sprawy wniesione do sądu przeciwko Smithfieldowi. A gdy chodzi o korumpowanie polityków, to dziennikarze „pisali nie o Smithfield Foods, lecz o firmach Carrols Foods i Murhy Family Farm. Smithfield kupił te spółki dopiero kilka lat później”.
Poulson powołał się na zainwestowane w Polsce pieniądze. Odezwali się także zwolennicy inwestycji Smithfielda, którzy argumentowali, że jeśli sami nie zaczniemy produkować przemysłowo taniego mięsa, to w efekcie – Polacy będą kupować tanie mięso wyprodukowane w innych krajach. Zwracali też uwagę, że Smithfield daje pracę rolnikom, którzy tuczą jego świnie.
Animex: Leppera przekonały argumenty
Ale Andrzej Lepper powiedział nam, że nie podziela argumentów Poulsona. Twierdzi, że nadal jest przeciwnikiem Smithfielda, którego uważa za zagrożenie dla polskich rolników i środowiska. Przypomnieliśmy mu, jak w czasie dawnych protestów twierdził, że firma ta proponowała mu 1,5 mln dolarów łapówki. Lepper bagatelizuje dziś sprawę:
– No była taka sytuacja, że ze strony pana Poulsona padło stwierdzenie, że kampanie wyborcze dużo kosztują i możliwa jest pomoc koncernu dla Samoobrony – powiedział nam. Stanowczo zaprzeczył jednak, że „dogadał się” z koncernem: – Z nikim się nie dogadywałem, nie było żadnych układów między Samoobroną a Smithfieldem. A ci, co nam zarzucają, że nic nie robimy, niech sami powiedzą, co zrobili w tej sprawie.
Przyznał, że nie postuluje żadnych zmian w prawie utrudniających funkcjonowanie fermom przemysłowym. – Mamy dobrą ustawę, trzeba tylko zacząć egzekwować prawo.
Także Smithfield zaprzecza, że kupił Leppera:
– Nie posuwamy się do wręczania łapówek, to nie nasze metody. A Samoobrona nadal jest naszym przeciwnikiem – mówi Lidia Zalewska. – Ale wspieranie związków zawodowych nie jest zabronione. Przyzna pani, że Samoobrona zaprzestała protestów skierowanych przeciwko wam? – No i bardzo dobrze. Widać pana Leppera przekonały nasze argumenty – odparła Zalewska.
Piotr Lisiewicz