Świnoujście. Stado zaniedbanych koni wraca do właściciela. Władze nie zgadzają się z tą decyzją
Jeden konik padł, drugiego trzeba było uśpić. Ponad dwadzieścia pozostałych zwierząt było skrajnie zaniedbanych. Rok temu prezydent Świnoujścia postanowił je odebrać właścicielowi. Teraz ma je zwrócić. Tak zdecydowało Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Szczecinie.
- Czytałem tę decyzję SKO kilkakrotnie i za każdym razem przecierałem oczy ze zdumienia - mówi prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz. - Nadal uważam, że nasza decyzja o odebraniu zwierząt była słuszna. Stan koników polskich pod opieką nowego gospodarza i lekarza weterynarii szybko się poprawił. Jestem przekonany, że gdybym rok temu nie zareagował, sprawa miałaby jeszcze bardziej dramatyczny przebieg - dodał.
"Żywe kosiarki" w rezerwacie
Koniki polskie to rzadka, odporna na warunki atmosferyczna rasa, dobrze znosząca okresowe niedobory paszy, szczególnie w okresie zimy, które nadrabia latem. Są zaradne w zdobywaniu pokarmu i bardzo ufne wobec człowieka. W wielu miejscach w Polsce prowadzona jest ich hodowla, między innymi w Roztoczańskim Parku Narodowym, którego są symbolem, a także w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Zwierzęta te w 2010 roku sprowadzono do rezerwatu społecznego Karsiborska Kępa, założonego przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków. Miały pełnić rolę "żywych kosiarek" i zatrzymać ekspansję trzciny i innych roślin zagrażających chronionej na tym terenie roślinności.
Początkowo stado liczyło trzy osobniki, wkrótce jednak się rozrosło do ponad dwudziestu. Przez większość roku zwierzęta cieszyły się wolnością. Zimą trafiały na tzw. zimową działkę, gdzie dokarmiał je sianem - na zlecenie właściciela stada - okoliczny gospodarz.
W 2018 roku do świnoujskiego magistratu zaczęły jednak docierać sygnały, że koniki są zaniedbane. Nie miały wody, ani pożywienia. Na miejsce wezwano straż miejską i weterynarza.
- Złożyłam zawiadomienie na policję o podejrzeniu znęcania się nad zwierzętami - mówiła portalowi wyborcza.pl Bożena Stalka, powiatowy inspektor weterynarii. - Zwierzęta nie miały dostępu do wody, coś, co miało być sianem, było mokre, zgniłe, spleśniałe. Część stada była totalnie wychudzona, skrajnie wyniszczona, w bardzo złej kondycji - tłumaczyła.
Ekspert: część koników jest w kondycji głodowej
Niestety, jedno ze zwierząt padło. Drugie trzeba było uśpić - prawdopodobnie z powodu nieprawidłowego podania karmy.
- Część koników jest - jak można powiedzieć w "końskim" żargonie - w kondycji głodowej, która wskazuje na to, że nie były karmione przez trzy, cztery miesiące - mówił rok temu portalowi polsatnews.pl Robert Palacz, kierownik Akademickiego Ośrodka Jeździeckiego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, który sprawdzał stan zwierząt. Ekspert tłumaczył, że teraz należy ostrożnie doprowadzić zwierzęta do lepszego stanu, starając się ich nie przekarmić.
Prezydent Świnoujścia podjął decyzje o odebraniu zwierząt właścicielowi. Przekazał je pod opiekę okolicznemu hodowcy koni, u którego zwierzęta wydobrzały. Za opiekę weterynaryjną i paszę płaciło miasto.
Jak Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków tłumaczyło fatalny stan zwierząt? Okazuje się, że w prowadzonym przez warszawskie stowarzyszenie rezerwacie od listopada 2017 roku nie było kierownika, który nadzorowałby stan stada. - Ale opłacany przez nas był rolnik, który miał karmić i doglądać zwierzęta - tłumaczyła portalowi wyborcza.pl Monika Klimowicz, rzecznik prasowy Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Ochrony Ptaków. - Możemy przedstawić rachunki za paszę. Jeszcze w lutym na miejscu była dyrektor naszego biura i przedstawiciel ARiMR. Żadnych niepokojących sygnałów nie zauważono - dodawała.
OTOP: "stado jest w kondycji typowej dla gatunku po okresie zimowym"
Towarzystwo wydało też oświadczenie, w którym można było między innymi przeczytać, że "stado jest w kondycji typowej dla gatunku po okresie zimowym, a zarzuty, jakoby zwierzęta znajdowały się w złej kondycji i stanie wycieńczenia - nie są prawdziwe i mają na celu wzbudzenie niezdrowej sensacji".
Po odebraniu koników przez prezydenta Świnoujścia OTOP złożył odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Szczecinie. Kolegium uznało, że właściciel Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków nie działało umyślnie. Zdaniem SKO, postępowanie wykazało wyłącznie niedostateczną opiekę nad zwierzętami, ale to nie jest równoznaczne ze znęcaniem się według ustawy o ochronie praw zwierząt. W konsekwencji SKO uchyliło decyzję prezydenta miasta o czasowym odebraniu zwierząt i nakazało ich zwrot właścicielowi.
Prezydent Świnoujścia nie może odwołać się od tej decyzji. - Może ona jednak zostać zaskarżona przez prokuratora – dodaje prezydent Janusz Żmurkiewicz. - Zwróciłem się już do prokuratury z prośbą o rozważenie takiej możliwości.
- Jedyne co w tej całej sprawie jest pozytywne, to fakt, że udało nam się uratować konie. To one są najważniejsze - mówi prezydent Janusz Żmurkiewicz. - Tylko czy wracając pod opiekę OTOP będą bezpieczne? Czy możemy być pewni, że sytuacja sprzed roku nie powtórzy się?
Źródło: iswinoujscie.pl, swinoujscie.pl, wyborcza.pl, polsatnews.pl