PolskaŚwietlik: "Antyszczepionkowcy ponad podziałami – jak ich przekonać" [OPINIA]

Świetlik: "Antyszczepionkowcy ponad podziałami – jak ich przekonać" [OPINIA]

Stosunek do szczepionki antycovidowej przełamuje lody. Wprowadzają ją prawicowy rząd, globalny koncern i Komisja Europejska. Przeciwko są prawicowi koronasceptycy, część lewicowo-liberalnych przeciwników PiS oraz antyszczepionkowcy z obu stron. Tylko uczciwą rozmową można ich przekonać.

Koronawirus w Polsce. Uczestnicy protestu w Warszawie, przeciw obostrzeniom, wprowadzanym w związku z pandemią Covid-19.
Koronawirus w Polsce. Uczestnicy protestu w Warszawie, przeciw obostrzeniom, wprowadzanym w związku z pandemią Covid-19.
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

Polska to kraj paradoksów. Z jednej strony, jesteśmy jednym z najbardziej prounijnych społeczeństw w Europie. Z drugiej, duże poparcie społeczne dla niedawnej naszej groźby unijnego weta pokazało, że w intencje europejskich partnerów wierzymy co najmniej umiarkowanie.

Nie inaczej jest z epidemią koronawirusa. W pierwszej fali byliśmy jednym z najbardziej zdyscyplinowanych społeczeństw. Ale gdy pojawia się szczepionka, okazujemy się jej najbardziej nie ufać w całej Unii.

Suma wrogów szczepionki na koronawirusa

Z sondaży wynika, że ponad jedna trzecia Polaków deklaruje niechęć lub nieufność wobec szczepień przeciwko COVID-19 (według niektórych badań jest to nawet blisko połowa). W Europie bardziej nieufni są tylko Rosjanie, choć blisko są Francuzi. Kim są ci, którzy nie chcą się szczepić? To po prostu duża część z nas.

Najłatwiej byłoby odpowiedzieć, że to antyszczepionkowcy i koronasceptycy. Tyle, że byłoby to skrajne uproszczenie.

Faktycznie w Polsce – podobnie jak w innych krajach zachodnich – mamy do czynienia od kilku lat z nasileniem działań ruchu antyszczepionkowego, mającego tradycje równie długie co same szczepienia.

Dwa lata temu Sejm odrzucił projekt ustawy określanej jako "STOP NOP" (NOP – niepożądane odczyny poszczepienne). Zebrano pod nim wtedy 120 tysięcy podpisów, co jak na projekt obywatelski wcale nie jest jakaś imponującą liczbą. Gorzej, że coraz większa liczba osób decyduje się nie szczepić swoich dzieci i dziś to już po kilkadziesiąt tysięcy odmów rocznie (przy nieco ponad 3 tysiącach w 2010 roku).

Lekarze ostrzegają, że jak tak dalej pójdzie, za chwilę będziemy mieć problem z nawrotem odry i innych historycznych chorób - szczególnie, że mamy dodatkowy kłopot: wielki problem z brakiem szczepień ma Ukraina, a to za sprawą rozkładu tamtejszego systemu ochrony zdrowia. W ostatnich latach na odrę na Ukrainie zmarło co najmniej 25 dzieci. To właśnie spełnienie postulatów antyszczepionkowców zafundowałoby Polsce.

Drugą grupą są antycovidowcy. Twierdzą, że wirus nie istnieje. Jest efektem spisku światowej oligarchii albo w najlepszym razie histerii. A jeśli jest, to - uważają - nie jest groźniejszy od grypy sezonowej, tylko rządy manipulują danymi. Maseczki ich zdaniem szkodzą, a szczepionka to czysty biznes i oszustwo (w łagodniejszej wersji).

Jest też trzecia grupa niechętnych szczepionce na COVID. To część osób nienawidzących obecnej władzy. Uważają oni, że skoro władza funduje nam tę szczepionkę, to ona musi być zła. To podobne myślenie jak to, że demonstracja nie niesie za sobą ryzyka zamienienia się w ognisko epidemiczne, skoro jest przeciwko owej znienawidzonej władzy. To prosty mechanizm: to, za czym jestem, ma same pozytywne cechy - a to, przeciwko czemu, negatywne. Mój polityk jest ładny, ich polityk jest brzydki. Mój polityk dałby dobrą szczepionkę, ich polityk daje złą.

Ale to przecież ciągle nie wszyscy. Duża część Polaków po prostu boi się szczepionki i trudno im się dziwić.

Szczepionkowa nieufność rodem z Grishama

Piszący te słowa zamierza się zaszczepić przy pierwszej możliwej okazji. Czy oznacza to, że uważam, iż szczepionka jest w pełni bezpieczna, dość przebadana, na pewno pomoże?

Jestem laikiem. Mam wątpliwości. Więc opieram się siłą rzeczy na autorytetach – instytucjach zajmujących się zdrowiem publicznym, światowych i krajowych. Kładę ryzyka związane ze szczepionką na jednej szali, a ryzyka związane z trwaniem i możliwym rozwojem epidemii na drugiej - i nie mam wątpliwości. Zaszczepię się.

Ale rozumiem tych, którzy mają opory. Sporo złej roboty zrobiły koncerny farmaceutyczne ze swoimi agresywnymi kampaniami wdrożeniowo-sprzedażowymi, szukaniem zysków za wszelką cenę, strzeżonymi patentami, niejasną polityką informacyjną, korumpowaniem lekarzy i decydentów.

Ponieważ obszar pobudza wyobraźnię, więc dał pożywkę ważnej linii w kulturze masowej. Knowania wielkiego kapitału plus tajne laboratoria - czyż to nie jeden z czołowych toposów kulturowych? A kultura buduje nasze wyobrażenia o świecie i lęki bardziej niż mądre publikacje lub rachunki zysków i strat.

Nie dość tego. Dzisiejszy marketing polityczny, wprowadzanie każdego rozwiązania i tematu w postaci zmasowanych kampanii działających na emocje, powodują brak zaufania. Walka o klimat, prawa mniejszości, kobiet, zwierząt, los imigrantów. Wszystko to są sprawy wymagające jakiś rozwiązań, namysłu - ale zamieniały się w globalne akcje propagandowe, połączone ze stygmatyzowaniem wrogów, do których zaliczany był każdy kto wyrażał jakiejkolwiek wątpliwości. Wprowadzanie światowej szczepionki może wyglądać identycznie.

Dlatego od decydentów, rządu, Komisji Europejskiej oraz przede wszystkim producentów należy oczekiwać pełnej uczciwości i braku nachalnego marketingu, a w zamian bardzo uczciwego wskazania plusów, minusów, zagrożeń. Przecież wiadomo, że szczepionka może wywoływać jakieś skutki uboczne. Pozostaje pytanie, co jest bardziej prawdopodobne. Czy komplikacje po szczepieniu, czy śmierć własna lub bliskich w wyniku koronawirusa.

Szczepionka na COVID. Spójrzmy prawdzie w oczy

"Od poczęcia, od kołyski, My Polacy knujem spiski" – pisał na początku ubiegłego wieku poeta Wiktor Gomulicki. Wydaje się, że ta tendencja się utrzymała. Przy czym, oprócz knucia spisków, zajmujemy się ich "wietrzeniem", jak kiedyś mawiano.

Od dawna socjologowie zwracali uwagę na to, że jesteśmy społeczeństwem bardzo nieufnym, określając to mianem "braku kapitału społecznego". Osobiście, broniłbym tej nieufności, bo była rozsądną reakcją na liczne sytuacje w przeszłości, w których zaufanie wobec władzy było w najlepszym razie naiwnością.

Ten sceptycyzm i dziś daje nieraz o sobie znać w pozytywny sposób – krytyczne, zdystansowane reakcje Polaków potrafią zaskoczyć specjalistów od rozmaitego rodzaju propagandy czy marketingu medialnego. Polacy jako społeczeństwo często stawiają opór globalnym owczym pędom i chcą żyć po swojemu.

Jest to godne pochwały, ale w pewnych sytuacjach może stwarzać problem. I właśnie przed nim stoimy. By go rozwiązać, musimy uczciwie rozmawiać.

 Wiktor Świetlik dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (370)