Świąteczna kwarantanna. Koronawirus zamknął rodzinę w czterech ścianach. "Staramy się, by było jak zawsze"
Miało być rodzinne lepienie pierogów, barszcz u mamy, tradycyjna pasterka i śpiewanie kolęd. Będą zdalne życzenia, skromna kolacja i msza obejrzana w telewizji. Święta pani Aliny będą w tym roku wyjątkowe. Została zamknięta z dwójką małych dzieci w domu. Mają kwarantannę.
Aby opowiedzieć historię pani Aliny, musimy cofnąć się do października. To wtedy u jej taty zdiagnozowano rzadką chorobę krwi. - Leczono go chemioterapią, jednocześnie wycięto węzeł w kierunku chłoniaka. Czekaliśmy na wyniki, kiedy na oddział szpitala wtargnął koronawirus. Wypisano go do domu, bo teoretycznie wynik testu miał negatywny - mówi nam kobieta.
- COVID rozwinął się u niego po kilku dniach. Zabrał nam tatę w ciągu doby - wspomina.
Jej mama ze względu na kontakt z tatą też zakaziła się koronawirusem. - Każdy z nas musiał żałobę przeżywać w samotności. To był trudny czas, dlatego święta mieliśmy już na pewno spędzić razem. Razem, choć pierwszy raz bez taty - opowiada pani Alina.
Nowe obostrzenia. Władysław Kosiniak-Kamysz ostrzega: to będzie masakra
Koronawirus. Pierwsze objawy
- Ósmego grudnia zorientowałam się, że nic nie czuję i nie mam smaku - mówi kobieta.
Szybko udało jej się dostać na test, zrobiła go też dzieciom. - Łudziłam się, że wszyscy skończymy ewentualne izolacje i kwarantanny przed świętami. Tak bardzo chciałam pojechać i zobaczyć się z mamą - dodaje nasza rozmówczyni.
Dzieci miały wynik negatywny. Pani Alina "była pozytywna". - Moja izolacja miała trwać do 19.12, a kwarantanna dzieci do 26.12. Zdecydowaliśmy z mężem, który też przewlekłe choruje, że odizolujemy się od siebie. I tak zostałam sama z dwójką kilkuletnich, małych dzieci, zamknięta w mieszkaniu. Jesteśmy odizolowani od reszty świata, ja bez męża, oni bez taty - mówi kobieta.
- Mimo to robię wszystko, by było jak zawsze, by dzieci czuły klimat tych świąt - zapewnia pani Alina.
Kwarantanna na święta. Tak będą wyglądać
Jak miały wyglądać, zanim trafili na izolację? - Tradycyjnie: wspólne lepienie pierogów i uszek. Pyszny barszcz u mamy. Pasterka, rodzinne kolędowanie, świętowanie... Teraz będzie trochę inaczej, ale chcę zachować choć część tradycji i na pewno przygotuję większość z planowanych potraw - mówi kobieta.
Będzie też łączenie online. - Cały czas jesteśmy na łączach z mężem, przeprowadzamy wideorozmowy. Tak też będzie w Wigilię, być może uda się połączyć z mamą. Może zgramy to tak, by się odbyło w jednym czasie. Chciałabym, by ktoś odczytał fragment Pisma Świętego przez kolacją. Zawsze robił to tata - wspomina.
- Złożymy sobie zdalnie życzenia, a później będę tulić dzieci, może zaśpiewamy wspólnie kolędę. Mąż zapuka do drzwi i zostawi pod nimi prezenty. Pasterkę obejrzymy w telewizji - dodaje.
Zaraz po zakończeniu kwarantanny, czyli 27 grudnia, pani Alina z rodziną planuje pojechać do mamy. Chcą wspólnie powitać Nowy Rok.
Koronawirus. Doskwierająca kwarantanna. "Dzieci płaczą"
- Jest mi ciężko, to szczególny czas. Musimy to przetrwać. Dzieciom też doskwiera już kwarantanna. Tęsknią za kolegami, koleżankami. Dzwonimy do nich. Staram się im tłumaczyć, że tak trzeba, ale czasami też płaczą. Emocje biorą górę - mówi jeszcze pani Alina.
Mimo wszystko stara się myśleć pozytywnie. - Musimy to przetrwać. Wierzę w lepszy 2021 rok. Mam jeszcze nadzieję, że to szaleństwo się skończy. Będzie jeszcze dobrze - podsumowuje.