ŚwiatŚwiat wciąż nieufny wobec USA

Świat wciąż nieufny wobec USA


Obalenie Saddama Husajna nie zdołało
rozwiać podejrzeń świata co do motywów polityki USA wobec Iraku,
mimo zapewnień administracji George'a W. Busha, że żołnierze
amerykańscy przybyli tam jako wyzwoliciele, a nie zdobywcy -
napisał korespondent agencji Associated Press, Steven Gutkin.

Świat wciąż nieufny wobec USA
Źródło zdjęć: © AFP

22.04.2003 | aktual.: 22.04.2003 18:45

Nieufność wobec zamiarów amerykańskich może utrudnić odbudowę, jeśli Irakijczycy zaczną torpedować starania USA o przywrócenie porządku i o zgodę między frakcjami dotychczasowej opozycji irackiej. Może też zaszkodzić próbom poprawy stosunków z sojusznikami i osiągnięcia pokoju między Palestyńczykami i Izraelem.

Podejrzenia te nigdzie nie są tak widoczne jak w samym Iraku, gdzie demonstranci krzyczą, że "Ameryka jest wrogiem Boga", a duchowni muzułmańscy zarzucają Stanom Zjednoczonym, iż najechały na Irak, aby zadowolić Izrael.

"Jest niesłychanie ważne, aby Stanów Zjednoczonych nie postrzegano jako Imperium Rzymskiego naszych czasów" - powiedział politolog z Pomona College w Kalifornii, David Elliott.

Przedstawiciele administracji USA podkreślają, że celem wojny było uwolnienie Irakijczyków od tyranii brutalnego dyktatora, który rozporządzał bronią masowej zagłady.

"Naszym najważniejszym celem w Iraku jest stworzenie narodowi irackiemu możliwości (swobodnego rozwoju)" - powiedział reporterom gen. Tommy Franks, dowódca sił koalicyjnych w Iraku. Jednak od Bagdadu do Berlina i od Kairu do Kalkuty utrzymuje się inny pogląd: że w wojnie w Iraku chodziło o ropę, czy ogólnie o zyski, albo że jest to jakiś rodzaj neoimperialnego podboju.

Ci, którzy tak sądzą, uznali za kolejne potwierdzenie swych obaw amerykańską decyzję z ubiegłego tygodnia, aby kontrakt wartości około 680 mln dolarów na odbudowę Iraku przyznać firmie Bechtel Group z San Francisco, a do udziału w przetargu dopuścić jedynie kilka spółek USA, powiązanych z wpływowymi osobistościami administracji Busha.

Urzędnicy rządu USA wyjaśniali, że takie zawężenie grona kontrahentów było konieczne, bo chodziło o to, żeby odbudowę zaczęły jak najszybciej firmy o uznanej reputacji, których personel ma certyfikaty bezpieczeństwa. Jednak decyzja ta spotęgowała wrażenie, że Amerykanom chodzi o zyski, a nie o wyzwolenie Iraku - napisał dziennikarz Associated Press.

Waszyngtonowi nie pomaga też okoliczność, że na razie nie znaleziono w Iraku żadnej broni masowej zagłady, która była głównym powodem rozpoczęcia wojny z Saddamem Husajnem.

Do tego dochodzi ropa naftowa. Zasoby irackie ustępują na świecie tylko saudyjskim i wielu Irakijczyków szybko zwróciło uwagę, że w trakcie wojny Amerykanie zbombardowali i pozwolili splądrować dosłownie wszystkie ministerstwa w Bagdadzie - z wyjątkiem ministerstwa ropy naftowej.

Przedstawiciele administracji Busha zapewniają, że dochody z eksploatacji irackich złóż ropy pójdą na odbudowę kraju, która w ciągu najbliższego dziesięciolecia może pochłonąć kilkaset miliardów dolarów.

Wiele wątpliwości mogłoby zniknąć, gdyby z pomocą społeczności międzynarodowej udało się szybko powołać do życia reprezentatywny powojenny rząd Iraku. Jednak również to jest niepewne, bo Stany Zjednoczone sprzeciwiają się przyznaniu ONZ większej roli w utworzeniu nowych władz irackich.

Prezydent Bush oświadczył jeszcze przed wybuchem wojny, że obalenie Saddama może zapoczątkować demokratyzację całego Bliskiego Wschodu, dzięki czemu region ten przestałby być wielką wylęgarnią terroryzmu.

Jednak sojusz USA z takimi niedemokratycznymi rządami jak Arabii Saudyjskiej i stanowcze poparcie udzielane przez Waszyngton Izraelowi powodują, że jest mało prawdopodobne, aby reformatorzy na Bliskim Wschodzie chcieli szukać pomocy w Ameryce.

Jak powiedział politolog David Elliott, w wielu krajach przeważa opinia, że "Stany Zjednoczone są hipermocarstwem, które wymknęło się spod kontroli i działa według swego widzimisię, nie licząc się z interesami i obawami kogokolwiek innego".

Robert Rabil, dyrektor ośrodka Badań i Dokumentacji Iraku w Waszyngtonie, dodał: "Musimy współpracować z Irakijczykami, aby przekonać ich, że nie przybyliśmy do nich, aby skolonizować Bliski Wschód i Irak".(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)