"Świat ma się lepiej bez pana, panie Husajn"
"Świat ma się lepiej bez pana, panie Husajn" - powiedział na konferencji prasowej prezydent
USA. George Bush sugerował, że rząd USA nie chce narzucać Irakijczykom sposobu sądzenia i
ukarania byłego dyktatora, ale liczy się z postulatami opinii
międzynarodowej w tej sprawie.
Bush podkreślił również, że aresztowanie Saddama nie musi oznaczać szybszego wycofania wojsk amerykańskich z Iraku, gdyż będzie to zależało wyłącznie od postępów misji stabilizacyjnej w tym kraju. Stanowczo odrzucił także przypuszczenia, że mają na to wpływ przyszłoroczne wybory do Białego Domu.
Prezydent powiedział, że jego administracja "będzie współpracować z Irakijczykami, aby ustalić taki sposób sądzenia (Saddama), który będzie zgodny z normami międzynarodowymi". Dodał, że "Irakijczycy muszą być bardzo zaangażowani" w przygotowania do procesu.
Wiele krajów oraz organizacje obrony praw człowieka, np. amerykańska Human Rights Watch, naciskają na okupacyjne władze USA, by nie urządzać "pokazowego" procesu Saddama, naruszającego normy praworządności, który byłby postrzegany głównie jako odwet Irakijczyków na brutalnym dyktatorze.
Zapytany, czy opowiada się za karą śmierci dla Saddama, Bush udzielił dyplomatycznej odpowiedzi. "Mam swoje osobiste poglądy na to, jak powinno się go potraktować. To był bardzo brutalny dyktator, zabił mnóstwo ludzi... Ale ja nie jestem obywatelem Iraku, ważne są poglądy obywateli irackich" - oświadczył. Dodał, że jest za "publicznym procesem" Saddama.
Prezydent zapewnił, że mimo pojmania Saddama wojska USA pozostaną w Iraku tak długo, "aż wykonają swoje zadanie". Podkreślił, że nie ulegnie "pokusie ustalenia harmonogramu" okupacji.
_ "Będziemy się trzymali naszego kursu i ważne, żeby Irakijczycy to wiedzieli, bo mogą się znaleźć tacy, którzy będą testowali naszą wolę i determinację. Będą nadal próbowali zabijać w nadziei, że uciekniemy"_ - powiedział.
_ "Liczba wojsk w Iraku będzie zależała od sytuacji w zakresie bezpieczeństwa w tym kraju. Decyzje w tej sprawie będą podejmować dowódcy. Nie zmieniam swej filozofii, że należy wytyczać strategię i pozwolić wojsku podejmować decyzje konieczne do osiągnięcia naszych celów"_ - oświadczył prezydent.
Na sugestie jednego z reporterów, że strategia w Iraku jest podporządkowana kalendarzowi przyszłorocznych wyborów - jak piszą niektórzy komentatorzy - Bush zareagował ze skrywaną irytacją. "Mogą sobie pisać co chcą, ja po prostu wykonuję swoje obowiązki, mam zapewnić bezpieczeństwo krajowi" - odpowiedział.
Zapytany, czy rozważa wciągnięcie większej liczby krajów do misji stabilizacyjnej, Bush przyjął postawę defensywną, mówiąc, że USA "stale przecież starają się" o udział innych państw, i przypomniał, że w operacji irackiej "uczestniczy już ponad 60 krajów".
Naciskany, powiedział: "Oczywiście, zaakceptujemy gotowość różnych krajów do dostarczenia swych oddziałów. Stale zwracamy się do nich i chcemy, aby więcej krajów było bardziej zaangażowanych w proces (stabilizacji Iraku). Bezpieczny i wolny Irak leży w ich interesie".
Bush potwierdził zainteresowanie USA dobrą współpracą z Niemcami i Francją. Współpraca ta leży w interesie obu stron - podkreślił. Powiedział, że przed wojną w Iraku istniały rozbieżności, ale teraz obie strony dążą do ponownego zbliżenia.
Prezydent oświadczył, że powstanie pokojowego i demokratycznego Iraku "przekształci cały region w pozytywny sposób".
Bush dał do zrozumienia, że wyklucza "negocjacje" z uwięzionym Saddamem, zmierzające np. do tego, by uzyskać od niego ważne informacje w zamian za łagodniejszą karę.
_ "Po pierwsze, nie wierzę, by Saddam powiedział prawdę. Nie mówił prawdy przez całe dziesięciolecia, więc nie możemy ufać w to, co mówi"_ - oświadczył prezydent. (iza)