Świat bez dymu tytoniowego. Polacy stawiają na alternatywy

Koncern Philip Morris International postawił sobie za cel stworzenie świata bez dymu tytoniowego. Ważne role w tym projekcie odgrywają Polacy. Z jednym z nich, Mirosławem Zielińskim, dyrektorem do spraw nauki i innowacji, rozmawiamy o m.in. o tym kiedy ludzie przestaną palić.

Świat bez dymu tytoniowego. Polacy stawiają na alternatywy
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Patryk Skrzat

01.05.2018 | aktual.: 30.10.2018 13:05

Kiedy na świecie znikną palacze?

Jeśli zrozumieją, że całe ryzyko związane z paleniem, może być zastąpione czymś, co ja nazywam interesującą alternatywą. Czyli w momencie, gdy zrozumieją, że mogą osiągnąć taką sama przyjemność czy satysfakcję z tytoniu, jak dotychczas, ale eliminować przy tym 90 czy 95 proc. problemu z tym związanego, czyli trujących substancji.

W takim razie, kiedy to zrozumieją?

To jest wyzwanie, przed którym stoją producenci. 20 lat zajęła w Ameryce zmiana papierosów bezfiltrowyh na filtrowe, w Japonii 10 lat. Niech pan sobie pomyśli, tak prosta rzecz, jak dodanie filtra. Żeby zniknęli palacze, potrzebna jest współpraca producentów, twórców prawa i świata nauki. I każda z tych grup powinna jednomyślnie odpowiedzieć na pytanie palacza: czy ja powinienem palić papierosy czy lepiej jednak używać alternatywy.

Obraz
© Materiały prasowe

Mirosław Zieliński, prezydent ds. nauki i innowacji Philip Morris

W Polsce jednak nie jest łatwo się z tą alternatywą przebić. Pod względem prawnym wciąż jest traktowana na równi z tradycyjnymi papierosami.

To prawda. Opinia publiczna nie wie, czy jest jakaś alternatywa dla papierosów. Mógłbym wymienić wiele produktów, które w jakiś sposób są niezdrowe, ale można je zastąpić. Ludzie są głodni lub chce im się pić i często wcale nie sięgają po to, co najzdrowsze. Ale mają alternatywę, wiedzą o niej. O urządzeniu IQOS często nie wiedzą.

My nie twierdzimy, że tworzymy produkt obojętny dla zdrowia. Tworzymy produkt, który o nawet 95 proc. redukuje negatywne skutki palenia. Pytanie więc, gdzie jest granica, kiedy władza czy organizacje społeczne zaczną mówić, że coś takiego istnieje. My na pewno nie zejdziemy ze swojej drogi. Mamy wiernych użytkowników i nie pójdziemy do nich i nie powiemy, że rezygnujemy.

Skoro już jesteśmy przy tej drodze. Gdy pański szef André Calantzopoulos lata już temu powiedział, że Philip Morris odchodzi od klasycznych papierosów i stawia na mniej szkodliwą alternatywę, u konkurencji i komentatorów słychać było niedowierzanie. Jak tytoniowy gigant może niszczyć swoje główne źródło dochodu?

To nie do końca tak, że je niszczymy. Tytoń jest taki sam, ale wyroby tytoniowe mogą być już różne. Istnieją epidemiologiczne dowody wskazujące, że żucie tytoniu jest czymś innym niż palenie go. Nie tytoń zabija ludzi, palenie go zabija ludzi. Dopóki ma pan tytoń w ogródku i go nie zapali, gwarantuje panu, że pana ryzyko śmierci z powodu tytoniu nie jest duże. Ja mam naturę Polaka walczącego. Zawsze uważam, że można coś zrobić lepiej. Producenci mają obowiązek dostarczać najlepiej dobrane produkty do potrzeb klientów.

Wciąż jednak nie mówimy o produkcie przynajmniej zupełnie obojętnym dla zdrowia. Redukcja szkodliwych substancji nawet o 95 proc., to nie redukcja o 100 proc.

IQOS to nie jest zdrowa żywność, to nie jest zdrowe palenie, to nie jest produkt bez ryzyka. I my zawsze to powtarzamy. Ale jeżeli chce pan mieć przyjemność z tego, co jest niezdrowe, to proponuje panu, żeby pan używał naszego produktu, a nie palił papierosa. IQOS nie jest dla ludzi, którzy nie palili papierosów, dla tych, którzy chcą rzucić palenie i dla tych, którzy rzucili. Uważam, że jeśli pan nie pali, to nigdy nie powinien pan zacząć. A jeśli pan pali, to najlepiej dla zdrowia jest to rzucić. Ale nie wszyscy są do tego zdolni. Na świecie jest miliard palaczy i to dla nich stworzyliśmy alternatywę.

Czyli nie chodzi o to, by pozyskiwać nowych miłośników tytoniu?

Zupełnie nie. Być może kiedyś tak się stanie, ale ja będę musiał mieć wtedy dane pokazujące, jak to wpłynie na ich organizm. Na razie mam dane na temat tego, jak można zredukować negatywne skutki palenia.

Twarde dane to dla pana i dla firmy ważna rzecz?

Tak, wydaliśmy na nie już 4,5 mld dolarów. Ogromną ilość badań, które robiliśmy, robiliśmy w Polsce. I to nie dlatego, że ja chciałem robić je w Polsce. Świat nauki w Polsce zareagował bardzo pozytywnie na wyzwania, które stawialiśmy. A my szukaliśmy dobrych naukowców, których nad Wisłą nie brakuje.

Skoro już jesteśmy przy Polsce. Jak ważny jest to rynek dla Philipa Morrisa?

Ja jako Polak nad tym projektem papierosów bez dymu pracuję od 15 lat. To, że mogliśmy wejść z nim do Polski, to było moje małe patriotyczne święto. Zresztą w firmie jestem nie tylko ja. Mamy ludzi z Polski na bardzo wysokich stanowiskach i wspólnie to świętowaliśmy.

W ogóle jako firma mamy wielki biznes w Polsce. Zainwestowaliśmy w latach 90. w fabrykę, która jest obecnie jedną z największych naszych fabryk na świecie. Obecny CEO Philip Morris International był szefem w Polsce. On nigdy nie myślał o małych rzeczach, zawsze myślał o rzeczach wielkich. Stworzył w Polsce biznes, który przetrwał wiele lat i stał się jedną z największych i najważniejszych jednostek na świecie. Dla polskiego oddziału pracuje kilka tysięcy osób. I Polska to wciąż perspektywiczny rynek dla firmy. My nie przychodzimy tu roszczeniowo i nie mówimy: „dajcie nam to i to, bo my chcemy tu sprzedawać swoje produkty”. My tu inwestujemy, bo wiemy, że to dobra decyzja.

Na koniec raz jeszcze wrócę do kwestii redukcji substancji trujących. Czy uda się wymyślić dla palaczy produkt zupełnie obojętny dla zdrowia?

To jest bardzo dobre pytanie. Wciąż pozostaje otwarte. Myśmy postawili sobie strasznie wysoki standard. Wszystkie parametry, które mierzymy w stosunku do palenia, mają mieć pozytywną tendencję i mają być tak blisko jak to jest możliwe sytuacji, w której przestajemy palić. Nigdy nie powiedzieliśmy, że IQOS jest blisko tego człowieka, który nie zaczął palić. Jest blisko tego, który rzucił. Bo jeszcze raz powtarzam - najlepszym rozwiązaniem jest rzucić.

Zobacz także
Komentarze (0)