Świadkowie o trzęsieniu ziemi w Meksyku. Tragedia, chaos, solidarność
Największy od ponad 32 kataklizm w Meksyku pozostawił po sobie ogromne straty.
- Trzęsienie trwało minutę, ale skala tragedii jest wielka. Miałam szczęście, że byłam w niskim budynku, z którego dało się wyjść - opowiada WP Iwona Klemczak, Polka mieszkająca w Meksyku. Podkreśla solidarność jaką okazują ofiarom Meksykanie.
20.09.2017 | aktual.: 20.09.2017 20:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
We wtorek wczesnym popołudniem Meksyk nawiedziło potężne trzęsienie ziemi o sile 7,1 stopni w skali Richtera. Kilkadziesiąt budynków w kilku meksykańskich zostało zawalonych, życie straciło co najmniej 248 osób. Choć epicentrum wstrząsu miało miejsce w stanie Morelas, najwięcej szkód spowodowało w stolicy, gdzie zginęło ponad 100 osób.
- W momencie kiedy zaczął się wstrząs, byłam w muzeum w dzielnicy w Coyoacan razem z koleżanką. W pewnym momencie poczułyśmy drgania, ja po ostatnim trzęsieniu domyśliłam się, o co chodzi. Samo trzęsienie trwało ok. minuty. To było bardzo dziwne uczucie - opowiada WP Iwona Klemczak, przewodniczka i autorka bloga Meksykpopolsku.pl. - Po ustaniu wstrząsu, wróciłyśmy do samochodu i podjechałyśmy na główny placyk dzielnicy. Tam wszyscy byli na zewnątrz, zawaliła się wieża kościoła. Ale aż do dojechania do centrum nie zdawałyśmy sobie sprawy ze zniszczeń i rozmiaru tragedii. Miałyśmy duże szczęście, że byłyśmy w niskim budynku, z którego łatwo dało się wyjść. Mój dom też nie uległ zniszczeniu, ale w mojej dzielnicy La Condesa kilka domów się osunęło - dodaje.
Szczęście mieli też rodzice i kuzyni Eni Baez, Polki mieszkającej w Meksyku.
- Są przerażeni i smutni. Mówią, że w mieście panuje chaos, na ulicach leżą ranni nie mogący się poruszać. Ale dzięki Bogu rodzicom nic się nie stało. Bardzo bym chciała być z nimi w tych chwilach - mówi Eni.
Jak dodaje, jej przyjaciele, podobnie jak wielu innych Meksykanów, rzuciło się na pomoc poszkodowanym, starając się dotrzeć do ludzi pozostających pod gruzami budynków, udzielając pierwszej pomocy ofiarom.
- W każdej dzielnicy są centra pomocy, ja sama zaraz idę zanieść wodę i jedzenie. Na ulicach widać ludzi wracajacych w maseczkach - wolontariuszy którzy pomagali odkopywać ludzi albo zanosić im wodę. Można było zaobserwować wielką solidarność i natychmiastową reakcję obywateli - opisuje Klemczak.
Kataklizm miał miejsce w rocznicę katastrofalnego w skutkach trzęsienia ziemi w 1985 roku, kiedy pod gruzami w Mieście Meksyk zginęło ok. 5 tysięcy ludzi. Potężny, choć mniej niszczycielski wstrząs nawiedził kraj również dwa tygodnie wcześniej. Wtedy zginęło 67 osób.
- Na to nie można się przygotować, nigdy nie wiadomo kiedy nastąpi trzęsienie. To się zdarzyło akurat w rocznicę trzęsienia ziemi z 85 roku, więc o godz. 11 mieliśmy tzw. symulację trzęsienia, były alarmy i trzeba było się ewakuować, jeśli ktos był w budynku. Dwie godziny później mieliśmy prawdziwe trzęsienie - mówi Polka mieszkająca w Meksyku.