Świadek ws. Nangar Khel: pluton Delta to oszołomy
- Mjr Olgierd C. to doskonały dowódca, a żołnierze z plutonu Delta to "grupa oszołomów" - ocenił w procesie dotyczącym zabicia cywilów w afgańskiej wiosce Nangar
Khel jeden ze świadków.
19.03.2009 | aktual.: 19.03.2009 15:44
- Pluton Delta (w skład którego wchodzili oskarżeni żołnierze - przyp. red.) odwalał różne numery, ale nikomu nie przyszło do głowy, że zrobią coś na taką skalę - mówił st. plut. Wojciech A., podczas pierwszej zmiany w Afganistanie dowódca sekcji snajperów.
- Delta to była grupa oszołomów, zafascynowanych amerykańskimi filmami. Najwięcej strzelali podczas akcji, ale bez efektów; nie zatrzymywali talibów ani nie przejmowali sprzętu. Nosili trupie czaszki i emblematy. Opinię o elitarności plutonu sami stworzyli - dodał.
Jak ocenił, mjr Olgierd C. to doskonały dowódca, poukładany, ceniony przez podwładnych. Jego zdaniem wielu żołnierzy pojechała do Afganistanu wiedząc, że będą pod jego komendą. Pytany przez jednego z obrońców dlaczego mówił o nim w zeznaniach "Wódz", świadek powiedział: dowódcą się bywa, jeśli się robi coś z sercem, nie po łebkach jest się wodzem.
Świadek mówił też, że słyszał od obecnych na miejscu tragedii żołnierzy, że akcja, w wyniku której zginęli cywile, "wyglądała jak strzelanie na strzelnicy". - Wersja o talibach była nieprawdopodobna - uznał. St. plutonowy powiedział również, że słyszał w bazie jak jeden z oskarżonych, st. szer. Damian Ligocki "Ligo" już po tragedii opowiadał, że "strzelił do kobiety, ta się przewróciła więc poprawił".
Zeznający wcześniej jako świadek por. Marcin M. stwierdził, że trudno mówić, by ostrzał zabudowań był efektem pomyłki. - Mówiono o pomyłce. Ja uważam, że można pomylić się o kilkaset metrów, ale nie o strony świata - oceniał.
Jego zdaniem, przekazanie na miejscu zdarzenia przez oskarżonego chor. Andrzeja Osieckiego "Osę" nowych koordynat do strzelań dla plutonu, który miał na wyposażeniu moździerz 98 mm, było "próbą zatarcia śladów i zrzucenia odpowiedzialności". - Po ostrzale z 98 mm, nie byłoby śladów po 60 mm - wskazał. - Działonowy od 98 zignorował te koordynaty, bo były to środki wiosek - przypomniał świadek.
Jak mówił por. M., w stanowisku dowodzenia nie słyszał stawiania zadania bojowego przez dowódcę. Podobnie mówili wcześniej inni świadkowie, zastrzegając, że nie byli obecni przy stawianiu zadań funkcyjnym żołnierzom. Dotychczas tylko świadek chor. Janusz W. relacjonował, że słyszał, iż mjr. C. mówił, że żołnierze "mają przeczesać góry z mośków" (moździerzy - przyp. red.).
W procesie żołnierzy, oskarżonych o zabicie cywili w Nangar Khel, toczącym się przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie, w tym tygodniu zeznają pierwsi świadkowie.