Świadek w procesie Leppera: nie dawałem łapówek politykom
Biznesmen Rudolf Skowroński, który miał
zdaniem Andrzeja Leppera dawać politykom SLD i PO łapówki,
powiedział przed Sądem Okręgowym w Warszawie, że to
"stek bzdur i absurdów".
30.11.2004 | aktual.: 30.11.2004 16:06
Zeznający w charakterze świadka Skowroński powiedział, że nie zna osobiście polityków, którym miał rzekomo dawać łapówki, nie spotykał się z nimi, ani nie odwiedzał ich w Domu Poselskim.
Podkreślił, że Bogdan Gasiński, który miał być jednym z informatorów Leppera przed jego sejmowym wystąpieniem będącym przedmiotem procesu, był u niego zatrudniony, ale jego angaż dotyczył jedynie hodowli krów. Czynności, które wykonywał, nigdy - według Skowrońskiego - nie wykraczały poza tę sferę. Zaznaczył, że nie utrzymywał z nim żadnych stosunków towarzyskich, a "sporadyczne" służbowe dotyczyły jedynie hodowli.
Obrońcy Andrzeja Leppera zgłosili wniosek o wyłącznie ze sprawy prokuratora oskarżającego, jako przedstawiciela prokuratury okręgowej. Sąd postanowił przedstawić wniosek prokuraturze okręgowej, by ta zajęła stanowisko.
Naszym zdaniem, prokurator jest stronniczy. Dwa miesiące temu - 6 września wysłałem do niego pismo, aby odstąpił od oskarżenia i nadal nie otrzymałem odpowiedzi - wyjaśnił adwokat Leppera, senator Henryk Dzido.
Jego zdaniem prokuratura niesłusznie wszczęła śledztwo z urzędu, zamiast pozostawić sprawę pomówionym. Prokuratura nie powinna pomagać osobom znakomicie uposażonym i perfekcyjnie wykształconym. Uważam, że to skandal, by podatnicy płacili za obronę tych osób, które same nie chcą oskarżać Leppera - dodał Dzido.