PolskaŚwiadek o nieformalnej wizji lokalnej po śmierci Przemyka

Świadek o nieformalnej wizji lokalnej po śmierci Przemyka

Zrobiliśmy wizję lokalną, by nasi przełożeni
wiedzieli jak to było - tak Tomasz M., b. oficer milicji,
pracujący przy sprawie śmierci Grzegorza Przemyka, zeznał przed
sądem pytany, czemu w 1983 r. przeprowadzano nieformalną wizję
lokalną w komisariacie MO przy ul. Jezuickiej w Warszawie.
Szczegółów nie pamiętał.

23.05.2007 | aktual.: 23.05.2007 16:10

Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował proces b. zomowca Ireneusza K. oskarżonego w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka. Ten maturzysta sprzed 24 lat, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, został pobity przez milicję 12 maja 1983 r. w komisariacie przy ul. Jezuickiej w Warszawie. Zatrzymano tylko jego z całej grupy, świętującej na Starówce zdane egzaminy maturalne. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.

Proces toczy się już po raz piąty. Jak dotąd, sądy cztery razy uniewinniły Ireneusza K. od stawianego mu zarzutu, ale w wyniku decyzji wyższych instancji - także Sądu Najwyższego - sprawa wracała do ponownego osądzenia. Ireneusz K., 20-letni wówczas zomowiec, do niedawna pracował w policji w Biłgoraju. Teraz korzysta z mundurowej emerytury.

Proces miał już dobiec końca, ale pod koniec zeszłego roku nieoczekiwanie ujawniono 12 zdjęć z komisariatu na Jezuickiej, pokazujących - według mec. Ewy Milewskiej-Celińskiej, pełnomocnika ojca Przemyka - Leopolda, który jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie - "nieformalną wizję lokalną", która miała służyć przygotowywaniu milicjantów do zeznawania w śledztwie dotyczącym śmierci maturzysty.

Na ten temat zeznawali w środę Tomasz M. i Tadeusz O. - oficerowie milicji, którzy występowali w tej wizji lokalnej jako "pozoranci", czyli osoby, które zastępują autentycznych uczestników zdarzenia. Jego świadek lub prowadzący wizję instruuje pozorantów, gdzie mają stać i co robić.

Tomasz M. przyznał, że zdjęcia obrazują wizję lokalną, której w aktach sprawy nie ma. Nasi przełożeni kazali nam to przeprowadzić. Chodziło o to, by przełożonym zobrazować, jaki był przebieg tego zdarzenia - mówił 49-letni świadek, obecnie dyrektor zarządzający jednej z firm (nie ujawnił jakiej).

Rozpoznał on na zdjęciach siebie z magnetofonem rejestrującym przebieg wizji, swych trzech kolegów z różnych sekcji Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych (to ówczesna nazwa stołecznej milicji i SB), a także oskarżonego K. Opowiadał, jak wszystko przebiegało: dany zomowiec, prawdziwy uczestnik zajścia, opowiadał co się działo, a pozoranci stawali we wskazanych przez niego miejscach i pozach. Jakie to były zdarzenia? - pytał sąd. Nie pamiętam - brzmiała odpowiedź.

Według świadka, nikt w czasie tej wizji nie był formalnie o nic podejrzany, chodziło jedynie o ustalenie, jak się wszystko odbyło. I co ustaliliście, czy Grzegorz Przemyk doznał obrażeń ciała na posterunku? - pytali sędziowie. Nie pamiętam, czy to ustalono - odparł Tomasz M. Dodał jednak, że mieszają mu się fakty z wizji lokalnej i z przesłuchań jednego z sanitariuszy, które sam prowadził. W latach 80., po sfingowanym śledztwie, sanitariusze z karetki pogotowia, która przyjechała do komisariatu po pobitego Przemyka, byli jedynymi skazanymi w sprawie.

Od kilku miesięcy sąd wie o kilkudziesięciu innych zdjęciach z tej nieformalnej wizji lokalnej - ma je IPN. Na pismo o udostępnienie ich sądowi Instytut odpowiedział, że ma 12 tomów akt pochodzących z archiwum Komendy Stołecznej Policji, ale żeby je udostępnić, zgodę musi wyrazić resort spraw wewnętrznych. Sąd zapowiedział już, że o nią wystąpi.

Nie wiadomo też, co z planowanym od dawna przesłuchaniem jako świadka Arkadiusza Denkiewicza - b. sierżanta milicji z komisariatu na Jezuickiej, prawomocnie skazanego w sprawie śmierci Przemyka za podżeganie do pobicia maturzysty (miał nawoływać: "bijcie tak, żeby nie było śladów"). Jego żona napisała do sądu, że mąż jest w bardzo złym stanie psychicznym i że komisja lekarska bada, czy może on stawić się do więzienia w celu odbycia kary. Sąd zarządził w środę, że Denkiewicz zostanie zbadany także pod kątem możliwości stawienia się na rozprawie.

Ciąg dalszy procesu - w lipcu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)