ŚwiatSunniccy szejkowie chcą współpracować?

Sunniccy szejkowie chcą współpracować?

W ciągu dwóch tygodni, jakie upłynęły od
schwytania Saddama Husajna, sunniccy szejkowie (przywódcy
plemienni) w jego rodzinnych stronach zaczęli przejawiać
zwiększoną gotowość do współpracy z amerykańskim okupantem.

Zrozumieli bowiem, że sunnicka mniejszość, która przez wiele lat rządziła Irakiem, musi się pospieszyć, aby uzyskać dla siebie jakąś nową rolę na zmienionej scenie politycznej, zdominowanej obecnie przez większość szyicką, za czasów Saddama dyskryminowaną.

Kilka dni temu na spotkaniu starszyzny plemiennej i dowódców wojsk amerykańskich w Tikricie szejk Mahmud al-Nada z rodzinnej wioski obalonego irackiego dyktatora przyznał otwarcie, że era Saddama dobiegła końca.

"Powiedziałem swoim ludziom, aby powiedzieli swoim dzieciom, że jego czas się skończył" - oświadczył Al-Nada, wódz wpływowego plemienia Al-Nassari z wioski Udża leżącej koło Tikritu, w regionie, który jest ośrodkiem antyamerykańskiego ruchu oporu.

_ "Na początku słuchało mnie niewielu, to było jak strużka wody, ale teraz, gdy Saddama już nie ma, strużka zamienia się w rzekę"_ - powiedział Al-Nada, który sprzeciwiał się amerykańskiej okupacji i na wcześniejszych spotkaniach z oficerami argumentował nawet, że Irakijczycy mają prawo stawić opór interwentom.

Oficerowie wojsk USA spotykają się z szejkami regularnie raz w tygodniu. Jak powiedział podpułkownik Steven Russell, amerykański dowódca w Tikricie, Al-Nada jest pierwszym szejkiem, który wypowiedział się otwarcie przeciwko Saddamowi.

_ "To dzielny człowiek. Powiedzenie czegoś takiego we wsi Saddama wymagało wielkiej odwagi"_ - uważa Russell.

W spotkaniu z Amerykanami uczestniczyło ośmiu szejków i wszyscy oświadczyli, że nie będą przeciwstawiać się okupacji. Antyamerykańska partyzantka, w której szejkowie, jak mówią, nie odgrywają żadnej bezpośredniej roli, nie ustała po pojmaniu Saddama. Jednak twarda taktyka wojsk amerykańskich i uwięzienie byłego dyktatora sprawiły, że przywódcy plemienni w regionie Tikritu zaczęli, jak się zdaje, dostrzegać realia nowej sytuacji - i groźbę marginalizacji sunnitów w strukturze władzy posaddamowskiego Iraku.

Amerykański oficer w Tikricie, proszący o zachowanie anonimowości, powiedział, że coraz więcej sunnickich wodzów plemiennych zaczyna otwarcie deklarować gotowość w rządzeniu nowym Irakiem.

Arabscy sunnici od stuleci sprawowali władzę na ziemiach obecnego Iraku i dominowali w tym kraju za czasów Saddama, zajmując wysokie stanowiska w administracji państwowej i armii i czerpiąc z tego korzyści materialne. Jednak stanowią oni tylko 15% ludności Iraku, podczas gdy szyici około 60%. Reszta mieszkańców kraju to Kurdowie (około 19%) oraz Turkmeni (1,5%), Azerowie, Persowie, Ormianie i Asyryjczycy. Kurdowie są sunnitami, ale byli dyskryminowani tak jak szyici, bo zawsze domagali się autonomii.

Obecnie, gdy władze koalicyjne starają się ustanowić w Iraku demokrację, większość szyicka szykuje się do objęcia rządów. "Szyici chcą podzielić Irak i przyłączyć się do (szyickiego) Iranu, Kurdowie domagają się dla siebie niepodległego państwa, ale co będzie z nami, sunnitami?" - zapytał na spotkaniu z oficerami amerykańskimi w Tikricie szejk Sami Baszir al-Dulemi.

_ "Chcemy dla siebie większego udziału w rządzie" -_powiedział Al- Dulemi, a reszta szejków, ubrana w tradycyjne długie szaty arabskie ze złocistymi i srebrnymi pasami, potakująco kiwała głowami.

Russell zapewnił starszyznę, że rozumie jej obawy, ale poradził, by sama postarała się "znaleźć miejsce dla sunnitów" w posaddamowskim Iraku. Porównał sytuację do zawodów sprinterskich, w których "pistolet startera już wypalił, Kurdowie i szyici zaczęli biec, ale biegacz sunnicki wciąż stoi na linii startu... i wyobraża sobie, że wygrał".

Al-Dulemi powiedział, że powołana przez USA iracka Rada Zarządzająca "nie reprezentuje wszystkich mieszkańców Iraku". "Od początku istnienia Iraku wszyscy władcy byli sunnitami" -argumentował po swojemu.

Rada Zarządzająca odzwierciedla iracką mozaikę etniczną i wyznaniową: składa się obecnie z 12 szyitów, pięciu arabskich sunnitów, pięciu sunnitów kurdyjskich, jednego chrześcijanina i Turkmenki. Władze koalicyjne chcą najpóźniej 30 czerwca przyszłego roku przekazać suwerenną władzę jakiemuś tymczasowemu rządowi irackiemu.

Administracja koalicyjna musi znaleźć złoty środek między dążeniem szyitów do objęcia władzy po stuleciach dyskryminacji i obawami sunnitów, że w nowym Iraku przypadnie im miejsce na samym dole piramidy. To wyważanie ról jest tym trudniejsze, że równocześnie wojska amerykańskie walczą z głównie sunnicką partyzantką, a obławy na saddamistów i towarzyszące temu operacje zbrojne potęgują niezadowolenie sunnitów.(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)