PolskaSulik: myliłem się co do Pachowskiego

Sulik: myliłem się co do Pachowskiego


Moje podejrzenie, że Jarosław Pachowski stoi za aferą Rywina, nie było poparte żadnymi dowodami, ani poszlakami - zeznał w środę przed sejmową komisją śledczą Bolesław Sulik. "Myślę w tej chwili, że to jest podejrzenie niesłuszne, plotkarskie" - przyznał. Dodał, że padło ono w prywatnej rozmowie.

Sulik: myliłem się co do Pachowskiego

02.04.2003 | aktual.: 02.04.2003 12:28

Obraz
© Bolesław Sulik zeznawał przed sejmową komisją śledczą (Fot. PAP-Przemek Wierzchowski)

Sulik w oświadczeniu złożonym na wstępie środowych zeznań przed komisją oświadczył, że "ani przez chwilę" nie kwestionuje autentyczności nagrania rozmowy Adama Michnika z Lwem Rywinem. "Nie mam żadnych wątpliwości, że ta oferta korupcyjna padła, natomiast forma mnie zdumiewa" - powiedział.

Jak powiedział, albo w ostatnich dniach sierpnia, albo w pierwszych dniach września, po wysłuchaniu tej taśmy, rozmawiał jeszcze w siedzibie redakcji "Gazety Wyborczej" z Michnikiem, Piotrem Niemczyckim i Wandą Rapaczyńską, która do nich dołączyła.

"Michnik i Niemczycki też opowiadali, że oni dotychczas nie potrafią całkiem zrozumieć tej oferty, formy tej oferty, oraz że ludzie (...), którzy się na tym znają, a którzy już odsłuchali tę taśmę, tacy jak Jerzy Urban albo Solorz, mówią: Nie wierz w to, to nie była żadna oferta korupcyjna, to się załatwia w inny sposób, że to jest prowokacja" - relacjonował Sulik.

Reszta dyskusji na ten temat - opowiadał - toczyła się wokół tego, że jeżeli to była prowokacja, to "kto za tym stał, kto mógł mieć w tym interes".

"I w tym kontekście, w trakcie rozmowy, bardzo prywatnej, w czterech ścianach, (...) m.in. padło z moich ust nazwisko Jarosława Pachowskiego, z którym byłem w pewnym konflikcie w telewizji, w Krajowej Radzie. Nie mając, tak jak już mówiłem parę razy, żadnych na to dowodów, ani nawet poszlak, myślę w tej chwili, że to jest podejrzenie niesłuszne, podejrzenie plotkarskie, w takiej rozmowie, bezpośrednio po odsłuchaniu tej taśmy" - zeznał Sulik.

Według niego, podczas tej rozmowy Michnik mówił także o konfrontacji w gabinecie premiera. Sulik stwierdził, że pytał Michnika, co zamierza zrobić z tym nagraniem, czy i kiedy chce je upublicznić. Redaktor Naczelny "GW" "mówił, że właściwie nie wie, bo to jest strasznie ciężka sprawa, bo przecież to rzuca pewne podejrzenia na osobę premiera" - relacjonował Sulik.

Dodał, że Michnik tych podejrzeń wobec szefa rządu najwyraźniej nie podzielał. Według Sulika, redaktor naczelny "GW" mówił, że w decyzji o upublicznieniu nagrania "musi się kierować także sprawami ochrony osoby premiera i przede wszystkim polskiego rządu". "Pwiedział, że nie wie, czy i kiedy to opublikuje" - dodał Sulik.

Zeznał, że chyba parę dni po rozmowie w redakcji "Gazety" poprosił o rozmowę z prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim, któremu powiedział, że odsłuchał to nagranie, i że nazwisko Kwiatkowskiego w nim padło.

Poinformował też prezesa TVP, że Rywin mówi, że Kwiatkowski chciałby na tym skorzystać, sprywatyzować drugi program. To stwierdzenie Rywina było dla Sulika "jedną ze zdumiewających rzeczy".

Dodał, że był świadkiem, a nawet inicjatorem spotkania Kwiatkowskiego z szefami Agory.

Podczas tego spotkania - według Sulika - "na pytanie, które padło chyba z ust Wandy Rapaczyńskiej, czy w jakiejś perspektywie przewiduje prywatyzację drugiego programu, Kwiatkowski powiedział bardzo zdecydowanie, że nie". Sulik powiedział, że zgłosił prezesowi TVP gotowość zaświadczenia, że był świadkiem takiej rozmowy. Uznał, że "łatwo byłoby ten zarzut skreślić".

Sulik powiedział też, że pytał Kwiatkowskiego o jego wersję wydarzeń. Prezes TVP miał powiedzieć, że "owszem rozmawiał z Rywinem na temat kompromisu, że rozumiał, że to co Rywina przede wszystkim interesowało, to żeby po przejęciu Polsatu przez Agorę zostać prezesem Polsatu".

Sulik powiedział, że według Kwiatkowskiego, Rywin "uważał, że Robert Kwiatkowski ma lepsze papiery na to, żeby rozmawiać z premierem na temat kompromisu koniecznego z nadawcami prywatnymi, i żeby poszedł do premiera z taką misją".

"Robert się podjął tego, poszedł do premiera. Premier powiedział od razu, że tym się zajmuje pani Aleksandra Jakubowska, Ty się w to nie mieszaj lub coś takiego, i że od tego czasu nie miał z tą sprawą więcej nic wspólnego. Taka była wersja Roberta, którą zaakceptowałem" - relacjonował Sulik. (iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)