Sukces Jerzego Skolimowskiego na festiwalu w Londynie
Pierwszy od 17 lat film fabularny Jerzego
Skolimowskiego "Cztery Noce z Anną" został doceniony przez
doborowe grono kinomanów i filmowych krytyków zebrane na pokazie w największej sali British Film Institute w
Londynie.
Reżyser przybył osobiście na brytyjską premierę, która odbyła się w ramach VII Festiwalu Polskich Filmów organizowanego dorocznie przez Kinotekę pod patronatem Instytutu Kultury Polskiej.
- Jego zdolność wcielenia się w postać wywołującą u widza niepokój, a równocześnie dziwnie dla niego sympatyczną, ma zasadnicze znaczenie dla filmu. Rzadko kiedy nieśmiałość ma tak groźny podtekst jak w tym przypadku - napisała o kreacji aktorskiej Steranki recenzentka Amber Wilkinson w portalu internetowym eyeforfilm.
Recenzent "Guardiana" Geoffrey Macnab sądzi, że Skolimowski, który był w przeszłości bokserem, poetą, a ostatnio malarzem powrócił do reżyserii, ale podejmuje się pracy "tylko na swoich warunkach".
Na spotkaniu z widownią po premierze filmu Skolimowski powiedział, że pomysł nasunęło mu zdanie wyczytane w dziale osobliwości lokalnej, kalifornijskiej gazety, o Japończyku, który był tak nieśmiały wobec kobiet, że mógł na nie patrzeć tylko gdy spały.
Scenariusz napisał w niespełna 6 dni, a zdjęcia kręcił w listopadzie i grudniu. Na aktora, do którego z miejsca się przekonał, natrafił w prowincjonalnym teatrze. Przyznał, że Sterankę, jako filmową postać, stworzył jego charakterystyczny chód wywołany tym, iż buty na prośbę reżysera obciążył dwoma kilogramami ołowiu.
Skolimowski powiedział, że "współczesny polski film wciąż jest na etapie poszukiwań (...), ale za 2-3 lata dopracuje się mocniejszej pozycji na światowym rynku kinematograficznym".
Za trudną barierę do pokonania dla polskich twórców uznał zdobycie zagranicznej dystrybucji, zwłaszcza w USA. - Każdy film polski, któremu udaje się przebić przez tę barierę, to w tej chwili jest nieomal cud, ale cuda zdarzają się coraz częściej - dodał.