"Styczność" między śledztwem ws Gilowskiej a sprawą Wieczorka
Lektura akt procesu b. oficera SB Witolda Wieczorka, skazanego za wynoszenie tajnych dokumentów z lubelskiego UOP wykazała "styczność" między tym postępowaniem a śledztwem gdańskiej prokuratury ws. domniemanego szantażu lustracyjnego b. wicepremier Zyty Gilowskiej - poinformował naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w
Gdańsku Adam Borzyszkowski. Nie zdradził jednak żadnych szczegółów w tej sprawie.
Gdański prokurator od środy przegląda w Sądzie Rejonowym w Lublinie kilkadziesiąt tomów akt tajnego procesu Witolda Wieczorka, byłego oficera SB ze sprawy lustracyjnej b. wicepremier i minister finansów Gilowskiej.
Wieczorek został w 2005 r. skazany przez sąd w Lublinie za wynoszenie tajnych akt z tamtejszego Urzędu Ochrony Państwa, gdzie służył w latach 90.
Lubelskie śledztwo wszczęto, gdy wiosną 1999 r. do redakcji dodatku "Gazety Wyborczej" w Lublinie trafiła paczka zawierająca kopie ściśle tajnych dokumentów UOP z lat 1992-96. W 2000 r. zatrzymano pięciu podejrzanych b. funkcjonariuszy UOP, wywodzących się jeszcze z SB (z UOP odeszli w latach 1997-98).
W 2001 r. "GW" pisała, że oficerowie - dzięki wynoszonym z urzędu tajnym dokumentom - mogli szantażować polityków i radnych. Według gazety, jeden z oskarżonych "w domku letniskowym na działce zebrał służbowe materiały dotyczące wpływowych mieszkańców Świdnika". Gilowska była w latach 1990-1998 radną tego miasta.
Proces b. funkcjonariuszy UOP - oprócz Wieczorka - trwa od 2003 roku przed Sądem rejonowym w Lublinie. Wieczorek dobrowolnie poddał się karze. Wymierzono mu karę grzywny w wysokości 8,1 tys. zł; sąd ponadto zakazał mu zajmowania stanowisk w organach państwa związanych z bezpieczeństwem publicznym i w organach policji przez 2 lata.
Wieczorek jest mężem przyjaciółki Gilowskiej ze Świdnika - Urszuli, który - według słów byłej wicepremier - "wrobił ją" w sprawę lustracyjną. Przed Sądem Lustracyjnym zeznał, że fikcyjnie zarejestrował Gilowską jako tajnego współpracownika.
Po tym, jak 23 czerwca Rzecznik Interesu Publicznego złożył wniosek o lustrację Gilowskiej, została ona zdymisjonowana przez ówczesnego premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Gilowska mówiła wtedy, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe i że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" ze strony RIP. Złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Śledztwo zostało wszczęte pod koniec czerwca.
W związku z tym śledztwem, gdańska prokuratura przesłuchała do tej pory w charakterze świadków m.in.: Wieczorka i jego b. przełożonych w SB, b. premiera Kazimierza Marcinkiewicza, ministra ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna, wicepremiera i szefa MSWiA Ludwika Dorna, dyrektora generalnego Ministerstwa Finansów Tadeusza Wydrę, byłą posłankę PO Martę Fogler oraz zastępcę Rzecznika Interesu Publicznego Jerzego Rodzika.
2 sierpnia Sąd Lustracyjny rozpoczął proces lustracyjny b. wicepremier. O jego wszczęciu z urzędu zdecydował Sąd Lustracyjny II instancji, który uznał, że choć Gilowska nie pełni już funkcji publicznej, zachodzi tu przewidziany przez ustawę inny, "szczególnie uzasadniony przypadek".
Wieczorek zeznał, że Gilowska nie była tajnym współpracownikiem i że nie pozyskał jej w sposób formalny. Twierdził, że uczynił to, by chronić ją przed SB.
Czterej byli oficerowie SB, którzy zeznawali w tym procesie uważają, że nie była ona agentem. B. szef lubelskiej SB Antoni Kowalski - najwyższy w Lublinie przełożony Wieczorka - nie wykluczył, że Wieczorek mógł fikcyjnie zarejestrować Gilowską jako agenta.
Wyrok może zapaść już podczas kolejnej rozprawy - 23 sierpnia - kiedy ma zeznawać ostatni świadek.