"Studio Yayo" i Jan Pietrzak. Oni jeszcze nie zrezygnowali z Opola
Jackowi Kurskiemu kończą się artyści - kolejni wykonawcy rezygnują z udziały w tegorocznej edycji Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. W programie zostali za to najbardziej zagorzali zwolennicy rządu PiS.
Co prawda wciąż nie wiadomo, czy przypadkiem organizatorzy festiwalu nie postanowią zrealizować koncertu jubileuszowego Maryli Rodowicz bez Maryli Rodowicz. W internecie pojawiają się także propozycje przygotowania recitalu Jacka Kurskiego, znanego z zamiłowania do gry na gitarze prezesa TVP. Z pewnością zobaczymy artystów, którzy od dawna nie ukrywają swojej sympatii dla PiS. Są więc bezpieczni. Zarówno, jeżeli chodzi o ich udział w festiwalu, jak i sprzyjającą partii rządzącej treść występów.
Kayah, Andrzej "Piasek" Piaseczny, Maryla Rodowicz, Audiofeels, Michał Szpak - to lista artystów, którzy nie pojawią się podczas imprezy. Zaczęło się od afery wokół czarnej listy wykonawców (miała na niej znaleźć się Kayah), po drodze widzowie TVP mogli zobaczyć oświadczenie Maryli Rodowicz broniącej organizatorów, a skończyło na rezygnacji samej Maryli. I to z własnego koncertu jubileuszowego. Na podobny krok zdecydował się popularny "Piasek", który na opolskiej scenie miał świętować 25-lecie pracy twórczej.
Kogo zatem zobaczymy w Opolu? Jana Pietrzaka, który będzie obchodził 50-lecie kabaretu Pod Egidą. Satyryk znany z określania Donalda Tuska mianem pokracznej kreatury i twierdzenia, że Polska stała się wolna dopiero pod rządami PiS, problemów organizatorom raczej nie sprawi. Trudno za to liczyć na udział artystów związanych w przeszłości z kabaretem. Wielu z nich raczej nie po drodze z obecnym profilem TVP. Wystarczy wspomnieć Krzysztofa Daukszewicza, regularnie występującego w "Szkle kontaktowym" TVN 24.
Z drugiej strony trudno nie wyczekiwać pojawienia się innego członka kabaretu, Ryszarda Makowskiego. Satyryk związany wcześniej z kabaretem OT.TO ostatnio zdobył popularność dzieląc się z Polską swoim błyskotliwym dowcipem za pośrednictwem... "Studia Yayo". Może to udobrucha fanów rozczarowanych brakiem Maryli.