Stu aresztowanych po demonstracji w Baku
Podczas niedzielnej demonstracji w Baku, której uczestnicy domagali się wolnych wyborów i dymisji prezydenta Ilhama Alijewa, aresztowano ponad sto osób - poinformowali azerbejdżańscy opozycjoniści.
Była to kolejna z demonstracji zapowiadanych przez liderów azerbejdżańskiej opozycji przed wyznaczonymi na 6 października wyborami parlamentarnymi. Po raz pierwszy organizatorzy nie otrzymali oficjalnego zezwolenia władz na jej przeprowadzenie. Mimo to w trakcie demonstracji władze zaprosiły jej liderów na półgodzinną rozmowę za zamkniętymi drzwiami.
Napięcie w ośmiomilionowym Azerbejdżanie wzrosło po zmianie ordynacji wyborczej w lipcu zeszłego roku. Nie uwzględniono w niej głównych postulatów opozycji i Rady Europy. Dotyczyły one użycia niezmywalnego tuszu do znaczenia rąk głosujących w celu uniknięcia oszustw wyborczych.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy zaostrzyły się represje wobec liderów i działaczy opozycji. Kilkaset osób trafiło do więzienia, kilku działaczy zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach.
Nie ma wątpliwości, że wybory zostaną sfałszowane. Pytanie tylko, w jakim stopniu - ocenił komentator polityczny Rasim Musabekov.
O 125 mandatów w azerbejdżańskim parlamencie będzie się ubiegać ponad 2 tys. kandydatów.
Azerbejdżańska opozycja oskarża władze o korupcję, łamanie praw człowieka i celowe utrzymywanie obywateli w ubóstwie mimo bogatych zasobów gazu i ropy z Morza Kaspijskiego.
Prezydent Ilham Alijew, który dwa lata temu zastąpił swego zmarłego ojca Hejdara na fotelu prezydenta, nie obawia się jednak wybuchu rewolucji, gdyż uważa, że władze w Baku nie zraziły do siebie obywateli w takim stopniu jak na Ukrainie.