Strzelanina w centrum handlowym w Kenii

Powiązane z Al-Kaidą somalijskie ugrupowanie Al-Szabab przyznało się do zamachu w Nairobi i ostrzega: to dopiero początek. W ataku na centrum handlowe w stolicy Kenii zginęło 59 osób - przekazał przedstawiciel tamtejszego MSW. Podawane są natomiast różne liczby rannych, które wahają się od 175 do 300 osób. Wśród ofiar śmiertelnych znaleźli się członkowie rodziny prezydenta Kenii oraz dwaj Kanadyjczycy i Francuzi. Jeden z zamachowców zmarł w wyniku odniesionych ran postrzałowych. Wszystko wskazuje na to, że celem ataku byli niemuzułmanie. Zamach ma być również odwetem za interwencję wojskową Kenii w Somalii. Napastnicy zabarykadowali się w centrum handlowym.

SKOMENTUJ

Zakładnicy, których liczby nie udało się dotąd ustalić, rozmieszczeni są w różnych miejscach centrum handlowego w Nairobi. Dotychczas nie udało się też nawiązać łączności z terrorystami, którzy ich przetrzymują. Jest ok. dwunastu - poinformował w niedzielę nad ranem rząd Kenii.

Kenijskie Centrum ds. Operacji Przeciwdziałania Katastrofom poinformowało w niedzielę na Twitterze, że górne piętra centrum zostały opanowane.

- Działania trwają, ale nie można przyspieszyć pewnych spraw - powiedział jeden z oficerów z oddziałów wojskowych, które otaczają centrum handlowe.

O tym, że to grupa Al-Szabab jest odpowiedzialna za atak, jej przedstawiciel napisał na Twitterze. Tę samą informację przekazał też redakcji arabskiej telewizji Al-Dżazira. Atak miał być odwetem za interwencję wojskową Kenii w Somalii.

Trwa oblężenie centrum handlowego Westgate, gdzie zabarykadowali się terroryści przetrzymujący zakładników. Napastnicy wzięli nieznaną liczbę zakładników.

"Mudżahedini wtargnęli dzisiaj około południa do (centrum handlowego) Westgate" - taki wpis milicji Al-Szabab pojawił się wieczorem na Twitterze. "Zabili ponad stu kenijskich niewiernych, bitwa trwa" - dodali islamiści, którzy twierdzą, że są w kontakcie z "mudżahedinami" w centrum handlowym.

Jak donosi z Nairobi Jarosław Kociszewski z Naczelnej Redakcji Publicystyki Międzynarodowej Polskiego Radia, budynek luksusowego centrum handlowego otacza kordon policji i wojska. Na ulicach stoją wozy pancerne, które mają nie pozwolić terrorystom na wydostanie się z budynku pod osłoną ciemności.

Pod policyjną eskortą do szpitala trafił mężczyzna, który może być jednym z napastników. Mężczyzna zmarł.

- Terroryści zostaną pokonani (...) Daliśmy sobie radę z atakami terrorystycznymi w przeszłości. Pokonamy ich i tym razem - mówił w wygłoszony orędziu prezydent Kenii. Zaznaczył, że celem "tego tchórzliwego ataku" było podzielenie i zastraszenie narodu kenijskiego. Dodał, że w centrum handlowym Westgate zginęli także "bardzo bliscy członkowie mojej rodziny".

Prezydent poinformował o aktualnej - znanej władzom - liczbie rannych i zabitych w ataku terrorystycznym. Oświadczył, że siły bezpieczeństwa ewakuowały setki osób z centrum handlowego oraz prowadzą akcję mającą na celu zatrzymanie napastników. Prezydent podkreślił, że najważniejsze jest życie przetrzymywanych przez terrorystów zakładników.

Atak w centrum handlowym

Napastnicy wdarli się do centrum handlowego Westgate, rzucili granaty ręczne i otworzyli ogień. Nie wiadomo dokładnie, ilu ich jest - jedni świadkowie widzieli pięciu, inni mówią nawet o osiemnastu. Rzecznik policji powiedział, że napastnicy wzięli zakładników.

Agencja Associated Press cytuje starszego sierżanta sztabowego Franka Mugungu, który powiedział, że widział pięcioro napastników - kobietę i czterech mężczyzn - i że jednego z nich zidentyfikował jako Somalijczyka. Mugungu nie był na służbie, kiedy rozpoczął się atak.

Centrum handlowe otoczyły kenijskie siły bezpieczeństwa. Świadkowie informują, że policjanci przeszukują sklep po sklepie i że dołączyli do nich żołnierze. Słychać sporadyczne strzały. Policja poinformowała, że jednego z napastników raniono i zatrzymano.

Świadek: kazali muzułmanom wyjść

Jeden ze świadków powiedział, że napastnicy kazali muzułmanom opuścić centrum handlowe i zapowiedzieli, że celem ataku są niemuzułmanie. Inny relacjonował, że napastnicy mówiący, jak się wydaje, po arabsku lub po somalijsku (przyznał, że nie zna żadnego z tych języków) dokonywali egzekucji, każąc swym ofiarom najpierw coś powiedzieć.

Wśród osób, które w momencie ataku przebywały w centrum handlowym, był Szwed Svante Yngrot, który opowiedział szwedzkiej telewizji publicznej o tym, co przeżył. - Nagle rozległy się strzały. Jednocześnie było słychać kilka eksplozji. Ludzie zaczęli biegać we wszystkie strony. Złapałem moje dziecko i razem z żoną pobiegliśmy do wyjścia ewakuacyjnego. Wbiegliśmy jedno piętro do góry i zabarykadowaliśmy się w jakimś pomieszczeniu - powiedział Svante Yngrot. Potem trójce Szwedów udało się uciec z centrum handlowego.

Z powodu dużej liczby rannych w szpitalach w Nairobi zaczęło brakować krwi. Lokalne media wzywają mieszkańców miasta do zachowania spokoju, a także do oddawania krwi we wszystkich szpitalach.

Wydarzenia w centrum handlowym na żywo relacjonują stacje telewizyjne. Pokazano m.in. dwóch policjantów leżących na podłodze z bronią skierowaną w stronę wejścia do supermarketu i jednego funkcjonariusza kładącego na noszach młodą dziewczynę.

Przyznali się do ataku

Ugrupowanie Al-Szabab, które przyznało się do ataku,mogło w ten sposób odpowiedzieć na wezwanie szefa Al-Kaidy Ajmana al-Zawahiriego, aby atakować cele związane z Zachodem, lecz oszczędzać muzułmanów. Wiadomo, że napastnicy wypuścili na wolność klientów, których zidentyfikowali jako wyznawców islamu.

Milicja Al-Szabab zapowiedziała na Twitterze, że atak na centrum handlowe w Nairobi zapoczątkowuje "długą odyseję". "Pamiętacie Bombaj? To będzie długa odyseja" - napisali terroryści, czyniąc aluzję do ataków terrorystycznych z 2010 roku w tym indyjskim mieście. Po wzięciu zakładników w luksusowych hotelach, na dworcu kolejowym i w żydowskim centrum kulturalnym zabito wówczas 166 osób.

Centrum Westgate otwarto w 2007 roku. Znajduje się tam ponad 80 sklepów, sale kinowe i kasyno.

Eksperci: łatwy cel

Krzysztof Liedel z Biura Bezpieczeństwa Narodowego - specjalista w zakresie terroryzmu międzynarodowego i jego zwalczania - ocenił, że budynek był dobrze chroniony. Jednak z uwagi na dużą liczbę osób przebywających w centrum handlowym, niemożliwe jest jego całkowite zabezpieczenie bez naruszenia jego funkcjonalności.

Z tego też powodu takie obiekty, w slangu antyterrorystów, noszą miano "celów miękkich" - tłumaczy ekspert.

Podobne zdanie wyraził Krzysztof Przepiórka z Fundacji Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych GROM. Jego zdaniem, takie ataki w przyszłości mogą się powtarzać. Jednak jak uspokajał Grzegorz Cieślak - z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas - jest małe prawdopodobieństwo, aby doszło do nich w Europie.

- Wynika to z lepszego zabezpieczenia antyterrorystycznego - tłumaczył ekspert. Grzegorz Cieślak mówił również, że bojownicy z somalijskiego ugrupowania musieli mieć wsparcie w Nairobi - nie byliby w stanie samodzielnie przeprowadzić takiej operacji.

Krzysztof Liedel zauważył z kolei, że zaatakowane centrum handlowe Westgate w Nairobi jest wyjątkowo atrakcyjnym celem dla terrorystów. Galeria jest bowiem bardzo popularna nie tylko wśród zamożnych Kenijczyków, lecz także dyplomatów pracujących w stolicy kraju. - Każdy taki atak powoduje, że sprawa jest nagłośniona i umiędzynarodowiona - podkreśli ekspert. Dodał, że powoduje to "efekt psychologiczny i propagandowy".

Zdaniem byłego dowódca jednostki GROM, generała Romana Polki, nie zawinił system zabezpieczania obiektu. W jego opinii to służby odpowiedzialne za obiekt mogły zidentyfikować sprawców wtedy, kiedy badali oni galerię przygotowując się do ataku.

Polacy?

Polski konsulat w Nairobi nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, czy na miejscu ataku byli Polacy. - W tej chwili nie mamy po prostu takich informacji - powiedziała na antenie TVN24 Bogumiła Rybak-Ziółkowska, wicekonsul RP.

W Kenii mieszka około 500 Polaków . Większość z nich przebywa w stolicy Kenii.

Wybrane dla Ciebie

Przydacz oskarża ws. ewakuacji z Izraela. Rzecznik MSZ reaguje
Przydacz oskarża ws. ewakuacji z Izraela. Rzecznik MSZ reaguje
"Taśmy" Giertycha. Sprawa trafiła do prokuratury
"Taśmy" Giertycha. Sprawa trafiła do prokuratury
Gruźlica w przedszkolach. Zamknięte placówki i masowe testy
Gruźlica w przedszkolach. Zamknięte placówki i masowe testy
Izrael znowu grozi. "Wkrótce silne ataki"
Izrael znowu grozi. "Wkrótce silne ataki"
Gdzie jest taniej? Porównanie cen w Polsce, Ukrainie i innych krajach sąsiednich
Gdzie jest taniej? Porównanie cen w Polsce, Ukrainie i innych krajach sąsiednich
Tragiczny wypadek w powiecie koneckim. 13-latek zmarł po zderzeniu z samochodem
Tragiczny wypadek w powiecie koneckim. 13-latek zmarł po zderzeniu z samochodem
Krzyczał w Sejmie o "kuli w łeb". Prokuratura odmówiła dochodzenia
Krzyczał w Sejmie o "kuli w łeb". Prokuratura odmówiła dochodzenia
Były premier Francji skazany. Fikcyjnie zatrudniał swoją żonę
Były premier Francji skazany. Fikcyjnie zatrudniał swoją żonę
Protesty wyborcze: 5,1 tys. zgłoszeń w Sądzie Najwyższym
Protesty wyborcze: 5,1 tys. zgłoszeń w Sądzie Najwyższym
Były policjant skazany. Doprowadził do wypadku, wożąc nastolatki
Były policjant skazany. Doprowadził do wypadku, wożąc nastolatki
Wpłynęło ponad 100 protestów wyborczych do Bodnara. Jest wniosek
Wpłynęło ponad 100 protestów wyborczych do Bodnara. Jest wniosek
Miedwiediew bije brawo Trumpowi. Chodzi o wyrzucenie Rosji z G8
Miedwiediew bije brawo Trumpowi. Chodzi o wyrzucenie Rosji z G8