Strzelanina między milicją czeczeńską i inguską, 7 ofiar
Siedem osób zginęło, a 21 zostało rannych w
strzelaninie między milicjantami z Inguszetii i Czeczenii, do
której doszło na granicy administracyjnej między tymi
republikami, wchodzącymi w skład Federacji Rosyjskiej.
Według źródeł w sztabie federalnej Połączonej Grupy Wojsk na Północnym Kaukazie, na które powołuje się agencja Interfax, incydent wydarzył się na posterunku inguskiej milicji drogowej w rejonie stanicy Ordżonikidzewskaja.
Milicjanci z inguskiej drogówki ostrzelali samochody, w których funkcjonariusze czeczeńskiego oddziału sił specjalnych milicji OMON wracali z akcji w Inguszetii. Później otworzyli ogień do pojazdów, w których na miejsce zdarzenia przyjechał m.in. szef sztabu OMON-u w Czeczenii Buwadi Duchijew. Wtedy czeczeńscy milicjanci odpowiedzieli ogniem.
W wyniku strzelaniny zginęło pięciu funkcjonariuszy czeczeńskiego OMON-u i dwóch milicjantów inguskiej drogówki. Rannych zostało 11 milicjantów czeczeńskich i 10 inguskich. Wśród rannych jest też Duchijew. Jego stan lekarze określają jako "skrajnie ciężki".
Dowódca czeczeńskiego OMON-u Artur Achmadow poinformował, że ostrzelani funkcjonariusze uczestniczyli w operacji zatrzymania i konwojowania mieszkańca Inguszetii poszukiwanego w Czeczenii za kradzież, podrabianie numerów i sprzedaż "zalegalizowanych" samochodów.
Achmatow dodał, że przy wjeździe do Inguszetii jego podkomendni zgodnie z przepisami zameldowali się na tym samym posterunku inguskiej milicji drogowej, na którym przy wyjeździe zostali ostrzelani, a o ich misji wiedział szef lokalnej administracji.
Na miejsce zdarzenia natychmiast przyjechali przywódcy obu republik, a także przedstawiciele dowództwa sił federalnych na Północnym Kaukazie. Prezydent Inguszetii Murat Ziazikow oświadczył, że "incydent był tragicznym błędem, który nie powinien doprowadzić do wzrostu napięcia w stosunkach między obu republikami".
Premier Czeczenii Ramzan Kadyrow ocenił zdarzenie jako skutek braku koordynacji w działaniach organów ścigania dwóch republik. Kadyrow dodał, że winni zostaną przykładnie ukarani. "Nie mam wątpliwości, że podobnego zdania są władze Inguszetii" - dodał czeczeński premier.
Czeczeni i Ingusze są ze sobą blisko spokrewnieni. Razem nazywają siebie Wajnachami. W ZSRR Czeczenia i Inguszetia tworzyły jedną republikę autonomiczną w składzie RFSRR.
Jerzy Malczyk