Strażacy nie uratowali domu - zobacz, co im przeszkodziło
Strażacy nie mogli ugasić pożaru domu, ponieważ odcięto wodę w hydrantach. - Znaleziono działający hydrant dopiero po długich poszukiwaniach - pisze Internauta Filip, który był świadkiem zdarzenia i nagrał film z akcji gaśniczej. - Rzeczywiście musieliśmy sprawdzić aż sześć hydrantów, najbliższy sprawny znajdował się 400 metrów od płonącego budynku. Pracownik wodociągów, który został wezwany na miejsce, nie był w stanie uruchomić pozostałych - potwierdza asp. sztab. Tomasz Loroch, p.o. rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku.
Pożar wybuchł w środę 29 czerwca o północy w miejscowości Żarnowska, oddalonej o trzy km od Łeby. Jego gaszeniem zajęła się straż pożarna z Lęborka. Po otrzymaniu zgłoszenia o pożarze domu (17 minut po północy)
, do akcji ruszyło pięć pojazdów gaśniczych, w tym cztery należące do ochotniczych straży pożarnych. Akcja trwała do 3.45, zakończyłaby się dużo wcześniej, jednak strażacy nie mogli znaleźć sprawnego hydrantu.
- Straż nie miała skąd wziąć wody do gaszenia pożaru, ponieważ w hydrantach położonych najbliżej nie było wody. Strażacy znaleźli działający hydrant dopiero po długich poszukiwaniach, dopiero piąty hydrant był sprawny - relacjonuje Internauta Filip, świadek zdarzenia i autor filmu. Efekt kuriozalnej sytuacji można zobaczyć na filmie przesłanym przez Internautę.
Relację Internauty potwierdza asp. sztab. Tomasz Loroch, p.o. rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku. - Podczas akcji strażacy nie mogli znaleźć sprawnego hydrantu, po sprawdzeniu sześciu urządzeń, znaleziono jeden sprawny hydrant oddalony o 400 metrów od pożaru. W pozostałych hydrantach woda nie była doprowadzona - mówi asp. sztab. Tomasz Loroch. Jeszcze w czasie nocnej akcji wezwano pracownika wodociągów, które są odpowiedzialne za utrzymanie instalacji. Strażacy podejrzewali, że urządzenia są niesprawne, ponieważ zostały uszkodzone przez złomiarzy, którzy próbowali je rozmontować. Pracownik przedsiębiorstwa wodociągowego nie mógł jednak pomóc. Okazało się, że hydranty nie działają, ponieważ woda została odcięta przez wodociągi i hydranty będzie można uruchomić dopiero rano.
Dom udało się ugasić dopiero trzy i pół godziny po otrzymaniu zgłoszenia. Ogień objął cały budynek. Obiekt był niezamieszkały i nieukończony, jego budowę przerwano kilka lat wcześniej. W pożarze nikt nie ucierpiał. Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane.
Jak twierdzi Internauta Filip, problem z hydrantami nie pojawił się w gminie po raz pierwszy. - Władze gminy powinny w końcu zająć się tą sprawą, ponieważ niecały rok temu też był problem z hydrantami w trakcie pożaru domu jednorodzinnego. Gdyby wybuchł kolejny pożar, zagrożenie życia było by z pewnością większe niż w przypadku tego pożaru domu na obrzeżach jeziora Łebsko, gdyż w tym domu nikt nie mieszkał. Nie wiadomo w ilu miejscach w naszym kraju są niesprawne hydranty. Im szybciej pożar zostanie ugaszony, tym mniejsze prawdopodobieństwo rozprzestrzenienia się ognia i tym większe szanse na ratunek czyjegoś życia - pisze Internauta Filip.
- Zgodnie z przepisami, za stan hydrantów odpowiedzialny jest właściciel sieci, czyli gmina. Do obowiązków właściciela należy m.in. coroczne sprawdzanie sprawności i wydajności hydrantów. Niestety z hydrantami zawsze są jakieś problemy, woda jest odcinana ponieważ zdaniem przedsiębiorstwa obsługującego sieć, woda jest z nich kradziona. Podobny problem z hydrantami ma wiele innych jednostek w całej Polsce - wyjaśnia asp. sztab. Tomasz Loroch.
Żaden z przedstawicieli Urzędu Gminy Wicko, na terenie której znajdują się niesprawne hydranty, nie chciał komentować problemów, które strażacy napotkali podczas gaszenia pożaru.
Byłeś świadkiem ważnego wydarzenia? Masz ciekawy film lub fotografię?