Straż zapłaci za wjazd na A4? "Niech taranują bramki"
Od piątku za przejazd między Gliwicami a Wrocławiem trzeba będzie płacić. Na bramkach zatrzymają się motocykle, samochody osobowe, ciężarówki i... pojazdy służb ratunkowych. Strażak wrzuci bilon do automatu i będzie mógł pędzić, by zgasić płonący na A4 samochód. O sprawie donosi RMF FM. Ratownicy i strażacy nie kryją oburzenia. Wicewojewoda opolski Antoni Jastrzembski zapowiedział już, że w związku z tą sytuacją zaakceptuje sytuację, w której straż będzie taranować bramki, by dojechać do rannych.
Wszystko przez brak zatwierdzonego planu ratownictwa, regulującego dojazd pogotowia, straży czy policji do ofiar wypadków na autostradzie A4. To obowiązek operatora autostrady, aby przedstawić służbom ratowniczym do zatwierdzenia plan ratowniczy na terenie autostrady. - Jak do tej pory, do komendy wojewódzkiej w Katowicach, taki plan jeszcze nie dotarł - potwierdza w rozmowie z RMF FM rzecznik śląskiej straży wojewódzkiej Jarosław Wojtasik.
Nie ma także jasnego planu zasad, dotyczących technicznych szczegółów przejazdu służb przez bramki poborowe.
Firma, która obsługuje system poboru opłat, chce uszczelnić awaryjne wjazdy. Wojciech Mieciński z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego mówi, że jedynie samochody na sygnale mogą liczyć na szybkie podniesienie szlabanu. Powstaje zatem pytanie, co się będzie działo jeśli po zaopatrzeniu wypadku pojazd będzie wracał bez sygnałów do stacji?
Teraz wszystko wskazuje na to, że kierowcy takich karetek, radiowozów i wozów strażackich, będą musieli jak inni stanąć w kolejce i pobrać bilet.